"Słomiane wdowy" nie nudzą się partnerami
Karolina, zapytana o różnice między życiem kobiety marynarza, a życiem jej koleżanek w konwencjonalnych związkach, odpowiada: - Główna różnica jest taka, że zasypiam i budzę się w pustym łóżku, gdy inne kobiety chociaż w nocy mogą się przytulić do swojego partnera. Zasady pracy są inne i inaczej wyglądają nasze relacje. Szkoda nam czasu na kłótnie, dany czas spędzamy intensywniej, bardziej dbamy o nasze uczucie. Pewna żona marynarza (od 40 lat z nim związana) powiedziała, że my w mniejszym stopniu nudzimy się mężami. I chyba ma rację, bo my nadal wyglądamy i zachowujemy się, jakbyśmy poznali się wczoraj.
Martyna również przyznaje, że związki, gdzie mężczyzna jest na morzu, to miesiąc miodowy co kilka miesięcy. - Powrót mężczyzny z morza to prawdziwe święto i ciężko o wygaśnięcie uczucia, czy znudzenie sobą – mówi. Marcin Hanke komentuje: „Życie kobiety w związku z mężczyzną marynarzem można podzielić na dwa etapy: etap życia w pojedynkę, kiedy mąż pływa oraz etap zintensyfikowanych kontaktów z partnerem, kiedy mąż w domu oczekuje kolejnej wyprawy. Takie życie na huśtawce odbija się na psychice kobiety i zależnie od jej osobowości - staje się dla niej czymś nie do zniesienia i wtedy kobieta opuszcza taki związek lub staje się dla niej okazją do nauczenia się dostrzegania w życiowych trudnościach nie problemów - a prawdziwych wyzwań” – twierdzi.
Obie kobiety marynarzy uważają, że taki związek, jak każdy, ma swoje wady i zalety, ale zasady partnerstwa pozostają te same. Akceptują rzeczywistość i starają się dbać o miłość w takich realiach, jakie zostały im dane. Wyróżniają się natomiast siłą i mocna wiarą w uczucie.