Michalina Wisłocka, Aleksander Kwaśniewski
Co zafascynowało ją w postaci Wisłockiej? - Mój film jest o tym, że kobieta zawsze płaci jakąś cenę za sukces i za to, że wybiera w życiu własną drogę. Ale punktem wyjścia był ciekawy fakt, że Wisłocka nie lubiła seksu – utrata dziewictwa stała się dla niej traumatycznym przeżyciem, była do tego kompletnie nieprzygotowana, jej mąż również. Została przedmiotowo wykorzystana, niedelikatnie. Dlatego też zdecydowała się, żeby przyjaciółka zastępowała ją w małżeńskim łóżku. (…) Były to związki równoległe, które służyły przede wszystkim wygodzie mężczyzny. Wisłocka była postacią tragiczną i pełną sprzeczności. Odniosła gigantyczny sukces, nikt do dzisiaj nie osiągnął podobnego – „Sztuka kochania” rozeszła się w PRL-u w ponad siedmiu milionach egzemplarzy; w większym nakładzie niż Biblia. – a z drugiej strony zapłaciła za to wielką osobistą cenę. Uważała, że w jej relacji z mężem wystarczy „połączenie duchowe”. Z tym założeniem przeżyła połowę życia. Swój pierwszy orgazm i odkrycie, że w związku nie można rozdzielić ciała od duszy, przeżyła jako 40-latka. Świadomość, że spędziła 20 lat w związku, nie wiedząc, na czym on polega, tak nią wstrząsnęła, że uznała, że musi się podzielić tym doświadczeniem z innymi kobietami – opowiada Maria Sadowska.