ModaMiss Warszawy. Lubię to!

Miss Warszawy. Lubię to!

Miss Warszawy. Lubię to!
Źródło zdjęć: © mwmedia
22.04.2011 11:35, aktualizacja: 22.04.2011 14:47

Kiedy w 1989 roku najpiękniejszą kobietą świata uznano Polkę, nie wszystkim podobał się ten wybór. Najbardziej skonfundowani byli krajanie nowej królowej piękności. Mówiono, że taka nijaka, z wyłupiastymi oczyma. Dziś Aneta Kręglicka to nasza duma narodowa. Prawdziwa ponadczasowa królowa piękności.

Kiedy w 1989 roku najpiękniejszą kobietą świata uznano Polkę, nie wszystkim podobał się ten wybór. Najbardziej skonfundowani byli krajanie nowej królowej piękności. Mówiono, że taka nijaka, z wyłupiastymi oczyma. Dziś Aneta Kręglicka to nasza duma narodowa. Prawdziwa ponadczasowa królowa piękności.

Wybory Miss to najmniej demokratyczny konkurs na świecie. Oceniana jest uroda, a więc coś, co mimo prób i wysiłków usystematyzowania, wymyka się kanonom. Kilka dni temu Warszawiacy wybrali swoją królową piękności. Jury (w składzie którego byli Radek Majdan i Ewa Szabatin) uznało, że tytuł Miss Warszawy należy się pani Dominice Wycech. Wiadomość o nastaniu panowania nowej królowej piękności w stolicy podchwyciły szybko wszystkie portale internetowe.

W dzisiejszych czasach każde wydarzenie staje się medialne, gdy zaistnieje na Facebooku. Kciuk w górę, oznaczający „Lubię to” jest wskazaniem zwycięzcy: tego, który jest fajny, modny, zabawny i ładny. Im więcej kciuków, tym lepiej, bo o to właściwie na tej współczesnej agorze chodzi: potrzebna nam akceptacja i uwaga innych, by istnieć. Oczywiście ma to też swoją drugą stronę, której doświadcza właśnie nowa Miss Warszawy.

Kilka dni temu na Facebooku utworzono wydarzenie społeczne, negujące wybór pani Dominiki na najpiękniejszą Warszawiankę. Pomysłodawcy petycji, wnoszącej o odwołanie pani Wycech z funkcji reprezentantki Warszawy, argumentują tak swoją decyzję: „Wydarzenie informuje świat, że Miss Warszawy 2011 nam się NIE PO DO BA i uważamy, że Naszą Stolicę powinna reprezentować dziewczyna posiadająca więcej walorów albo chociaż bardziej fotogeniczna! Naszym celem nie jest upokorzenie, poniżenie czy wyśmiewanie, a jedynie wyrażenie swojego zdania co do urody laureatki konkursu piękności”.

Nawołuje się też do kulturalnych wypowiedzi wszystkich, którzy mają zamiar przyłączyć się do akcji. I choć w zamierzeniu nie chodziło tu o szkalowanie urody pani Dominiki, mało kto przebiera w słowach. Epitety „szkaradna” i że „Warszawa ma to, na co zasłużyła”, są jedynymi z najłagodniejszych.

Facebook nie jest anonimową platformą do wypowiadania swych uwag. Dlatego też ciekawym jest fakt, że kilka tysięcy osób świadomych i odpowiedzialnych za swe słowa, miało odwagę stwierdzić, że Miss Warszawy jest „pszenno – buraczaną szkapą”. Inni pytali retorycznie, czy nie było ładniejszych i poddawało wątpliwości gust jurora Radosława Majdana. Event o Miss Warszawy żyje intensywnie: obok łatwych ocen urody Dominiki, pojawiają się już głosy, że tak nie można, że przecież łamie się dziewczynie życie. „Czy myślicie, co ona czuje, jak to czyta?”, pyta retorycznie jeden z internautów.

Marzenia o byciu Miss towarzyszą prawie każdej dziewczynce, a wszystkim nam nieobca jest chęć podobania się. Sami nieustannie oceniamy wygląd innych osób: nasz detektor urody nie wyłącza się nigdy i non stop przeczesuje nasze otoczenie niczym radar. Automatycznie oceniamy twarz jako atrakcyjną i dołączamy do niej inne cechy charakteru. Bo skoro ładna, to miła, a jak brzydka, to pewnie głupia. To znany w psychologii efekt aureoli, każący nam myśleć o pięknych fizycznie osobach, jako posiadających piękne dusze i nietuzinkowe umysły.

Facebookowi uczestnicy eventu, optującego za abdykacją Miss Warszawy także z niego korzystają. Zastanawiają się, czy pani Dominika jest na tyle głupia, że startowała w tym konkursie” z taką w twarzą”, czy po prostu jest naiwna.

Antropolodzy twierdzą, że piękna twarz, to twarz przeciętna i jako taka odzwierciedla przeciętne cechy populacji. Inni uważają, że negując czyjąś urodę, tak na prawdę walczymy z własnymi kompleksami. Wielu intelektualistów stara się nas przekonać, że uroda jest czymś błahym: niczego nie tłumaczy, niczego nie uczy, nie ma dla nie miejsca w intelektualnym dyskursie. Uroda jest jednak bardzo ważna: sprawia, że czujemy się dobrze, jest nam miło i komfortowo. Łatwo jest też oceniać urodę, bo nie potrzeba argumentów. Wystarczy puste: „O gustach się nie dyskutuje”, które załatwia sprawę oceny. Ta maksyma pojawiła się również przy poście założycielskim facebookowego eventu, nawołującym do kultury wypowiedzi.

Wydarzenia na Facebooku, tak jak medialne newsy, żyją krótko. Pojawiają się, ginąc następnego dnia, w natłoku następnych eventów. Ci, którzy jednego dnia, ocenili nieznaną, młodą kobietę mianem „syfiary z Warszawy”, jutro będą dawać kciuka w górę, bo przyszła Wielkanoc lub otwarty został nowy klub. Sprawa z Miss Warszawy obejdzie w facebookowy niebyt. Pozostanie jednak niesmak, który w takich sprawach jest kwestią rozstrzygającą, ważniejszą nawet od wielkomocnego „Lubię to” oraz rozdeptana radość dziewczyny z Warszawy.