Nie ma jednej definicji piękna. Rozmowa z Michałem Szpakiem
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Lubi eksperymentować z wizerunkiem, a sceniczne metamorfozy to dla niego sposób na wyrażanie siebie. O podejściu do "inności", drzemiącej w nas sile i sposobach na udane stylizacje włosów rozmawiamy z Michałem Szpakiem.
Katarzyna Rapczyńska-Lubieńska, Wirtualna Polska: W naszym kraju trzeba mieć w sobie wyjątkową siłę, by manifestować własne poglądy. Skąd bierze się twoja odwaga?
Odkąd pamiętam, starałem się żyć w zgodzie z samym sobą. Nie chciałem udawać kogoś, kim nie jestem. Jeśli "wyróżniasz" się wśród tłumu, trzeba być przygotowanym na hejt ze strony ludzi. Będzie na mojej drodze jeszcze mnóstwo osób, którym nie spodoba się to, co powiem, czy to jak wyglądam. Wydaje mi się, że dużo zależy od tego, jakie wartości zostały przekazywane w dzieciństwie – moja mama zawsze mnie wspierała i akceptowała to, jakim człowiekiem jestem, dlatego nie boję się mówić o swoich poglądach.
Mówi się, że jesteś kolorowym ptakiem polskiej sceny muzycznej. Twoje nowe utwory "Halo wodospad" czy "24 na 7" to kwintesencja wyobraźni, wolności i totalnej euforii. Czujesz, że jesteś głosem pokolenia, które zmienia świat?
Bardzo miło mi to słyszeć. W swojej twórczości chcę pokazać, że bycie innym nie oznacza, że jest się gorszym. Każdy powinien móc pokazać prawdziwego siebie i nie bać się opinii ludzi. Widać to szczególnie w moim nowym teledysku do utworu "Halo Wodospad", gdzie zmieniam się aż siedem razy, ubierając na siebie siedem emocji, siedem wcieleń. To było kluczowe i konieczne, bym dał upust wizjom na mnie samego i abym mógł znaleźć nowy kierunek estetyczny dla Michała Szpaka. Tamte istoty domagały się wyjścia na widok od wielu lat. Była to dla mnie niesamowita przygoda. Mam nadzieję, że moja muzyka daje siłę młodym osobom do wyrażania siebie, do powiedzenia tego, co myślą i co czują. Z kolei "24na7" to moja wizja Miłości. Ludzie myśleli, że śpiewałem dużo piosenek o miłości… a ja zawsze widziałem tam inne interpretacje. Dopiero teraz o niej śpiewam z przekonaniem.
Nie ma jednej definicji piękna. Wiele zależy od obowiązujących kanonów, uwarunkowań kulturowych, także płci. Czym jest dla ciebie piękno?
Zgadzam się, nie ma jednej definicji piękna. Coś, co dla mnie jest piękne, niekoniecznie musi być piękne dla kogoś innego. Piękno jest to coś, na co lubimy patrzeć, podziwiać. Wiele osób patrzy na piękno przez pryzmat wyglądu. Dla mnie ważniejsze jest to, co ktoś ma w sercu, jakim jest człowiekiem, niż to jak się prezentuje na zewnątrz.
Skoro jesteśmy w temacie piękna – jesteś pierwszym męskim ambasadorem marki Pantene w Polsce. Jak się z tym czujesz?
Niezmiernie się cieszę ze współpracy z marką Pantene. Wiem, że hasło kampanii może być odebrane przez niektóre osoby jako kontrowersyjne, ale w 100 proc. się z nim utożsamiam. W moim wizerunku najbardziej charakterystyczne są właśnie włosy, wiem jak ważne jest stosowanie odpowiednich produktów, aby mogły one wyglądać jak po wizycie w profesjonalnym salonie fryzjerskim.
Jesteś zabieganym człowiekiem, a twoje włosy wyglądają, jak zawsze świetnie. Zdradzisz nam swój patent na lśniące i sprężyste loki?
Mam kilka niezawodnych i szybkich sposobów na taki efekt. Przede wszystkim uważam, że nie należy myć włosów zbyt często i nie wolno kłaść się z mokrą głową do łóżka. Dodatkowo, nie rozczesuję moich loków po umyciu - jedynie delikatnie je osuszam, aby jeszcze wilgotne związać w kucyk. Pozostawiam je w kitce na kilka minut, po czym rozpuszczam włosy i – jeżeli tego wymagają – ponownie delikatnie osuszam. Wtedy osiągam objętość i strukturę, którą uwielbiam. Następnie we włosy wcieram Pantene Miracle Serum, które sprawdza się nie tylko jako odżywka, ale również jako pierwsza pomoc dla włosów, gdy mam mało czasu. Kosmetyki, których używam muszą zawierać wartościowe składniki, ale nie mogą nadmiernie obciążać włosów. Pantene Miracle Serum już nie raz uratowało niejeden look przed ważnym wyjściem, kiedy nie mogłem sobie pozwolić na czasochłonne rytuały. Wszystkie te działania pielęgnują moje włosy, którymi mogę wyrażać siebie na scenie i poza nią.
Trzeba mieć siłę, żeby być innym, ale warto. Pantene, siła włosów.
Bycie sobą nie zawsze spotyka się z pozytywnym odbiorem, szczególnie gdy jest się znaną osobą. Jak Ty sobie z tym radzisz?
Jeśli mam do czynienia z konstruktywną krytyką, przemyślę ją i postaram się wysnuć wnioski na przyszłość. Jednak jeśli jest to czysty hejt, staram się nie zwracać na niego uwagi – nie chcę wprowadzać negatywnej energii do swojego życia. Wchodząc w świat show-businessu wiedziałem, że spotkam się z grupą ludzi, której nie spodoba się to jak wyglądam czy jaką muzykę tworzę. Ludzie są różni, nie sposób każdemu dogodzić. Staram się być szczery z samym sobą i robić to, co uważam za słuszne. Niemniej, samego zjawiska hejtu nie akceptuję – świat bez niego byłby piękny. Jednak zawsze namawiam do tego, by powstrzymać swoje trudne emocje i nie wylewać ich na ludzi w postaci hejtu. Jedni są silni i potrafią pójść z tym dalej, ale niektórych łamie to na zawsze.
Doskonale rozumiem, jak to jest być ofiarą hejtu – w szkole piętnowano mnie z powodu kręconych włosów. Dziś symbolizują moje zwycięstwo nad traumą. Co odzwierciedlają twoje włosy?
Włosy są dla mnie sposobem na wyrażenie siebie. Dzięki nim mogę pokazać swoją kreatywność i wolność jednocześnie. Lubię bawić się swoim wyglądem, próbować nowych stylizacji. Nie zawsze spotykałem się z pozytywnym odbiorem moich długich włosów. W tym momencie cieszę się, że nie podjąłem decyzji o ich ścięciu.
Hasło kampanii mówi o tym, że trzeba mieć siłę, żeby być innym. Czy według Ciebie ciągle trzeba opierać się o tę siłę, czy wystarczy moment przełamania, a później jest łatwiej?
W związku z tym, że wszyscy jesteśmy inni i każdy z nas ma inne potrzeby, nie jest tak łatwo odpowiedzieć na to pytanie. Niektórzy potrzebują tylko się przełamać – czasami jest to nowy kolor włosów, założenie koszulki w wyrazistym kolorze, a innym razem to głośne wyrażenie swojego zdania wśród znajomych lub wyraźnie wypowiedziane NIE, gdy ktoś robi coś złego. Takie przełamanie się daje bardzo dużo siły napędowej. Wiele osób rzeczywiście wykorzystuje to jako rozpęd i dalej biegnie już samodzielnie, natomiast niektórym nie starcza tej przysłowiowej pary. Wtedy trzeba szukać siły wewnątrz siebie, albo przypomnieć sobie, jak dużo mocy dało nam to pierwsze przełamanie.
Jak według ciebie wyglądałby świat, gdyby wszyscy pokazywali swoją inność?
Myślę, że mielibyśmy wokół siebie mniej ludzi, którzy mają problem ze sobą. Więcej osób lubiłoby siebie za to, jakimi są. Czy na świecie byliby podobni do siebie ludzie? Prawdopodobnie tak, bo nie mamy wyłączności na posiadanie danej cechy charakteru czy upodobań. Natomiast efekt pomieszania tej prawdziwości z wolnością wyrazu i ogólną akceptacją na inność wydaje się dla mnie piękny.
"Inny" to słowo o dość szerokim znaczeniu. Może być negatywne, lub pozytywne w odbiorze – jakie jest dla ciebie?
To my nadajemy brzmienie słowom. Nie jesteśmy odpowiedzialni za słowo samo w sobie, a za jego odbiór. W mojej głowie "inny" jest synonimem wyjątkowości. Dla niektórych "inny" oznacza "obcy", zatem słowo to kojarzy się z naszą niepewnością względem tej osoby… do czasu, gdy ją poznają (śmiech). Nie ma jedynej prawdziwej definicji inności – od dziecka słyszymy, że "wszyscy są inni" i jest to piękne. Dlaczego zatem uważać, że inność jest zła, skoro jest wynikiem czegoś pięknego?
Dużo osób w show-businessie próbuje się wyróżnić, nakładając maski. Gdzie albo jak szukać swojej autentyczności?
Nakładając na siebie maski, możemy tworzyć różne alter ego i nie ma w tym nic złego. Ważne, aby były one narzędziem służącym do pokazywania tej strony naszej osobowości, której wcześniej nie ujawnialiśmy. Czasami może okazać się, że dumny śpiewak operowy jest świetnym komikiem. Zdarza się, że ludzie odkrywają, kim naprawdę są właśnie dzięki maskom. Problem pojawia się, gdy służą one do przykrywania tego, kim naprawdę jesteśmy. Wszyscy marzymy o tym, by najbliżsi nas kochali, a nieznajomi szanowali takimi, jakimi jesteśmy. Wytworzone sztucznie maski rzucają kłody pod nogi tym, którzy chcą poznać prawdziwych nas. Przede wszystkim z tyłu głowy powinniśmy mieć hasło, że życie jest jedno. A pozwalanie na to, by maska przeżywała je za nas, to marnowanie cennego czasu.
Czy istnieje coś, czego jeszcze nie próbowałeś, ale chciałbyś spróbować w zakresie swojego wizerunku?
W tym zakresie jestem dość spontaniczny. Czasami budzę się z pomysłem, jak będę wyglądać i czego tym razem spróbuję i po prostu to robię. Otwartość na doświadczenia życiowe, smaki, kolory, to podstawa rozwoju jako artysty. Na tę chwilę jestem przywiązany do moich włosów, bo symbolizują moją wolność, ale może kiedyś obudzę się z myślą, że chciałbym mieć siwego irokeza i wówczas go zrobię. Niemniej, jest jeszcze tyle form i kolorów, które mogę zaprezentować w swoim wizerunku, że inspiracje i nowe pomysły pojawiają się co chwilę. Przykładem jest teledysk do "Halo Wodospad" – bardzo wyrazisty w kolory i formy. Z pewnością nie jest to jednak szczyt możliwości, jeśli chodzi o wyrażanie siebie poprzez wizerunek.
Już wkrótce ukaże się twoja nowa płyta. Są emocje?
Tylko pozytywne! Wiem, że wykonaliśmy kawał dobrej roboty i jestem dumny z ilości pracy, czasu i wysiłku, które zostały w tę płytę włożone. Mam też świadomość, że moja muzyka dotrze do tych, do których ma dotrzeć – i dobrze! Wiele osób odejdzie, pojawią się inne… Jeśli moja wolność wyrazu i muzyka zainspirują do bycia sobą chociaż jedną osobę, jest to dla mnie małe zwycięstwo. Jeśli więcej osób – większe!
Dziękuję za rozmowę!