Korwin-Piotrowska o życiowej tragedii: Myślałam, że nic mnie nie złamie
Dziennikarka potrzebowała pomocy psychologa
04.05.2016 | aktual.: 04.05.2016 15:49
Karolina Korwin-Piotrowska znana jest z ciętego języka i odważnych sądów. Na swoim facebookowym profilu regularnie komentuje doniesienia ze świata polityki i show-biznesu. Bohaterom swoich wpisów nie szczędzi epitetów. Ostatnio dziennikarka była gościem Łukasza Jakóbiaka. Gospodarz nie omieszkał zapytać, dlaczego wybrała taką formę medialnej ekspresji.
- Mnie to jeszcze bawi, staram się w tym znajdować jakiś absurd, a w naszym pięknym kraju nie jest to znowu takie trudne. Moim zdaniem zrobiłam się ostatnio mega łagodną osobą. Może człowiek mądrzeje, może się starzeje - tłumaczyła.
Korwin-Piotrowska przekonuje, że w Polsce słynne osoby są za bardzo spięte, dlatego tak źle reagują na ironiczne komentarze na swój temat.
Od pewnego czasu tych komentarzy jest nieco mniej, bo dziennikarka - jak sama zapewnia - wycisza się. Ma to na pewno związek z tragedią, jaka spotkała ją na początku 2013 roku. Wtedy spłonęło jej mieszkanie. W środku były ukochane zwierzęta.
- Są w życiu człowieka wydarzenia graniczne, które go zmieniają. Jeśli się komuś pali mieszkanie, gdy człowiek traci prawie wszystko i gdy pierwszy raz poczuje się osobą bezdomną, wtedy następuje totalna weryfikacja wszystkiego. Myślałam, że widziałam bardzo dużo i że nic mnie już nie złamie - wyznała Korwin-Piotrowska.
Po wydarzeniu dziennikarka rzuciła się w wir pracy. Niestety okazało się, że to najgorsza z możliwych dróg. Z perspektywy czasu przyznaje, że była jej potrzebna pomoc psychologa.