Kuchenne rodzinne rewolucje

Jeśli twoje dziecko z apetytem wcina frittatę ze szparagami, cebulą i bazylią, z niecierpliwością czeka na dzień serwowania moussaki z bakłażanów, wyczekuje weekendów, kiedy robicie sobie ucztę w sushi bar lub dopytuje się, kiedy znów przyszykujesz tę przepyszną sałatkę selerową z sosem remoulade, to nie czytaj dalej tego tekstu.

Jeśli twoje dziecko z apetytem wcina frittatę ze szparagami, cebulą i bazylią, z niecierpliwością czeka na dzień serwowania moussaki z bakłażanów, wyczekuje weekendów, kiedy robicie sobie ucztę w sushi bar lub dopytuje się, kiedy znów przyszykujesz tę przepyszną sałatkę selerową z sosem remoulade, to nie czytaj dalej tego tekstu. Odpuść sobie od razu, zanim poczujesz niesmak, pogardę i palącą chęć na curry z krewetkami i szafranowym ryżem zagryzione puszystym tiramisu, tak żeby spłukać to przykre uczucie i otrząsnąć się z szoku, że tak można karmić i siebie, i dzieci.

Ten wpis dedykuję wszystkim rodzicom (głównie chyba jednak mamom), które chcąc nie chcąc, skazane są na pomidorową i kotleciki z kurczaka plus kalafior. Czasami, jak ktoś ma farta, to na talerz trafia jeszcze brokuł, surówka z marchewki albo ogórek kiszony. Z tego, co wiem, brukselka jest przez całą dziecięcą brać (z drobnymi, oczywiście, wyjątkami) objęta klątwą i wiecznym potępieniem. Nie pomoże nawet bułka tarta czy stopiony ser. Fasolka szparagowa ujdzie, ale nie zawsze i nie każda. U nas na przykład tolerowana jest tylko żółta i to tylko przez jednego szkodnika. Drugi gardzi fasolką całkowicie, mogłaby sobie być kolorowa jak tęcza i błyszczeć jak kula dyskotekowa, kompletnie go nie interesuje cokolwiek w tym kształcie.

Pamiętam, że moje dokonania kulinarne szykowane dla pierwszego dziecka lądowały na podłodze, ścianie, stole, przy odrobinie szczęścia na śliniaku, przy odrobinie pecha – na mojej bluzce, ale w buzi dziecka – bardzo rzadko. Jedno spojrzenie córki na przyrządzone jedzenie i od razu było wiadomo – wypaliło czy nie. Najczęściej nie. Wtedy słyszałam pełne paniki „Nieeeeeeeeeeeeeeeeee”, jakie słyszymy czasami w filmach, kiedy bohater próbuje powstrzymać kogoś przed wejściem do samochodu z podłączoną bombą. Tak, łkałam nad garami, rozżalona pociągałam nosem przy patelni, pełna rezygnacji robiłam kolejną pomidorówkę. Przeszłam przez to, co wy, dlatego liczę na wsparcie i zrozumienie.

Gotowanie dla dziecka to jak rozbrajanie bomby, jak spacer po polu minowym, kupowanie w prezencie książki bibliotekarce. Nigdy nie wiesz, czy dobrze trafisz. Sięgniesz po zły kabelek, zrobisz krok w lewo, a nie w prawo, zabłądzisz do niewłaściwego działu w księgarni i klapa. Koniec.

Jak już zostajesz rodzicem, to funkcja ta dostarcza ci kolejnych inicjacji. Pierwsza kolka, pierwsza nieprzespana noc, potem pierwsza przespana, pierwsze ząbkowanie. Jedzenie także prowadzić może do takich odkryć. Nagle zauważasz: moje dziecko lubi ziemniaki. Lubi je z masłem. A nawet z koperkiem! Ale (uwaga!) nie ze szczypiorkiem. I uwielbia marchewkę z groszkiem i kukurydzę. Myślisz sobie „Jest dobrze, coś tam wiem, poradzę sobie, zawsze w odwodzie mam zamrożony rosół”. I kiedy już rozgościsz się wygodnie na tronie Matki Roku – Master Chefa, po kilku miesiącach następuje nagła zmiana w menu. Ono nie znosi koperku! Kukurydza to jak deklaracja wojny, a ziemniaki tolerowane są tylko pieczone. „Ale bez tymianku, mamo. W ogóle bez niczego. A marchewki z groszkiem nigdy nie lubiłam”. No i co? Potrafi to zachwiać trochę domowym uniwersum, czyż nie? Przyznać mi się tu zaraz, ile razy w tygodniu składacie broń i dzwonicie po pizzę?

Zanim moje dziecko przyszło na świat, naczytałam się w mądrych książkach i naoglądałam w mądrych programach, jak to zdrowo należy je odżywiać. Bo warzywa i owoce, bo błonnik i witaminy, i żelazo, i tylko drób, i to najlepiej gotowany, i jeszcze ryby; bo to lepsze, zdrowsze, sratatata. Ale nikt nie uprzedza, że najpierw trzeba się nauczyć w ogóle jakoś karmić. Zdrowo – to już wyższy stopień wtajemniczenia. Zwłaszcza jeśli ma się dzieci, z których jedno na widok drobiowej szyneczki dostaje odruchów wymiotnych i chlebek razowy ma w głębokim poważaniu, bo toleruje tylko „niezdrowe” bułki z białej mąki, a drugie wszelkie warzywa – oprócz brokułów – uważa za nieudany botaniczny eksperyment i potrafi spędzić pół godziny, wyławiając z zupy pietruszkę i marchewkę.

Tak, gotowanie to wyzwanie, bo nigdy nie dorównasz temu, co serwuje przedszkole, szkolna stołówka, babcia albo ta sieć knajpek z wielkim M w logo (niech szlag trafi ich i te ich plastikowe zabawki jednorazowego użytku).

Dlatego z utęsknieniem myślę o przyszłości, kiedy to rosół i kurczak znikną z mojego menu, a ja wcinać będę carpaccio z buraków, łososia en croute i paella marinera. Wszystko, tylko nie pomidorową...

Wybrane dla Ciebie

Ukochany zostawił dla niej żonę oraz dziecko. Była przy nim do samego końca
Ukochany zostawił dla niej żonę oraz dziecko. Była przy nim do samego końca
Żyją w "rzymskim małżeństwie". Aktorska para mówi wprost o ślubie
Żyją w "rzymskim małżeństwie". Aktorska para mówi wprost o ślubie
Żałuje współpracy z Joanną Krupą? "Zrobiła skok na kasę"
Żałuje współpracy z Joanną Krupą? "Zrobiła skok na kasę"
Posadź właśnie teraz. Wiosną wypuszczą zdrowe pędy
Posadź właśnie teraz. Wiosną wypuszczą zdrowe pędy
Przetrzyj meble produktem z łazienki. Na długo zapomnisz o kurzu
Przetrzyj meble produktem z łazienki. Na długo zapomnisz o kurzu
Mówi wprost o Polkach. Wyznała, dlaczego trudno im znaleźć partnera
Mówi wprost o Polkach. Wyznała, dlaczego trudno im znaleźć partnera
Luksus w samym sercu Warszawy. Oto jej "drugi dom"
Luksus w samym sercu Warszawy. Oto jej "drugi dom"
Popularne jesienne kwiaty. Nie sprawdzą się w każdym domu
Popularne jesienne kwiaty. Nie sprawdzą się w każdym domu
Wypróbuj trik ze spłuczką. Rachunki za wodę spadną
Wypróbuj trik ze spłuczką. Rachunki za wodę spadną
Wrzuć do pralki. Zapomnisz o pleśni i brzydkim zapachu
Wrzuć do pralki. Zapomnisz o pleśni i brzydkim zapachu
Tak przywitała Trumpów. Nie ma mowy o wpadce
Tak przywitała Trumpów. Nie ma mowy o wpadce
Najlepszy termin na sadzenie czosnku. Główki będą wielkie jak pięść
Najlepszy termin na sadzenie czosnku. Główki będą wielkie jak pięść