Karolina Bielawska: Stereotypy na temat konkursów piękności dalej funkcjonują
- Wiele osób, gdy słyszy, że przyjedzie do nich Miss World, oczekują nadczłowieka: że jak wejdę, to wszyscy oniemieją z zachwytu - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Karolina Bielawska.
Karolina Bielawska w 2022 r. zdobyła tytuł Miss World 2021 i pozostawała nią do 2024 roku (w 2023 r. gala się nie odbyła). W tym czasie odwiedziła ponad 50 krajów, gdzie angażowała się w różne akcje charytatywne. Po oddaniu korony nie spoczęła jednak na laurach, wciąż kontynuując swoją pomoc innym. Właśnie za te działania została nominowana w plebiscycie #Wszechmocne.
Paulina Żmudzińska, dziennikarka Wirtualnej Polski: Kim jest dla ciebie kobieta wszechmocna?
Karolina Bielawska: Kobieta wszechmocna przede wszystkim zna swoje zalety oraz wartość, a także wie, jak wykorzystać je na rzecz innych. Potrafi także znaleźć w sobie siłę sprawczą, by robić w życiu coś dobrego. Wydaje mi się, że każda z nas ma taką siłę. Nie powinnyśmy bać się działać, ponieważ wszystkie jesteśmy wyjątkowe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak zareagowałaś na nominację w naszym plebiscycie?
Było mi bardzo miło, zwłaszcza że jestem nominowana w jednej kategorii razem z panią Martyną Wojciechowską, którą podziwiam od lat. Pomoc innym zawsze była dla mnie bardzo ważna, dlatego docenienie w plebiscycie #Wszechmocne jest dla mnie też takim ukoronowaniem wszystkich lat mojej działalności charytatywnej.
W 2021 r. zdobyłaś koronę Miss World. To było przełomowe wydarzenie w twoim życiu?
Tak, moje życie zmieniło się wtedy o 180 stopni. Mówiąc zupełnie szczerze, to zgłaszając się do konkursu, nie do końca wiedziałam, z czym to się później wiąże i jak to może wszystko wyglądać. Do dziś nie umiem opisać tego, jak wygląda taki typowy dzień z życia Miss Świata, bo każdy z nich jest zupełnie inny.
Przez te ostatnie dwa lata poznałam tyle różnych kultur oraz wspaniałych ludzi, dzięki którym naprawdę bardzo wiele się nauczyłam. Przy okazji zawsze starałam się wspierać różne akcje charytatywne, co również wiązało się z pozytywnymi emocjami. Oczywiście mój grafik stał się bardziej napięty, a ja żyłam w biegu. Ciągle zmieniałam strefy czasowe i rzadko odwiedzałam dom rodzinny, ale był to wyjątkowy okres w moim życiu, za który jestem niezwykle wdzięczna.
Czy coś zaskoczyło cię, gdy pełniłaś obowiązki Miss World?
Na pewno zaskakująca była skala tego wszystkiego. Tych podróży było naprawdę wiele. Jeździliśmy do różnych miejsc i odwiedzaliśmy nawet bardzo małe wioseczki czy to w Afryce czy Indiach. Często nie było tam nawet zasięgu.
Jednego dnia byłam w Botswanie, gdzie piłam kawę z pierwszą damą, a kolejnego przyglądałam się operacji mózgu w Meksyku. Pamiętam, że był taki tydzień, w którym odwiedziliśmy aż cztery kontynenty. A jeszcze biorąc pod uwagę tytuł Miss World, musiałam zawsze wyglądać perfekcyjnie.
Jak to wyglądało w takim razie od strony technicznej? Miałaś sztab stylistek, makijażystkę i fryzjera, którzy przygotowywali cię do kolejnego wyjścia? A może o wszystko musiałaś zatroszczyć się sama?
Przed samym konkursem zapisałam się na kursy makijażu i fryzjerstwa, żeby się trochę w tym podszkolić, co później bardzo mi się przydało. Gdy lądowaliśmy w jakimś kraju, na lotnisku zawsze czekała na nas prasa. Loty trwały na przykład po 20 godzin, więc jak tylko wsiadłam do samolotu, wszystko z siebie zmywałam, szłam spać i na dwie godziny przed każdym lądowaniem po prostu się przygotowywałam.
To naprawdę ogromne wyzwanie logistyczne, bo jednak stylizacja za każdym razem musiała być inna i dopracowana. Jak tylko wracałam do Polski, to pierwsze co robiłam, jeździłam po całej Warszawie, by np. w dwa dni skompletować garderobę na cały kolejny miesiąc.
Nie miałaś już w pewnym momencie dość noszenia tych wszystkich sukni?
Szczerze? Miałam. Gdy tylko oddałam koronę, przez pierwsze miesiące nie wyobrażałam sobie znowu założyć eleganckiej sukni, bo jednak do najwygodniejszych one nie należą (śmiech). Teraz jednak zrobiłabym to z przyjemnością.
Wydajesz się być bardzo skromną kobietą, a zostałaś wybrana najpiękniejszą kobietą świata. Jaki wpływ miało to na twoją psychikę?
Bardzo się z tego powodu cieszyłam, ale rzeczywiście to spore obciążenie. Wiele osób, gdy słyszy, że przyjedzie do nich Miss World, oczekują nadczłowieka: że jak wejdę, to wszyscy oniemieją z zachwytu. A wiadomo, że każdy z nas ma inny gust i zdarza się, że człowiek jakby się czasami nie starał, to ma lepsze i gorsze dni. Chciałam dążyć do tego ideału i zawsze wyglądać nienagannie, ale cała ta podróż udowodniła mi, że nie miało to wielkiego znaczenia.
Miałaś, a może wciąż masz jakieś kompleksy?
Mam lepsze i gorsze dni, np. jak tylko powącham słodycze, od razu mam też więcej na wadze (śmiech), a niestety je uwielbiam, więc to też czasami wiąże się z moim samopoczuciem. Jak byłam młodsza, sporym kompleksem był mój wzrost. Bardzo denerwowało mnie to, że jestem od wszystkich wyższa. Teraz jednak bardzo się z tego cieszę.
Czy uroda może pomagać w życiu?
Uroda pomaga w wielu aspektach i nie mam tu na myśli jedynie kwestii związanych z wyglądem, ale również zadbania o siebie. Nie bez powodu mówi się, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze. To, jak ktoś się prezentuje, czy jak się nosi, może bardzo wiele o nim powiedzieć. Myślę, że w pewien sposób każdy z nas, nawet jeśli mówi, że nie przywiązuje do tego wagi, jest przez to definiowany.
Spotkałaś się kiedyś z dyskryminacją przez to, że ktoś patrzył na ciebie wyłącznie przez pryzmat tego, jak wyglądasz?
Wiele razy, np. rozmawiając z mediami lub w życiu prywatnym. Niestety stereotypy na temat konkursów piękności dalej funkcjonują i czasami ciężko się wyzbyć łatki, jednak myślę, że po prostu nie należy się nimi przejmować.
Nie chciałaś iść śladami innych miss i zrobić karierę w show-biznesie?
Tak zupełnie szczerze, to kiedyś nawet to rozważałam. Nie wydawało mi się to trudne, bo jednak miałam już doświadczenie przed kamerą i przychodziło mi to dość naturalnie. Jednak czas spędzony w show-biznesie niestety trochę mnie do tej ścieżki kariery zraził. Nie chcę nikogo urazić i nie mówię tego do nikogo personalnie, ale nie da się ukryć, że to tak naprawdę wyścig szczurów. O wszystko trzeba walczyć, często kosztem życia prywatnego, własnej godności, wartości i przekonań, a jednak one są dla mnie najważniejsze i nie chciałabym z nich rezygnować.
Oczywiście istnieją fajne rozwiązania, dzięki którym to wszystko można ze sobą połączyć i pewnie mogłabym z nich skorzystać, ale jednak ten świat medialny i instagramowy jakoś do mnie nie przemawia. Jako Miss World byłam bardzo aktywna i chętnie pokazywałam, co robimy. Dziś też jestem w miarę aktywna w sieci, ale nie czuję potrzeby, aby cały czas obnażać swoje życie.
A co uważasz na temat konkursów piękności, w których biorą udział małe dziewczynki?
Uważam, że dla dziecka to nie jest nic dobrego. Udział w konkursie piękności wiąże się z ogromnym stresem, na który w tak młodym wieku może się jeszcze nie być gotowym. Trzeba mieć twardą psychikę, żeby znieść setki, jak nie tysiące komentarzy obcych ludzi, które czasami mogą być krzywdzące. Nawet dziewczyny w moim wieku, często nie dawały sobie z tym rady.
Działalność charytatywna jest dla ciebie ważna, co potwierdzają zresztą twoje działania. Wiele mówi się o projekcie "Zupa Na Pietrynie", dzięki któremu wspieracie osoby w kryzysie bezdomności. Udało wam się stworzyć także pierwszą Łazienkę Społeczną dla potrzebujących w Łodzi. Skąd taki pomysł i jak z twojej perspektywy zmieniło to życia osób bezdomnych?
Jestem osobą wierzącą i bardzo chciałam zrobić coś dobrego. Brałam udział w wielu akcjach charytatywnych, ale wciąż nie czułam, że zrobiłam coś, co przyniosło takie realne efekty. Wtedy trafiłam na fundację "Zupa na Pietrynie", z którą m.in. rozdawaliśmy posiłki osobom bezdomnym.
W Polsce była wtedy bardzo sroga zima, co uświadomiło mi, jak ciężko mają ludzie w kryzysie bezdomności. Rozmawiając z tego typu osobami, dowiedziałam się, że jednym z ich głównych problemów jest to, że czują się po prostu odrzuceni i nikt tak naprawdę nie chce z nimi rozmawiać. Szybko okazało się, że w Łodzi było tylko jedno miejsce, gdzie mogli się umyć, jednak ciepła woda wystarczała jedynie na 10 osób. Postanowiłam coś z tym zrobić.
Dzięki konkursowi Miss World udało mi się pozyskać środki od sponsorów. Na początku nikt nie chciał się zgodzić na to, żeby gdzieś w centrum miasta ustawiały się kolejki bezdomnych, żeby skorzystać z łaźni, ale udało nam się znaleźć fajną lokalizację i pomysł został wdrożony. Okazał się on prawdziwym sukcesem, bo miasto później otworzyło kolejne dwie łaźnie.
Co daje ci pomaganie innym?
Odnoszę wrażenie, że pomaganie innym wpływa na różne aspekty naszego życia. Oprócz tego, że człowiek ma poczucie, że zrobił coś dobrego, to w pewien sposób pomaga też sobie samemu. Zaczyna doceniać to, co ma, a co zazwyczaj bierze za pewnik, np. ciepły obiad, dach nad głową lub kochających ludzi wokół siebie. Warto również pamiętać o tym, że czasami wystarczy po prostu uśmiech, ciepłe słowo i chwila twojego czasu. To naprawdę zmienia życie innych.
Karolina Bielawska jest nominowana w kategorii #Wszechmocne dla społeczeństwa
Rozmawiała Paulina Żmudzińska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.