Walentynki - kwiaty i dwa ciasteczka
- Pani lubi walentynki? To takie święto, które dzieli Polaków… - stwierdzam.
- Najgorsze, co można robić i mówić, to to, że to święto nie jest nasze, polskie. Moim zdaniem, im więcej okazji do okazywania sobie uczuć, tym lepiej. Dla mnie walentynki mogą być co miesiąc. Może mój mąż by się tym zmęczył, ale uważam, że to bardzo fajne święto. Poza tym, to niekoniecznie muszą być kwiaty dla ukochanej. Ja na przykład wysyłam na walentynki karteczki z misiami swoim wnukom. To jest święto miłości!
*- W dzisiejszym świecie to święto kojarzy się też z seksem, upojną nocą, bielizną – już chyba nawet nie z bukietem kwiatów… - *dodaję.
- Trochę tak - potwierdza pani Iwona. - Ja patrzę na przykład na moich rodziców. Oni nauczyli się obchodzić walentynki po swojemu. Mama kupuje w cukierni dwa ciasteczka lub czekoladki, otwierają sobie dobre winko i siedzą we dwoje. Są zadowoleni, że tyle lat są już ze sobą razem. To jest ich chwila.