Alicja Majewska
W wywiadzie dla „Kobiety i Życia” wspomina dzieciństwo. - Było cudowne i szczęśliwe. Miałam rodzeństwo. Rodzice byli nauczycielami, tato – kierownik szkoły w Olbierzowicach, uczył matematyki i śpiewu, a mama polskiego i rosyjskiego. W tej szkole też mieszkaliśmy. Mieliśmy dwa czy trzy pokoje. To był rejon jeszcze niezelektryfikowany. Lekcje odrabiałam przy lampie naftowej. Gdy byłam w szóstej klasie, ciocia Alinka zabrała mnie do Wrocławia. Uparła się, że musi umieścić mnie w szkole muzycznej. Okazało się, że na naukę gry na instrumencie jest jednak za późno. Ominęła mnie więc być może kariera wybitnego wirtuoza, zostałam piosenkarką. Nie żałuję – mówi.