Korposuka, Grażynka z "Klanu", perfekcyjna pani domu i moherowy beret. Kim są i czego pragną Polki
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Typowa Polka kocha psychotesty. Problem polega na tym, że nie ma kogoś takiego jak "typowa Polka". Bo typów Polek jest siedem. Mimo wszystko, jeśli też lubisz psychotesty, odpowiedź na pytanie do której grupy ci najbliżej, znajdziesz poniżej. Kilka lat temu wyodrębniła je prof. Dominika Maison z Uniwersytetu Warszawskiego.
Helena Łygas, WP: Co łączy wszystkie Polki?
Dominika Maison: Zapewne chromosom.
A jeśli chodzi o wartości i przekonania?
Przeceniamy wewnętrzne podobieństwo kobiet. Nie ma kogoś takiego jak "typowa Polka". Żeby rzetelnie opisać Polki, niezbędny był podział na grupy. Pięć lat temu z Katarzyną Pawlikowską na potrzeby naszej książki "Polki", wyodrębniłyśmy ich siedem (już po naszej rozmowie w "Polityce" ukazał się wywiad z Katarzyną Pawlikowską - przyp.red.). W obrębie tych grup Polki rzeczywiście mają ze sobą wiele wspólnego. Cechy takie jak wiek, miejsce zamieszkania czy wykształcenie, mają tu drugorzędne znaczenie.
Oczywiście "Spełnione Profesjonalistki" najczęściej mieszkają w dużych miastach, "Obywatelki Świata" są najmłodsze, a "Osamotnione Konserwatystki" najstarsze. Ważniejsze niż demografia okazało się jednak to, czego pragną i jakie wartości wyznają. Przykładowo "Zachłanne Konsumpcjonistki" to kobiety, które mieszkają w miastach różnej wielkości. Niektóre mają 18 lat, a inne 70, ale łączy je nastawienie na zaspokajanie własnych potrzeb.
Zacznijmy od najstarszych. "Osamotnione Konserwatystki" to kobiety, które nazywalibyśmy brzydko moherowymi beretami.
Można tak powiedzieć, choć jest to uproszczone skojarzenie. Rzeczywiście Polki z tej grupy są najgorzej wykształcone, bardzo religijne i konserwatywne światopoglądowo. Raczej tego nie przeczytają, bo nie korzystają z Internetu. Uważają, że kobieta powinna być podporządkowana mężczyźnie, dbać przede wszystkim o dom i dzieci, chociaż same czerpią z tego umiarkowaną satysfakcję. Zakładają, że po prostu "takie jest życie". Długie godziny spędzają przed telewizorem. Połowa z nich mieszka na wsi. Są najmniej zadowoloną z życia grupą Polek, mimo że mają najwięcej czasu wolnego.
Czyli stereotyp, który uchodzi za krzywdzący, okazuje się prawdą.
Niektóre stereotypy są zupełnie nieuzasadnione, ale wiele z nich jest ugruntowana w rzeczywistości, czasem całkiem solidnie. Typy ludzkie, które mamy w głowie, znamy z życia. "Osamotnione Konserwatystki" pasują do naszego wyobrażenia o "moherowych beretach". Ale to nie tak, że jeśli widzimy kobietę po 60. w kościele, nawet w tym nieszczęsnym berecie, to znaczy, że ona z całą pewnością głosuje na PiS, ogląda "M jak miłość", a homoseksualizm to dla niej dewiacja. Można być religijną emerytką mieszkającą na wsi, a mimo to należeć do zupełnie innej grup, nawet do "Spełnionych profesjonalistek".
To zdecydowanie najbardziej zadowolona z życia grupa Polek. Kim one są?
"Spełnione profesjonalistki" to kobiety, które uwielbiają swoją pracę. Kształciły się, bo chciały i lubiły się uczyć. Podobnie jest z pracą. Pracują bo lubią i chcą. Mimo że zarabiają średnio najwięcej ze wszystkich Polek, są jedyną grupą, dla której największą motywacją do pracy nie są pieniądze.
Może dzięki wysokim zarobkom zaspokoiły już swoje potrzeby i mogą skupić się na pracy zamiast martwić się o pieniądze?
Oczywiście może tak być, ale prawdopodobne jest również, że ich pozycja zawodowa jest efektem pasji, z jaką pracują. Stawiałabym raczej na to drugie. One nawet na etapie wyboru zawodu nie zastanawiały się szczególnie nad "opłacalnością", ale nad tym, co je interesuje. Chociaż nazwa "Spełnione profesjonalistki" kojarzy się z managerkami wyższego szczebla, w tej grupie są też właścicielki lokalnych firm, bibliotekarki, pielęgniarki, nauczycielki.
Wyznacznikiem jest stosunek do pracy, a nie jej prestiż społeczny i finansowy. "Spełnione profesjonalistki" mimo że są bardzo aktywne zawodowo, potrafią też znaleźć czas dla siebie. Czytają książki, zdrowo jedzą i ćwiczą najczęściej ze wszystkich grup, a mają mniej czasu wolnego niż większość Polek.
W pracy wszystko świetnie, a jak w domu? Czy "Spełnione profesjonalistki" to samotne korposuki, które żyją, by wspinać się na kolejne szczeble kariery?
W tym przypadku stereotyp okazuje się nieprawdziwy. Większość "Spełnionych profesjonalistek" ma dzieci, choć zdecydowanie mniej niż inne grupy – raczej jedno niż dwoje. To kobiety, które mają jasno ustawione priorytety. Rodzina jest dla nich ważna, ale równie ważny jest rozwój, nie tylko ten zawodowy. "Spełnione profesjonalistki" są bywalczyniami kin i teatrów. To kobiety dobrze ubrane i zadbane.
Jak znajdują na to wszystko czas?
Nie mają problemu z tym, że w ich domach podłogi nie zawsze lśnią czystością. Wiedzą, że nie da się złapać wszystkich srok za ogon. Jeśli chodzi o życie rodzinne, ważniejsza niż dwudaniowy niedzielny obiad jest dla nich bliskość. Chcą, żeby ich partner był przede wszystkim przyjacielem. Myślę, że ich poczucie szczęścia wynika przede wszystkim z tej harmonii – umiejętności relaksowania się w czasie wolnym, zdrowego stosunku do prowadzenia domu i oczywiście pracy, która je kręci.
Tej harmonii nie mogą złapać za to kobiety, które nazwałyście panie "Niespełnionymi siłaczkami". Cztery lata temu stanowiły jedną czwartą wszystkich Polek i było ich zdecydowanie najwięcej.
Myślę, że mało kto spodziewał się, że istnieje taka grupa, a już na pewno, że jest aż taka liczna. Nasze badania oprócz czystej statystyki składały się też z pogłębionych wywiadów jakościowych z kobietami należącymi do każdej z wyodrębnionych grup. "Niespełnione siłaczki" okazały się świetnymi, mądrymi kobietami. Trudno ich nie lubić.
To dlaczego są takie niespełnione?
Bo nie żyją w zgodzie ze sobą. Stoją w rozkroku pomiędzy tradycyjną rolą kobiety, która jest perfekcyjną panią domu i dobrą matką, a jednocześnie chciałyby sprawdzać się w pracy. Może nawet zrobić karierę? Czują, że mimo starań nie są dość dobre ani w pracy, ani w domu. Jednocześnie frustrują się, bo przy takim trybie życia nie mają czasu dla siebie. Z rozmów wynikało, że i tak starają się go wygospodarować.
Jedna z "Siłaczek" opowiadała, że choćby padała ze zmęczenia, zmusza się, żeby przeczytać kilka stron książki. To typowe dla tej grupy. Każdy obszar życia wiąże się u nich z wyrzutami sumienia. Nie potrafią sobie odpuścić.
Co jeszcze łączy "Niespełnione Siłaczki"?
Wiele z tych dziewczyn wyjechało na studia do dużych miast z mniejszych miejscowości. Część z nich po dyplomie wróciła. A nawet jeśli nie, to mają w sobie głęboko zakorzenione wartości wyniesione z domu.
"Małomiasteczkowa głowa"?
Problem polega na tym, że i tak i nie. "Niespełnione siłaczki" to w kwestii wartości mariaż nowoczesności i tradycji. Stylu życia metropolii i małego miasteczka.
Z kim wiąże się taka kobieta?
Tego nie wiemy, bo nie badałyśmy panów. Wiemy natomiast, że "Niespełniona Siłaczka" chciałyby dzielić się z partnerem obowiązkami domowymi i opieką nad dziećmi. Marzy o mężczyźnie, który sam wychodziłby z inicjatywą, jeśli chodzi o organizację wspólnego życia. Żeby nie musiała wiecznie prosić, przypominać i pokazywać palcem. Zazwyczaj nie może na to liczyć. A że jest aktywna zawodowo, a jednocześnie chce mieć pyszny obiad, zrobione pranie i być świetną matką, nieustannie pracuje.
Być może problem "Niespełnionej Siłaczki" tkwi też w doborze nieodpowiedniego dla niej partnera, który uważa za "naturalne", że to kobieta zajmuje się domem.
"Niespełnione siłaczki" same nie wiedzą, co jest dla niech ważne, czy raczej tkwią w środowisku, które je ogranicza?
Oba te scenariusze są prawdopodobne. Proszę pamiętać, że "Niespełnionymi siłaczkami" będą nie tylko kobiety, które chciałyby robić karierę, ale z różnych powodów jest to utrudnione. To też dziewczyny, które tę karierę robią, ale nie z pasji jak "Spełnione profesjonalistki". Raczej dlatego, że uważają, że powinny. Podążają za wzorcem wyemancypowanej, niezależnej kobiety. Są sfrustrowane, bo z natury bliżej im do "Rodzinnych Pań Domu".
No właśnie "Rodzinne Panie Domu". Mnie ta grupa skojarzyła się z ciepłą, matkującą Grażynką z "Klanu".
Serialu, który "Rodzinne Panie Domu" mogą oglądać, bo najbardziej lubią właśnie seriale obyczajowe i telewizję śniadaniową. Pod pewnym względem najbliżej im do "Spełnionych Profesjonalistek".
Pod jakim?
Oczywiście nie w kwestii poglądów czy stylu życia. Ale "Panie Domu" i "Profesjonalistki" to grupy kobiet, które żyją zgodnie ze swoimi fundamentalnymi wartościami, co mimo większych i mniejszych problemów sprawia, że są szczęśliwe. U "Rodzinnych Pań Domu" kolektywizm zdecydowanie dominuje nad indywidualizmem. Oznacza to, że rodzina, relacje z bliskimi są podstawą ich tożsamości i sensu życia. Kiedy się komuś przedstawiają, w pierwszej kolejności mówią o sobie w relacji do bliskich ("Jestem matką…, żoną…").
Nie dbają o wygląd, rzadko chodzą do fryzjera, często mają nadwagę. Jednocześnie zupełnie im to nie przeszkadza. Nie mają takich potrzeb. Jeśli pracują zawodowo, są sumienne i nawet lubią swoją pracę. Ale chodzą do niej po to, żeby mieć kontakt z innymi ludźmi i żeby ich rodzinie żyło się lepiej. Za zarobione pieniądze raczej kupią coś dziecku niż sobie.
Matki Polki "odejmujące sobie od ust"?
Nie nazwałabym tego w ten sposób. "Rodzinne Panie Domu" to żadne cierpiętnice. Uwielbiają takie życie. Są z siebie zadowolone, kiedy ugotują obiad, który wszystkim smakuje albo gdy prace domowe sprawnie im idą. Nie marzą o równouprawnieniu, wręcz przeciwnie. Nie lubią, kiedy mąż kręci się po kuchni, albo wtrąca w sprawy domu. Gwarancją ich szczęścia jest szczęście bliskich. "Rodzinne Panie Domu" utrzymują też dobre stosunki z dalszą rodziną. Dzwonią, zapraszają do siebie.
Może się wydawać, że to grupa, która będzie zanikała, bo wyznaje wartości niedostosowane do współczesnego świata.
Nic bardziej mylnego. Chęć posiadania potomstwa i opieki nad nim jest warunkowaną biologicznie potrzebą, u jednych silniejszą, u innych słabszą. Kobiet, które odnajdują się w macierzyństwie i prowadzeniu domu jak w żadnej innej dziedzinie, nie zabraknie.
"Rodzinne Panie Domu" są fankami "Perfekcyjnej Pani Domu"?
Paradoksalnie myślę, że nie. Program mógłby za to przypaść do gustu "Zachłannym Konsumpcjonistkom". One lubią życie na pokaz, wszystko, co akurat jest popularne, są wiernymi czytelniczkami magazynów kobiecych.
Mnie te dziewczyny skojarzyły się z pokoleniem urodzonym po 89., wprzęgniętym w konsumpcyjny styl życia. Kobietami, które całe dnie spędzają na myśleniu, co mogłyby sobie kupić. Opcjonalnie – robieniu zdjęć tego, co kupiły. "Zachłanne Konsumpcjonistki" są produktem naszych czasów?
Rzeczywiście po transformacji zachłysnęliśmy się nowościami dostępnymi na rynku. Ale tym, to leży u podłoża konsumpcjonizmu w tej grupie, jest głęboko zakorzeniony materializm. Nie jest to tylko konsekwencja okoliczności, ale konfiguracja cech psychologicznych. Materializmu nie można "nabyć". Materialiści byli w społeczeństwie zawsze, nawet w czasach PRL-u, kiedy mieli ograniczone możliwości realizowania swoich zachcianek. Osobie, dla której dobra materialne nie są najważniejsze, wzmożona konsumpcja w końcu się nudzi.
Dlaczego więc nie "Zachłanne Materialistki"?
Nazwałyśmy tę grupę "Konsumpcjonistkami", bo dużo pieniędzy przeznaczają na ubrania i kosmetyki, czasem nawet więcej, niż pozwala im budżet. Konsumpcjonizm może być czasową postawą, ale materializm jest wartością niezmienną.
Co charakteryzuje "Zachłanne Konsumpcjonistki"?
To kobiety, które powierzchownie oceniają innych. Same też chętnie wystawiają się na ocenę, pilnując, żeby "kryteria" na które same zwracają uwagę, zostały spełnione. Najbardziej ze wszystkich grup zależy im na tym "co ludzie pomyślą".
Dla "Zachłannych" mąż ma być przystojny, a dziecko grzeczne i dobrze ubrane. Najlepiej, żeby dobrze się uczyło, ale nie dlatego, że "Zachłanne" szczególnie cenią wiedzę. Znowu chodzi o autoprezentację. Liczy się dla nich to, jak kto ma urządzone mieszkanie i jakim autem jeździ. I nie chodzi o to, że są koneserkami mody czy designu, ale o robienie wrażenie. Lubią marki, na które nie stać innych.
Deklarują, że są rodzinne…
Owszem, ale kiedy w wywiadach pogłębionych zadawaliśmy pytania nie wprost: przykładowo prosiliśmy o opisanie kogoś, kto ma ich zdaniem naprawdę "udane życie", "Zachłanne" mówiły o domu z basenem, kilku samochodach, mieszkaniu w apartamentowcu. Warto zaznaczyć, że materialistów jest wielu także wśród mężczyzn, statystycznie nawet więcej niż wśród kobiet.
Mimo wszystko "Zachłanne Konsumpcjonistki" są całkiem ciekawe świata – chodzą do kina, korzystają z Internetu.
Cechą sprzęgniętą z materializmem jest silna potrzeba autokreacji. To, że "Zachłanne " mówią, że dużo czytają - a w naszym badaniu 14 proc. twierdziło, że rocznie czyta "kilkanaście książek lub więcej" - wcale nie oznacza, że rzeczywiście to robią. Czytanie książek jest dobrze widziane, więc jeśli "Zachłanna Konsumpcjonistka" zdaje sobie z tego sprawę, prawdopodobnie będzie mówiła, że czyta, niezależnie od stanu faktycznego.
Podobają się im też specyficzni mężczyźni.
Oj tak, to jedyna grupa Polek, która lubi typ macho. Ich facet ma być dominujący, wysportowany, dobry w łóżku. Ma dobrze zarabiać, żeby mogły bez ograniczeń przeznaczać jego pieniądze na swoje potrzeby. Co ciekawe, "Konsumpcjonistki" są dość dobrze sytuowane, mimo to nie są zadowolone ze swojej sytuacji finansowej. To typowe dla materialistów, którzy zawsze chcieliby mieć więcej i zawsze mają za mało.
Skąd się bierze takie podejście do życia?
Powstało wiele badań na ten temat, ale nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Jedna z teorii mówi, że chodzi o sposób wychowania i ten system wartości wpajają rodzice-materialiści. Tyle że często dzieci buntują się przeciw rodzicom i w dorosłym życiu są dla nich ważne wartości stojące w kontrze do tych, które wynoszą z domu. Wartości można też przejąć w okresie dojrzewania od rówieśników i je utrzymać.
Inna teoria zakłada, że materializm może być warunkowany deprawacyjnie. To znaczy, że jest formą rekompensaty dla kogoś, kto wywodzi się ze skrajnie ubogiego środowiska. Ale to wcale nie działa na prostej zasadzie, że jeśli ktoś doświadczył biedy, będzie miał potrzebę obnoszenia się z pieniędzmi. Do tego potrzeba szeregu innych cech indywidualnych - odpowiedniego temperamentu, osobowości, psychiki.
Intrygujące są też "Rozczarowane życiem" – nie czerpią satysfakcji właściwie z żadnej dziedziny życia, uważają, że świat i ludzie krzywdzą je zupełnie bez ich winy.
Pamiętam jeden z wywiadów pogłębionych z kobietą z tej grupy. Miała za złe swojemu synowi, że przychodzi i je zupę, którą ugotowała "jak swoją". Jednocześnie była zła, że rzadko ją odwiedza.
"Rozczarowane życiem" to często kobiety toksyczne, które ze wszystkiego są niezadowolone, widzą dziurę w całym. Są bierne i zawiedzione tym, jak potoczyło się ich życie. Uważają raczej, że coś im się "przydarzyło", a nie, że było efektem ich działań i wyborów.
"Spełnione Profesjonalistki" i "Rozczarowane Życiem" to często kobiety po rozwodzie. Jak sobie z tym radzą?
"Spełniona Profesjonalistka" pomyśli: "okej, życie mi się zawaliło, muszę je sobie na nowo ułożyć, nie ma co się nad sobą użalać". Weźmie się w garść, znajdzie mieszkanie, może nawet zmieni prace, żeby mieć wrażenie, że zaczyna od nowa. Z czasem prawdopodobnie znajdzie nowego partnera. Niezależnie od tego, czy będzie miała 30 czy 60 lat.
"Rozczarowana życiem" w obliczu rozwodu raczej obrazi się na świat i uzna, że "każdy facet to świnia". Będzie czuła się ofiarą i pielęgnowała w sobie urazę. Na przykładzie tej rozbieżności widać, że to nie tak, że "Spełnionym Profesjonalistkom" życie lepiej się układa, a "Rozczarowanym" wiatr zawsze wieje w oczy. Chodzi raczej o to, że "Spełniona Profesjonalistka" jest optymistką i ma poczucie kontroli nad tym, co się dzieje, a "Rozczarowanej życiem" tego brakuje. To kwestia konstrukcji psychicznej.
Zostały jeszcze córki kobiet ze wszystkich omówionych grup, czyli "Obywatelki świata". Średnia wieku kilka lat temu wynosiła 24 lata. Kim one są?
Zanim je scharakteryzuję, chciałabym wyklarować jedną rzecz. To nie tak, że tylko wśród "Obywatelek Świata" znajdziemy wszystkie córki kobiet z pozostałych grup. To raczej kobiety ze wszystkich omówionych kategorii są ich matkami. Czy to jasne?
Pół na pół.
Nie wystarczy być młodą dziewczyną, żeby zaliczać się do "Obywatelek Świata". "Zachłannymi Konsumpcjonistkami" było aż 13 proc. dziewczyn z tej samej grupy wiekowej, co większość "Obywatelek". Nie jest to szczególnie szokujące. Pojawiały się też wśród "Niespełnionych Siłaczek" i "Rodzinnych Paniach Domu". Wniosek z tego taki, że nie wystarczy być młodą dziewczyną, żeby być "Obywatelką Świata".
Co jeszcze trzeba w sobie mieć?
Otwartość, optymizm, towarzyskie usposobienie. "Obywatelki Świata" nie różnią się od swoich rówieśnic na Zachodzie. Przeważnie jeszcze się uczą, mają ambitne plany zawodowe i niesprecyzowane czasowo marzenie o założeniu rodziny. Chcą się wyszaleć. Mają nowoczesne podejście do związku i roli kobiety, są tolerancyjne. Równouprawnienie jest dla nich oczywistością. Nie wyobrażają sobie siebie jako gospodyń domowych. Uważają, że wszystko jeszcze przed nimi, więc z nadzieją patrzą w przyszłość.
Do których grup dołączą "Obywatelki świata"?
Najbliżej było im do "Spełnionych Profesjonalistek" i "Niespełnionych Siłaczek", ze względu na podobne wartości. A te mają to do siebie, że są trwałe. U dorosłej osoby zmieniają się w niewielkim stopniu. Z "Obywatelki" raczej nie będzie "Zachłannej".
Od czego będzie zależało to, czy dołączą do "Spełnionych" czy do "Niespełnionych"?
"Obywatelki Świata" są przekonane, że ich przyszłość będzie świetlana. Część tych nadziei zweryfikuje się na rynku pracy i po wyprowadzce od rodziców. Kolejne po wejściu w stały związek, czy ewentualnym pojawieniu się na świecie dziecka.
"Obywatelki Świata" nie zdają sobie sprawy, że nie wszystko w życiu może ułożyć się tak, jak by tego chciały. Z czego mogą nie zdawać sobie sprawy inne grupy Polek?
Jestem przekonana, że "Zachłanne Konsumpcjonistki", mimo że nie ukrywają, że pieniądze są dla nich ważne, nie myślą o sobie jako o materialistkach. Materializm nie jest dobrze postrzegany, a one w końcu kochają autokreację.
Gdyby "Rozczarowane życiem", przeczytały omówienie badań na swój temat, pewnie nie rozpoznały by się w grupie do której należą. Mało kto myśli o sobie, że jest źródłem własnego niezadowolenia. "Spełnione Profesjonalistki" na pewno wiedzą, że są spełnione i profesjonalne. Myślę natomiast, że mogą nie zdawać sobie sprawy, jak ważna jest dla nich rodzina. W tej kwestii wyprzedzają je właściwie tylko "Rodzinne Panie Domu".
A "Siłaczki"?
Nie wiedzą, że ich frustracja wynika ze zderzenia tradycyjnych i nowoczesnych modeli ról społecznych i wynikających z tego wymagań stawianych kobietom. Myślę, że gdyby ktoś im powiedział, gdzie leży ich problem, mogłyby zacząć robić małe kroczki ku spełnieniu, bo to mądre i fajne Polki. Powinny wreszcie usłyszeć od kogoś, że jeśli odpuszczą sobie w niektórych aspektach, świat się nie zawali. Że są wystarczająco dobre.
Dominika Maison - profesor, dziekan Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. Prowadzi badania naukowe m.in. z zakresu psychologii konsumenta i marketingu społecznego. Autorka 13 książek i ponad 80 artykułów naukowych, publikowanych w prasie polskiej i zagranicznej. W 2014 roku wraz z Katarzyną Pawlikowską napisała książkę "Polki", proponując pionierską typologię Polek, w oparciu o ich pragnienia, wartości i motywacje. Założycielka Domu Badawczego Maison - firmy prowadzącej badania marketingowe i społeczne.