"Klara jeszcze bardziej nas zbliżyła". Ania Lewandowska w wywiadzie dla "Gali"
Od narodzin Klary minęło już 10 miesięcy. I dopiero teraz Ania Lewandowska zdecydowała się na okładkową sesję dla "Gali". W wywiadzie opowiedziała o macierzyństwie, o tym, co zmieniło w jej małżeństwie, o WAGs i… nowej fryzurze Roberta. Zapozowała też do sesji, w której zamiast spodni ma na sobie same rajstopy.
05.03.2018 | aktual.: 05.03.2018 13:00
Macierzyństwo uznaje za najważniejszy etap w życiu. I choć wraz z Robertem oszalała na punkcie córeczki, zdaje sobie sprawę z tego, jak wiele w jej życiu się zmieniło. – Każdy, kto nas znał wcześniej, mówił, że odbieramy na tych samych falach, i to jest prawda. Natomiast Klara jeszcze bardziej nas zbliżyła, umocniła. (…) Cieszymy się z każdej małej rzeczy, każdej zmiany, z tego, że mała się uśmiechnęła albo zrobiła coś nowego – mówi Ania Lewandowska w wywiadzie dla "Gali".
Trenerka nie ukrywa, że dziecko jest absorbujące i pochłania wiele czasu, ale stara się w tym wszystkim nie zapominać o sobie i Robercie jako parze. – Wychodzimy na randki, jeśli tylko jest taka możliwość i ktoś może zostać z małą. Idziemy wtedy razem na kolację, zakładam obcasy – wyjaśnia. Powiedziała też, w jaki sposób spędzają wolny czas. – Robert często wraca do domu koło 14-15, kiedy Klarcia ma akurat drzemkę. To czas tylko dla nas. (…) Wieczory staramy się mieć tylko dla siebie. Dużo rozmawiamy. I to jest najważniejsze, bo łatwo się pogubić, żyjąc w takim pędzie jak my.
Nie zabrakło także pytań o to, czy ze względu na liczbę zajęć, ktoś pomaga Lewandowskim w opiecie nad córką. Poza niezadownymi babciami. – Starają się czasami dawać mi dobre rady, a ja ich wysłuchuję, ale i tak zawsze zrobię swoje. Poza tym jestem raczej typem zosi samosi. To jest moja wada, ale staram się do zmienić – mówi Ania. I przyznaje, że postanowiła skorzystać z dodatkowej pomocy. - Teraz udało mi się znaleźć w Warszawie wspaniałą położną – wyjaśnia. Tak samo postępuje w życiu zawodowym. – Może ludziom się wydaje, że mam kilka niań, fotografów, pomocników i kucharzy, ale tak nie jest. Nadal gotuję, nadal sama robię zdjęcia, bo to sprawia mi przyjemność – dodaje.
Choć przez większość czasu naładowana jest energią, zdarzają jej się słabsze momenty. – Czasem jestem zmęczona, czasem płaczę, czasem mam ochotę zamknąć się w domu z rodziną i nie wychodzić z niego, czasem mam ochotę po prostu odpocząć. Kiedy tylko wraca mi energia, działam z podwójnym uderzeniem.
- Będziemy starali się zarażać Klarę sportem, ale tak naprawdę to ona zdecyduje, czy chce pójść tą drogą. Oczywiście, marzylibyśmy o tym, ale być może będzie muzykiem. Ona uwielbia muzykę – zdradza Lewandowska.
Sportsmenka dodaje też, że chciałaby przekazać Klarze wartości, jakie wyniosła z domu. – Chcę ją wychować w duchu katolickim, bo jestem katoliczką i w takim domu się wychowywałam. Dla nas religia i wartości z niej płynące były zawsze bardzo ważne – mówi Lewandowska. I dodaje, że stara się, aby w obecności córki jak najwięcej się śmiać. W końcu dobra energia wraca, a o to w życiu chodzi. Na pytanie o to, czy takie podejście sprawia, że nigdy się z Robertem nie kłócą, wybucha śmiechem.- My? My jesteśmy jak włoska rodzina! Zdarzają się nam tak zwane pięciominutówki. Kłócimy się o bzdety.
Obszernemu wywiadowi dla magazynu "Gala" towarzyszy także sesja zdjęciowa, w której możemy oglądać Anię głównie w... rajstopach. Sportsmenka jest ambasadorką marki Calzedonia i to właśnie produkty tej marki promuje.