Kortez: Za kogo się przebiorę?
Jak to jest z tym twoim wyglądem? Rzeczywiście nie wyglądasz typowo, jak na chłopaka, który śpiewa takie, a nie inne, piosenki. Nikt nie zadał ci takiego pytania, gdy tworzyłeś płytę,: „Słuchaj Kortez, a może byś tak zmienił image?”
Nie. Serio! Nawet jak chciałem się ładnie ubrać na pierwszy koncert w Opolu i założyłem białe lakiereczki, to dostałem po głowie od menedżera, że chyba z konia spadłem. Wiesz, ja nigdy w takich butach nie chodziłem, a tam chciałem ładnie wyglądać, przycwaniłem trochę. Prawdę mówiąc, pilnują tego, by mi za bardzo w tym temacie nie odbiło. Mam być sobą. Jakbym zaczął udawać kogoś innego, to oni pierwsi by mnie po ryju wytrzaskali. Słabe jest udawanie kogoś kim się nie jest, prawda?
Są muzycy, którzy zmieniają się na scenie. Kreują siebie - Florence, Brodka, Bowie. Są różne drogi… *
No tak, ale to jest wizerunek sceniczny.
*Ty nie masz wizerunku scenicznego? *
Po co mam mieć? Za co się przebiorę? Za kata z Ku Klux Klanu?
*Szczerze mówiąc, jak ludzie ciebie słuchają, to na pewno nie wyobrażają sobie ciebie jako faceta w dresie. Jakby to powiedzieć, twoje piosenki brzmią na kogoś innego. To zaskakujące, ale też fajne. Dobrze, że nikt nie kazał ci się zmieniać.
Wiesz, jeśli masz się zmienić, bo ktoś tego chce, to już możesz sobie strzelić w łeb. Dlaczego ktoś ma ciebie zmieniać? Dlaczego ktoś może mieć prawo, aby mówić ci, jak masz się zachowywać i wyglądać? Nie jesteś pajacem!
W dzisiejszym świecie twoje pytanie nie jest do końca uzasadnione. Ilu jest mistrzów wizerunku? Ile osób dostosowuje się do przyjętych norm, dress code’ów, zasad? *
Masz rację, ale tak naprawdę nie chodzi o to, kto stoi na tej scenie.
*A co chodzi?
Chodzi o to, żeby człowiek, który chce przyjść na koncert, posłuchał muzyki. Dzisiaj sprowadziło się to do jakichś tanich show. Mój profesor powiedział kiedyś do mnie: „Jeżeli wychodzisz na scenę i prezentujesz muzykę, to jesteś mądry, ale jeżeli wychodzisz na scenę i prezentujesz siebie, to już cię nie lubię”. Muzyka powinna wypływać z twojego serca, tak na grubo.