Najsłynniejszy zaczes świata
Jednak to nie fryzura prawej ręki Obamy budzi największe emocje na amerykańskiej scenie politycznej. Słynny "zaczes" Donalda Trumpa jest komentowany równie często, co jego absurdalne przemówienia pełne ksenofobicznych i seksistowskich wtrętów. Milioner ma świadomość, że odkąd wyborcy mogą w telewizji i internecie obserwować każdy ruch kandydatów, szanse, aby łysiejący polityk objął urząd prezydenta, wyraźnie spadły.
Trump, który od dawna marzył o politycznej karierze, lata temu poddał się operacji przeszczepu włosów. Problem polega na tym, że metoda, na jaką zdecydował się kontrowersyjny biznesman, była mocno niedoskonała. W efekcie boki i tył głowy zostały praktycznie pozbawione włosów, a dalsze korekty są niemożliwe. Lekarze oceniają wręcz, że większość skromnej czupryny kandydata to zaczesane włosy znad lewego ucha. Gdyby polityk został nagle oblany wodą, okazałoby się, że jest praktycznie łysy, za wyjątkiem jednego, długiego pasma włosów, które zaczesuje tak, aby przykryć całą głowę. Jeśli Donald Trump zostanie prezydentem USA, fryzjer w Białym Domu będzie miał ręce pełne roboty i grzebieni do tapirowania. Wszak nie tylko Melania Trump, obecna żona bogacza, jest fanką ogromnych, pracochłonnych uczesań.