ModaLekcja mody dla starszych i zaawansowanych. Pani Jaga ma 63 lata i prowadzi bloga o modzie

Lekcja mody dla starszych i zaawansowanych. Pani Jaga ma 63 lata i prowadzi bloga o modzie

Miłość do mody to często uczucie bez wzajemności. Ale nie w przypadku pani Jagi. Bloga o modzie zaczęła prowadzić na dwa lata przed emeryturą. Udowadnia, że kobieta po 60. może wyglądać zjawiskowo.

Lekcja mody dla starszych i zaawansowanych. Pani Jaga ma 63 lata i prowadzi bloga o modzie
Źródło zdjęć: © Fashion50plus
Helena Łygas

08.02.2018 | aktual.: 09.02.2018 10:28

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

- Ludziom wydaje się, że "interesowanie się modą" polega na posiadaniu pękającej w szwach garderoby. A w tej całej modzie nie chodzi przecież o to, czy masz trzy pary butów czy trzydzieści pięć, ani o drogie marki. Dla mnie moda to sposób życia, naturalne zainteresowanie formami wizualnymi, ale też nowymi ideami. Otaczanie się pięknymi przedmiotami, wrażliwość na kolory. No, mnóstwo tego jest – tłumaczy mi Pani Jaga, kiedy pytam czy jej, z wykształcenia historyczce, przez lata robiącej karierę zawodową, nie było głupio zacząć zajmować się modą. To w końcu dziedzina przez polskie społeczeństwo, jeśli nie pogardzana, to mocno niedoceniana.

Jak większość pasjonatów modą interesowała ją odkąd pamięta. Jako dziewczynka wyczekiwała przyjścia krawcowej, która odszywała dla niej i rodzeństwa ubrania. Z wypiekami na twarzy przeglądała "Burdę". Na Gwiazdkę jej brat chciał dostać aparat fotograficzny, a ona zawsze prosiła o "coś do ubrania". Potem ten sam brat zaczął studia na ASP, a że jego koleżanki pomagały przy pokazach Mody Polskiej, przyjeżdżała na nie i Jaga. Sama studiowała historię, chociaż dziś przyznaje, że trudno powiedzieć dlaczego. Zawsze bardziej interesowała ją historia sztuki.

Obraz
© Fashion50plus

Po studiach zajęła się tym, co dziś nazwalibyśmy PR-em. Pracowała w Muzeum Włókiennictwa , następnie w Muzeum Sztuki w Łodzi. Potem trafiła do działu promocji Uniwersytetu Łódzkiego, żeby w końcu zostać rzeczniczką prasową uczelni. Pracowała tam do emerytury.

- Wyższe uczelnie w Polsce mają to do siebie, że wraz z każdymi kolejnymi wyborami zmieniają się ich władze. Kilka lat przed emeryturą zostałam przeniesiona z działu promocji do jednej z uczelnianych bibliotek. Moje koleżanki rozpaczały, że co teraz będzie, ale ja się ucieszyłam. Wcześniej miałam niekiedy wrażenie, że pracuję 24 godziny na dobę, a praca w bibliotece to był zwykły etat "od – do". Nagle miałam dużo czasu i pomyślałam o założeniu bloga – opowiada mi pani Jaga.

Zawsze miała coś w stylu "modowego pamiętnika". Inne dziewczyny opisywały pierwsze miłosne uniesienia, a ona wyklejała zeszyty wyciętymi z gazet sukienkami i fryzurami. Czasem udawało się jej dorwać zagraniczną gazetę i wtedy pierwsze, o czym myślała, to żeby móc wyrwać którąś z połyskujących luksusowo stron do swojej kolekcji. Potem zaczęła zapisywać również spostrzeżenia dotyczące nowych kolekcji, wystaw, ale i tego, co widziała na ulicach.

Dlatego, kiedy nagle okazało się, że ma nadmiar wolnego czasu, pierwsze o czym pomyślała, to przeniesienie zapisków online i podzielenie się nimi z ludźmi. Tyle że kiedy przyszło co do czego, okazało się, że nie bardzo wie, jak się za to zabrać. Pewnego dnia wpadły do niej na obiad córki, z którymi podzieliła się pomysłem. To one założyły pani Jadze bloga Fashion50plus i nauczyły go obsługiwać.

Obraz
© Fashion50plus

- Nie byłam przekonana do pokazywania swoich stylizacji. Nie chodziło o to, że się wstydziłam, czy nie lubiłam się oglądać na zdjęciach. Sama idea wydawała mi się dziwna, poł wieku żyłam jakoś bez umieszczania ich w sieci. Nalegały córki, które przekonywały, że wtedy blog będzie bardziej wiarygodny. Kibicowały mi też koleżanki, to one robiły mi pierwsze zdjęcia na bloga – opowiada Jaga.

Tak, jak kiedyś była zaangażowana w promowanie kultury, dziś na blogu zajmuje się promocją polskiej mody. Trudno uświadczyć stylizację, w której nie miałabym na sobie choćby jednej rzeczy od polskiego projektanta. Szczególnie związana jest z markami łódzkimi – z Jarosławem Ewertem,Cat Cat Studio, biżuterią Mokave. Pani Jaga czasem przyjmuje ubrania i dodatki od marek, ale podkreśla, że tylko od tych, których projekty ją zachwycają.

- Całe życie bardzo dbałam o ubiór, traktowałam go jako inwestycję na lata, trochę też jak starannie dobraną kolekcję. Nie wyobrażam sobie, żebym teraz miała nosić rzeczy, które mi się nie podobają, nawet za pieniądze – dodaje.

Rozmawiałyśmy już o jej córkach, więc usiłuję delikatnie wybadać, jak do prowadzenia bloga odnosi się jej mąż. Pani Jaga prostuje - Ależ ja jestem od kilku dobrych lat rozwódką. I to rozwódką bardzo szczęśliwą. Mam swojego "przyjaciela". Na początku był trochę zazdrosny, że poświęcam czas blogowi, ale pięć lat to dość czasu, żeby się przyzwyczaić.

Obraz
© Fashion50plus

Blog stał się nie tyle sposobem na realizację pasji, co pretekstem do spotkań z ludźmi. Pani Jaga opowiada mi o tym, jak to miło, kiedy Harel (polska blogerka, która została zaproszona do współpracy z polskim "Vogue'iem")czy Tobiasz Kujawa, mówią jej "Dzień dobry". To blogerzy piszący o polskiej modzie, których zawsze bardzo ceniła. Ma też świetny kontakt z czytelniczkami, z którym zdarza się jej spotykać.

- Jedna pani przyjechała do mnie z Warszawy z mężem, żeby się spotkać, inna z Krakowa. Od jednej dostałam kwiaty. No co mam powiedzieć, to dla mnie niesamowicie miłe, że tak się z tym blogiem potoczyło. Co ciekawe, nie spotkałam się właściwie jeszcze ani razu z tzw. hejtem. Raz moje zdjęcia z bloga trafiły na Pudelka i ktoś się tam ze mnie śmiał, córki mi mówiły, ale nie czytałam tego, bo i po co? – mówi mi pani Jaga.

Wiele Polek, które przez całe życie nie miały problemu z tym, żeby dobrze się ubrać, po przekroczeniu 50. czy 60. roku życia natrafia na ścianę. Stosowane przez lata patenty na dobór pasującej do sylwetki garderoby zaczynają zawodzić, a kobiety nie wiedzą, jak zbudować opierany dotychczas na eksponowaniu figury styl od nowa.

Żyjemy trochę w paradygmacie wychudzonej klepsydry" jako modelu sylwetki do którego bezwzględnie powinnyśmy dążyć. Kobiety w Polsce z wiekiem uczą się nie tyle bawić modą, co stosować ją jako tarczę przed światem, który mógłby zaklasyfikować je do przegródki z napisem "nieatrakcyjna". Wiemy, co zasłaniać i co pokazywać. Kiedy kobieta traci to, co dawniej eksponowała, grunt usuwa się jej spod nóg. Za często ubieramy się tylko po to, żeby "się podobać".

Blog Fashion 50 plus jest taki niezwykły nie dlatego, że pani Jaga ma 63 lata, ale dlatego, że ma niepodrabialny, oryginalny styl. Niestraszne jej stylizacje, o których przeciętny odbiorca powiedziałby, że "masakrują sylwetkę". Moda na własnym grzbiecie to trochę opowiadanie ludziom historii o sobie bez słów. I Pani Jaga robi to bezbłędnie.

Panie, które komponując garderobę zapominają o zabawie, a jednocześnie zastanawiają się nad "stosownością" swojego stroju, wcześniej czy później zamieniają się w kobiety, nazywane w autobusie "babcią". To określenie o podobnej randze, co "towarzysz". Oznacza, że w oczach przypadkowych ludzi zlewasz się z tłumem.

modałódźstyl
Komentarze (104)