Mężczyzna z kwiatami to szczyt marzeń kobiety? Reklama Ikei obrażała singielki
– Jeśli następnym razem nie przyprowadzisz do domu chłopaka, nie nazywaj mnie matką! – grozi kobieta swojej dorosłej córce. Nagle u progu pojawia się mężczyzna z kwiatami i historia "szczęśliwie" się kończy. Reklama Ikei o takiej wymowie została właśnie zdjęta z anteny w Chinach, po fali protestów tamtejszych kobiet.
08.11.2017 | aktual.: 08.11.2017 17:35
Matka kłóci się z córką o to, że wciąż nie znalazła kandydata na męża. Kiedy do drzwi puka mężczyzna z bukietem kwiatów, dziewczyna jest zaskoczona, ale szybko akceptuje taki obrót spraw. Bo tak naprawdę w głębi duszy czuje, że podekscytowani rodzice, którzy witają chłopaka z otwartymi ramionami, mają rację. Rodzina siada za stołem uginającym się pod zastawą z Ikei i na twarzach wszystkich obecnych maluje się szczęście.
Jeszcze kilka lat temu taka reklama w Chinach nie zrobiłaby na nikim większego wrażenia. Tamtejsze seriale i programy telewizyjne obfitują w ten, można by rzec, klasyczny przykład konfliktu rodzinnego – rodzic naciska na dziecko, w szczególności córkę, by założyła rodzinę. Bycie niezamężną, szczególnie po dwudziestym siódmym roku życia, od lat w Chinach uznawane jest za coś haniebnego i godnego pogardy. Wystarczy wspomnieć, że chiński odpowiednik wyrażenia "stara panna", shengnu dosłownie oznacza kobietę-odpadek, a więc osobę, której po prostu nikt nie chciał.
Te czasy się jednak powoli zmieniają, podobnie jak zmienia się chińskie społeczeństwo, czego dowodzą protesty po wyemitowaniu reklamy Ikei. Trwająca wiele lat polityka "jednego dziecka" spowodowała nie tylko zjawisko określane jako "syndrom małych cesarzy", a więc nadopiekuńczość rodziców w stosunku do jedynych synów, lecz również analogiczny "syndrom księżniczek", pogłębiający się wraz z dysproporcjami w liczbie przychodzących na świat chłopców i dziewcząt (ponieważ chłopcy byli preferowani, rodziło się ich więcej, m.in dlatego, że matki częściej decydowały się na donoszenie ciąży).
Dodając do tego stopniową, a jednak postępującą westernizację wraz z przemyceniem wartości indywidualistycznych, zupełnie odmiennych od tradycyjnego, chińskiego kolektywizmu, różnica pokoleniowa między rodzicami i dziećmi zaczęła się pogłębiać w takim stopniu, że na trwałe zadomowiła się w popkulturze. Stąd niezliczone opery mydlane i filmy, pokazujące konflikt między starszymi, nastawionymi tradycjonalistycznie i ich indywidualistycznymi dziećmi. Młode kobiety dostrzegają, że nie tylko mogą wybierać do woli wśród kandydatów na mężów, ale również to, że nie muszą wybierać wcale, bo życie nie musi sprowadzać się do obsługiwania męża i jego rodziców.
Dowodem tych postępujących wolno, ale niezmiennie przemian są komentarze na chińskich portalach społecznościowych, takich jak Weibo (odpowiednik Twittera) czy Renren (odpowiednik Facebooka) po ukazaniu się reklamy Ikei. "Jeśli nie masz chłopaka, to jesteś nic niewarta? To oburzające" – podkreśliła jedna z internautek.
Reklama została już wycofana, a Ikea wystosowała oświadczenie, w którym przeprasza za to, że w wyniku filmiku wiele osób mogło odnieść "błędne wrażenie" co do promowanych przez firmę wartości i poczuło się urażonych.