Mężatki są szczęśliwsze i żyją dłużej? Możliwe, że tak było... kiedyś
Jeśli dla kogoś argumentem przemawiającym za małżeństwem był kiedykolwiek lepszy stan zdrowia, charakteryzujący osoby "zaobrączkowane”, to nie mamy dla niego dobrych wieści. Naukowcy właśnie wytrącili mu ten argument z ręki. Zdaniem ekspertów wyższa witalność przestała być wyróżnikiem osób będących po ślubie. A jeszcze do niedawna bardzo "korzystały” na tym szczególnie kobiety.
30.07.2017 | aktual.: 30.07.2017 14:56
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Małżeństwo, założenie rodziny, stabilizacja - wszystkie te elementy przez lata traktowane były jako jeden z wyznaczników szczęścia. O tym, że spełnienie zależne jest w dużej mierze od tych komponentów, zapewniały również wyniki kolejnych badań. Wskazywały one, że osoby, które związały się węzłem małżeńskim, są nie tylko szczęśliwsze, ale także zdrowsze, co przekłada się także na długość ich życia. Czasy się jednak zmieniają, zmieniają się również wyniki podobnych badań. Najnowsze z nich pokazują, że ludzie żyjący w formalnych związkach nie wyróżniają się już pod względem dobrego stanu zdrowia.
Małżeństwo już nie wychodzi na zdrowie?
Nowe spojrzenie na różnice – a raczej ich brak – pomiędzy kondycją zdrowotną osób po ślubie oraz żyjących w wolnych związkach lub singli zostało właśnie zaprezentowane na łamach czasopisma naukowego "Social Science Quarterly". Ich autorem jest socjolog Dmitrij Tumin, który na co dzień pracuje na Uniwersytecie Stanowym Ohio. Jego wnioski oparte zostały na analizie formy osób, które pobrały się w latach 1955-1984. Naukowiec zwrócił uwagę, że udokumentowana wcześniej zależność pomiędzy stanem zdrowia a stanem cywilnym, wskazująca przez lata na lepszą sytuację małżonków niż singli, zaczęła z czasem słabnąć.
Badacz potwierdził, że dawniej wielokrotnie odnotowywano związek pomiędzy dobrym stanem zdrowia a życiem w związku małżeńskim. Podkreślił, że statystycznie o tych korzyściach mogły się przekonać głównie kobiety. I to przede wszystkim te, które miały za sobą przynajmniej dziesięcioletni staż. Dziś już można powiedzieć, że podobna korelacja przeszła do lamusa. Tumin stwierdził, że lepszy stan zdrowia przestał być atrybutem jakiejkolwiek grupy. Mówiąc krótko – nie korzystają ani single, ani małżonkowie.
– Wygląda na to, że we współczesnych grupach wiekowych jakiekolwiek małżeństwo przestało być już bezpośrednim czynnikiem, mającym wpływ na dużą poprawę stanu zdrowia – powiedział cytowany przez "New York Magazine” socjolog z amerykańskiej uczelni.
Staropanieństwo to już nie powód do wstydu
Choć naukowiec z pełnym przekonaniem stwierdził, że dokonała się tu wielka zmiana, przyznał, że nie potrafi – odwołując się do wyników istniejących badań – wyjaśnić, dlaczego tak się stało. Według niego można jedynie snuć domysły, dlaczego małżeństwo przestało działać niczym cudowny eliksir wzmacniający siły witalne. Tumin dodał, że kluczem do zrozumienia tego są prawdopodobnie zmieniające się obyczaje. Kobiety są dziś samowystarczalne pod względem finansowym; nie odczuwają już także presji społecznej jak przed laty, gdy staropanieństwo nie było powodem do chwały. Według badacza, kobiety są dziś silne i niezależne. Te, które wychodzą za mąż, robią to znacznie później niż ich matki i babcie. Wiele z nich uważa poza tym, że ustabilizowane i pełne życie można wieść również bez wstępowania w związek małżeński. Nie bez znaczenia jest także rozwój opieki zdrowotnej. Przyczynił się on do ograniczenia wpływu podobnych czynników na jakość zdrowia oraz długość życia.
Eksperci sugerują, że dawniej kobiety gwarantowały sobie zamążpójściem poczucie bezpieczeństwa i stabilizację. Dziś sytuacja się odwróciła. Coraz częściej zdarza się, że to właśnie małżeństwo i pojawiające się w nim kłopoty postrzegane są jako źródło stresu, który może rzutować na stan zdrowia.
– Natężenie konfliktów w rodzinach, gdzie wszyscy pracują, wzrosło szczególnie w dekadach zamykających XX wiek, a rzeczywisty czas spędzany wspólnie przez małżonków zmalał w tym okresie. W kontekście coraz większych oczekiwań, jakie pojawiają się zarówno w domu, jak i w pracy oraz coraz krótszego czasu spędzanego razem, współczesne małżeństwa mogą naprawdę postrzegać małżeństwo bardziej jako źródło konfliktu i stresu niż jako środek, który zabezpiecza ich zdrowie – powiedział Tumin.
Spadek liczby małżeństw to znak naszych czasów. Polska nie jest oczywiście pod tym względem żadnym wyjątkiem. GUS zwraca uwagę, że w naszym kraju dane te przez pewien czas przypominały sinusoidę. Na początku lat 90. zawierano u nas ok. 250 tysięcy małżeństw rocznie. W 2002 r. ich liczba zmalała do 192 tysięcy. Potem wzrosła do 258 tysięcy w roku 2008. Od tamtej pory cały czas obserwowana jest tendencja spadkowa. W 2013 r. zawarto ich już tylko 180 tysięcy. Od czasu transformacji stale obserwuje się w Polsce również wzrost średniego wieku zawieranych małżeństw. W 2013 r. wynosił 26 lat. Należy jednak podkreślić, że mimo tych zmian, polscy nowożeńcy i tak są jednymi z najmłodszych w Europie. Np. w Szwecji średni wiek wynosi 36 lat, a w Niemczech 33 lata.