Masz implant zamiast zęba? Uważaj na bakterie
Implanty zębowe są stosowane w stomatologii od ponad 30 lat. To sprawdzona i bezpieczna procedura. Staranna i codzienna higiena obowiązuje także posiadaczy implantów.
Implanty zębowe są stosowane w stomatologii od ponad 30 lat. To sprawdzona i bezpieczna procedura, jednak o następcę naturalnego uzębienia trzeba dbać.
Implanty należy pielęgnować tak samo jak własne zęby, czyli regularnie szczotkować, nitkować i usuwać kamień. Aby zrozumieć, jak należy dbać o implant, warto przyjrzeć się jego budowie.
Konstrukcja odtwarzająca utracony ząb to trzy elementy: implant, czyli tytanowa śruba, która wszczepiania jest w kość i zastępuje w 100% korzeń brakującego zęba, łącznik, który zespala implant z koroną zębową, korona dopasowana do zgryzu i kształtu zębów sąsiednich, wykonana najczęściej z porcelany; tylko ją widać (reszta znajduje się pod linią dziąseł).
– Ze względu na budowę implantu kluczowe jest codzienne stosowanie nici dentystycznej i wprowadzanie jej pod linię dziąseł – mówi dr Iwona Gnach-Olejniczak z kliniki Unident Union Dental Spa we Wrocławiu. Dlaczego? – Korona porcelanowa jest połączona łącznikiem z implantem już pod linią dziąseł. Nie może być inaczej, ponieważ w przeciwnym razie mocowanie wszczepu byłoby widoczne w uśmiechu – wyjaśnia ekspert. Jednak linia dziąseł nie jest żadną granicą dla płytki nazębnej. Osad bakteryjny wnika w głąb i – jeśli nie jest na bieżąco usuwany – zamienia się w narastający, twardy kamień poddziąsłowy. Dlatego płytka nazębna musi być na bieżąco usuwana. Potrafi to tylko nić dentystyczna, wprowadzana delikatnie pod linię dziąseł. Prawidłowego nitkowania stref wokół wszczepów uczą higienistki implantologiczne.
Groźny stan zapalny
Jeśli płytka nazębna permanentnie zalega, może doprowadzić do zapalenia okołoimplantologicznego tzw. periimplantitis. Jest ono wywoływane przez drobnoustroje chorobotwórcze, kolonizujące płytkę i kamień. – System immunologiczny części pacjentów nie radzi sobie z obecnością bakterii i reaguje na nie stanem zapalnym. Są to najczęściej bakterie gram ujemne beztlenowe – mówi dr Gnach-Olejniczak.
Objawy periimplantitis są podobne do objawów, jakie daje zapalenie przyzębia zębów własnych. Mamy więc obrzęk, krwawienie, a nawet wysięk ropny, ale równie dobrze rozwój stanu zapalnego może być dla pacjenta bezobjawowy, zwłaszcza we wczesnej fazie. Dlatego tak ważne jest zgłaszanie się na kontrole implantologiczne. Standardowo należy to robić 2 razy w roku. Podobnie 2 razy w roku pacjenci implantologiczni rejestrują się na usuwanie kamienia.
– Skaling wokół implantów wykonuje się kompozytowo-węglowymi końcówkami ultradźwiękowymi, tak aby nie doszło do uszkodzenia struktury implantów – wyjaśnia ekspert .
Sposoby na periimplantitis
Dentyści podkreślają, że ważna jest wczesna interwencja. W początkowej fazie stanu zapalnego wokół implantu wystarczy wykonać prace porządkowe, czyli za pomocą skalingu usunąć to, co nie było czyszczone regularnie. Gdy jednak doszło do wysięku ropnego wraz z pogłębieniem kieszonek do ok. 4 mm, do terapii wkraczają profesjonalne irygacje. – Kieszenie dziąsłowe są płukane roztworem chlorheksydyny. Nowością są chipy z chlorheksydyną które wkłada się do kieszeni dziąsła – mówi wrocławska stomatolog. Płatki stopniowo uwalniają substancję bakteriobójczą i przez ok. 14 dni zwalczają chorobotwórcze bakterie, co sprzyja gojeniu zapalenia.
A co jeśli pacjent zgłasza się z zaawansowanym zapaleniem okołoimplantologicznym? – Gdy mamy już pierwsze ubytki kostne, dodatkowo wykonujemy celowaną antybiotykoterapię, której podstawa to testy mikrobiologiczne. Pozwalają one precyzyjnie dobrać antybiotyk do rodzaju flory bakteryjnej, odpowiedzialnej za stan zapalny – zaznacza dr Gnach-Olejniczak. Najbardziej zaawansowane periimplantitis wymagają regeneracji kostnej.
Choroby przyzębia wiążą się z chorobami, np ze zwiększonym ryzykiem zawału serca i udaru mózgu. Osoby cierpiące na taką właśnie przewlekłą infekcję bakteryjną dziąseł, obarczone są wyższym ryzykiem wykształcenia choroby układu sercowo-naczyniowego. Chociaż przyczyna tej zależności nie jest do końca jasna, naukowcy przypuszczają, że w wyniku choroby przyzębia w organizmie rozwija się stan zapalny, będący czynnikiem ryzyka wielu poważnych schorzeń, takich jak choroby serca.
Polak u dentysty
Z raportu Ministerstwa Zdrowia wynika, że 1,5 proc. Polaków z przedziału wiekowego 35-44 lat nie ma ani jednego zęba. Przeciętny czterdziestolatek zachowuje jedynie 21 zębów na 32 dane przez naturę. Statystyczny Kowalski boi się dentysty, odwiedza go raz do roku, blisko 64 proc. rachunku za leczenie pokrywa sam, za resztę płaci Narodowy Fundusz Zdrowia – tak wygląda portret statystycznego pacjenta polskiego gabinetu stomatologicznego, który wyłania się z ostatnich danych opublikowanych przez OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju).
Statystyki pokazują nie tylko „Polaka u dentysty portret własny”, ale także wskazują jak wypadamy na tle innych narodowości. Nie jesteśmy najgorsi, ale do czołówki także nam daleko. Według danych z ostatnich dwóch lat wynika, że średnio w ciągu 12 miesięcy, odwiedzamy gabinet stomatologiczny 0,8 razy, podczas gdy średnia w państwach zrzeszonych w OECD to 1,3 razy w ciągu roku.
Polak tchórzy w gabinecie
Jeszcze innym problemem Polaka u dentysty – obok rachunku za leczenie i dość mocno okrojonego koszyka świadczeń refundowanych – jest strach. – U Polaków wciąż żywe są stereotypy z gabinetu stomatologicznego sprzed kilkunastu lat, kiedy dentyści nie dysponowali sprzętem nowej generacji, a samo leczenie było bolesne. Wielu dorosłych pacjentów nabawiło się traumy jeszcze w czasach dzieciństwa. Ich strach jest nieraz tak silny, że nie odwiedzają gabinetu przez długi czas, co oczywiście skutkuje fatalnym stanem zdrowia jamy ustnej. Blisko 15 proc. z nas cierpi na paraliżującą dentofobię. Jedynie 18 proc. Polaków w ogóle nie odczuwa strachu przed wizytą, pozostali odczuwają go w różnym stopniu – mówi dr Duda i podsumowuje, że chociaż świadomość Polaków dotycząca zdrowia zębów i jamy ustnej wzrasta to jednak w porównaniu z innymi krajami jeszcze wiele mamy do zrobienia. Oprócz koniecznych zmian w systemie opieki stomatologicznej, dużo ważniejsze są zmiany w mentalności pacjentów. (gabi), kobieta.wp.pl