Gucci z kolejną dawką dekadentyzmu
"Kiedy zobaczycie pokaz, dowiecie się, co próbuję osiągnąć. Chcę nadal pozostać wierny swojej estetyce. Kiedy pracuję nad kolekcją, od razu rozmyślam także nad przestrzenią, muzyką i oświetleniem. Wydaje mi się, że mówienie tylko i wyłącznie o ubraniach nie ma już dłużej sensu" - mówił Alessandro Michele o swojej najnowszej kolekcji. Mocna gra ultrafioletowych świateł, dominująca mgła i przytłaczająca ciemność podczas pokazu nie spodobała się niektórym dziennikarzom. Te wszystkie elementy sprawiły, że same ubrania były słabo widoczne. A szkoda, bo Michele znów dał popis bezbłędnego miksowania przeszłości z teraźniejszością i przyszłością.
Projektant zainspirował się scenicznym wizerunkiem Eltona Johna z lat 70. Jednak, jak to u Michele bywa, na latach 70. się nie skończyło. Krój marynarek z mocnymi ramionami nawiązywał do stylu lat 80. Na wyścigi szły się ekstrawagancja z dekadentyzmem. Rządził przesyt biżuterii i dodatków, dominowała angielska kratka i kwiaty usłane na maxi sukienkach. Rajstopy i klapki? Panterka do kwiatów? U Michele wszystko jest możliwe. Ba, nawet wygląda ciekawie, bo w tym miszmaszu jest metoda. Zdecydowanym hitem tej kolekcji są saszetki "nerki". Ten dodatek już zdążyły pokochać wszystkie fanki mody. Mediolańskie ulice pełne były stylizacji z saszetką Gucci w roli głównej.