Magda oświadczyła się chłopakowi. Jego reakcja była jednoznaczna
Czy kobiecie wypada oświadczyć się mężczyźnie? – Ja się oświadczyłam – przyznaje Magda, szczęśliwa mężatka od pięciu lat. W swoim pomyśle nie widziała nic dziwnego. – Byliśmy razem już tyle czasu, że wiedziałam, że albo wezmę sprawy w swoje ręce, albo żadnego ślubu nie będzie.
Choć granica pomiędzy tym, co "wypada" mężczyźnie, a co kobiecie w dzisiejszych czasach coraz bardziej się zaciera, oświadczyny w naszej kulturze wciąż uchodzą za zadanie typowo męskie. Przed paroma laty badania w tym zakresie przeprowadzili eksperci z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Cruz. Aż 2/3 respondentów, obu płci, stwierdziło, że "zdecydowanie chciałoby, aby to mężczyzna się oświadczył". Tylko 2,8 proc. kobiet przyznało, że "ewentualnie mogłoby się oświadczyć partnerowi", natomiast – co chyba najbardziej interesujące – oświadczyn ze strony partnerki nie chciał żaden z biorących udział w badaniach mężczyzn.
"To nas zaskoczyło, zwłaszcza że nasza uczelnia jest liberalną placówką, a studenci do kwestii podziału ról ze względu na płeć podchodzą bardzo elastycznie" – przyznała dr Rachael D. Robnett, autorka eksperymentu.
Większość respondentów, tłumacząc swoją odpowiedź, rzeczywiście powoływała się na kwestię tradycyjnego podziału ról pomiędzy płciami. Jeden z mężczyzn przyznał, że gdyby oświadczyłaby mu się partnerka, czułby się "pozbawiony męskości, wykastrowany". Natomiast jedna z respondentek uznała, że oświadczyny ze strony kobiet są "bardzo dziwne".
Dobrze wiedzieć, na czym się stoi
– Kobiety, które decydują się oświadczyć partnerowi, robią to zwykle z trzech powodów. Po pierwsze, chcą skłonić partnera do pewnego rodzaju deklaracji. Po drugie, nie chcą ciągle żyć na kocią łapę i dlatego przejmują inicjatywę. Po trzecie, nie są aż tak przywiązane do tradycji – tłumaczy psycholog Agata Pajączkowska z poradni Psychowskazówka.
U Magdy górę wzięły właściwie wszystkie trzy argumenty. Z Jarkiem (imiona bohaterów zmieniłam) spotykała się od czasu studiów. Szybko ze sobą zamieszkali. A gdy już to zrobili, ich związek na parę lat wyhamował. – Koleżanki jedna po drugiej zaczęły wychodzić za mąż, a u nas nic się nie kroiło. Ja wiem, że to żaden argument, ale jednak po sześciu latach związku człowiek siłą rzeczy zaczyna się zastanawiać, dokąd zmierza jego relacja i czy w ogóle zmierza dokądś – tłumaczy Magda.
Zaczęła robić Jarkowi delikatne aluzje, ale – jak twierdzi – nie zadziałały. – Gdy pytałam Jarka, czy nasz związek to na pewno to i czy chce mieć ze mną dzieci, to zawsze odpowiadał, że tak. I na tym się kończyło. Nie miałam odwagi zapytać go, kiedy zamierza poprosić mnie o rękę, a życie na kocią łapę zaczęło mnie trochę uwierać. Niby mówi się, że prawdziwa miłość nie potrzebuje żadnych świstków ani obrączek, ale jednak dobrze jest wiedzieć, na czym się stoi – uważa Magda.
Dlatego postanowiła stanąć na wysokości zadania i zapytać Jarka, czy zostanie jej mężem. – Nie było żadnego pierścionka ani tym bardziej nie klękałam, bo to jednak byłaby przesada – mówi Magda. Oświadczyła się spontanicznie. – Byliśmy na wakacjach w Grecji i tak jakoś wyszło. Poczułam, że to ten moment. To stało się na plaży, przy zachodzie słońca. Staliśmy objęci i wtedy zapytałam Jarka, czy się pobierzemy. W pierwszym odruchu zaczął się śmiać, ale ponieważ ja się nie śmiałam, zapytał, czy mu się oświadczam. Powiedziałam, że tak. Po chwili namysłu on też powiedział tak.
Babskie oświadczyny trącą desperacją?
Kiedy w jednej z grup na Facebooku pytam, co kobiety sądzą o sytuacji, w której to one oświadczają się mężczyźnie, reakcje są różne. Część internautek nie widzi w tym problemu.
"Jeśli ludzie traktują się poważnie, to jakie to ma znaczenie, kto się komu oświadcza?" – zastanawia się Olga. "Mamy XXI wiek, a faceci bywają leniwi. Taka prawda. Czasem po prostu trzeba nimi pokierować" – dodaje Maja. "Sama oświadczyłam się partnerowi, więc dla mnie to normalka" – pisze Karolina.
Nie zabrakło jednak również konserwatywnych wypowiedzi. Anna: "Taka sytuacja to poniżenie dla obu stron. Kobieta się poniża i przy okazji mężczyzna też będzie czuł się poniżony. Jestem na NIE". Według Sylwii "babskie oświadczyny trącą desperacją". Natomiast Iza uważa, że jeśli mężczyzna dotąd się nie oświadczył, to widocznie ma powód. "Ja bym dała mu czas. W takiej sytuacji fakt, że ona wyskoczy z pierścionkiem, niczego nie zmieni, a może to być niezły falstart".
W dyskusji głos zabrało kilku mężczyzn. Większości pomysł nie przypadł do gustu, ale Marek napisał wprost: "A dlaczego nie? Tyle lat kobiety walczyły o równouprawnienie, więc bądźmy konsekwentni. Ja bym nie miał nic przeciwko, że dziewczyna mi się oświadczyła, ale ona jakoś się nie kwapi".
W kulturze anglosaskiej co cztery lata, 29 lutego, w ramach "leap day" kobieta może oświadczyć się mężczyźnie, nie narażając siebie ani jego na społeczny ostracyzm. Zwyczaj zapoczątkowała św. Brygida, a szkocki parlament uprawomocnił go w 1288 roku.
Zrobić to z głową
Psycholog Agata Pajączkowska uważa, że jeśli środowisko akceptuje "babskie oświadczyny", to sytuacja, w której partnerka oświadcza się partnerowi, właściwie nie ma negatywnych konsekwencji. Gorzej, gdy środowisko jest konserwatywne, a partner przywiązany do tradycyjnego podziału ról. – Wtedy oświadczająca się kobieta może zostać potraktowana jako osoba zdesperowana albo jej facet jako życiowy nieudacznik – mówi specjalistka.
Magda, która oświadczyła się Jarkowi, radzi, żeby kobiety, które chcą wziąć sprawy w swoje ręce, zrobiły to w intymnych okolicznościach, na osobności, a nie np. w restauracji czy podczas rodzinnej imprezy. – Mężczyzna na pewno będzie zaskoczony, dlatego ja zrobiłam to z dala od domu i znajomych, na plaży, gdzie nikt nas nie znał i nie miał pojęcia, o czym rozmawiamy. To na pewno znacznie bardziej komfortowa i mniej kłopotliwa sytuacja dla obu stron – zapewnia Magda. I dodaje: – Można to zrobić jak Monica w serialu "Przyjaciele", która oświadczyła się Chandlerowi. Przy świecach, we własnym mieszkaniu. Będzie romantycznie i co najważniejsze, bez świadków.
Agata Pajączkowska z poradni Psychowskazówka przypomina, że oświadczyny to pewnego rodzaju obietnica, która w jednakowym stopniu powinna dotyczyć obojga partnerów. – Jest to w końcu początek poważnej decyzji dotyczącej bycia razem – podkreśla.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!