Majewska: starość czeka każdego. Podobnie jak śmierć
„Jeszcze się tam żagiel bieli”, „Bywają takie dni” – cała Polska zna i kocha jej hity.
- Gdyby mierzyć tę sławę wielkością emeryckich kuponów, byłaby marniutka. Szczęśliwie ciągle pracuję, co daje mi możliwość godnego bytu i zabezpieczenia zawsze niepewnej przyszłości – mówi Alicja Majewska.
Alicja Majewska, Edyta Wojtczak
Niedawno wróciła z nową płytą. - Nie wierzyłam, że ktoś – oprócz wiernych fanów – czeka na moje nowe piosenki – mówi w rozmowie z magazynem „Kobieta i Życie”. Przy okazji wspomina szczęśliwe dzieciństwo, opowiada o najważniejszej zasadzie, która obowiązuję w miłości i wyjaśnia, czy boi się starości. – „Starość to punkt widzenia” – śpiewa Irena Santor. Zresztą jakie mam wyjście? Mój kontrakt z wytwórnią przewiduje przecież trzy płyty. Starość czeka każdego. Podobnie jak śmierć. Choć lubię myśleć: spotka każdego, tylko nie mnie (śmiech) – przyznaje.
Alicja Majewska
Wokalistka jest optymistką. - Mimo że bliżej mi do Dostojewskiego niż do Kasi Grocholi, że wolę Almodovara niż komedię romantyczną, że od małej dziewczynki wolałam śpiewać liryczne, smutne piosenki, w życiu widzę szklankę do połowy pełną – przyznaje.
Alicja Majewska
W wywiadzie dla „Kobiety i Życia” wspomina dzieciństwo. - Było cudowne i szczęśliwe. Miałam rodzeństwo. Rodzice byli nauczycielami, tato – kierownik szkoły w Olbierzowicach, uczył matematyki i śpiewu, a mama polskiego i rosyjskiego. W tej szkole też mieszkaliśmy. Mieliśmy dwa czy trzy pokoje. To był rejon jeszcze niezelektryfikowany. Lekcje odrabiałam przy lampie naftowej. Gdy byłam w szóstej klasie, ciocia Alinka zabrała mnie do Wrocławia. Uparła się, że musi umieścić mnie w szkole muzycznej. Okazało się, że na naukę gry na instrumencie jest jednak za późno. Ominęła mnie więc być może kariera wybitnego wirtuoza, zostałam piosenkarką. Nie żałuję – mówi.
Zespół Partita
- Myślałam, że to śpiewanie tylko na chwilę (…) A jak już przyjęto mnie do zespołu Partita, wtedy bardzo popularnego, czułam, że złapałam Pana Boga za nogi. To był cudowny czas, kiedy radość się mnożyło, a porażki dzieliło. Zjeździłam z Partitą pół świata. W tamtych czasach nie było tak prosto jak dziś. Żeby uprawiać ten zawód za pieniądze, musiałam zdać egzamin przed specjalną komisją. Pamiętam, że bardzo się przed nim stresowałam. Przygotowałam nawet starannie kreację. To była bardzo piękna sukienka z kapturem – miało być nowocześnie – opowiada.
Alicja Majewska
Z Partitą występowała cztery lata. – Ale zaczął wysiadać mi głos i już wiedziałam, że nie dam rady dłużej śpiewać w chórkach. Byłam zrozpaczona - opowiada.
Katarzyna Sobczyk, Alicja Majewska
Majewska opowiada też o istotnej lekcji od ojca. Usłyszała od niego ważne zdanie: nikomu nie można się narzucać. – To dotyczyło wtedy relacji damsko-męskich. Jak to w życiu bywa, jak gonisz miłość, to ci ucieka i na odwrót – wyjaśnia. Za mąż wyszła po dwóch latach znajomości, małżeństwo przetrwało osiem lat. – Jeśli coś mnie smuci, to najbardziej przemijalność uczuć. Wydaje ci się, że ktoś gotowy jest dla ciebie rękę obciąć, a on obcina, ale już dla kogoś innego – tłumaczy. Potem długo nie była z nikim związana. – Nie pojawił się rycerz na białym koniu, a może nie ten rycerz, a może koń był nie taki. Ale jestem niezależna finansowo, mam przyjaciół, rodzinę, absorbujący czasowo zawód. Nie jest źle.
Włodzimierz Korcz, Alicja Majewska
Artystka najczęściej współpracuje z Włodzimierzem Korczem. – Dosyć często słyszę: A mąż poszedł…, uwielbiam pani męża… I wyjaśniam czasem, że nie jestem żoną. Ale ludzie i tak uważają, że wiedzą lepiej.