Uratowała Beatlesa
Niedługo po ich ślubie w życiu Paula wybuchł jeden z najpoważniejszych kryzysów. The Beatles przestało istnieć, a muzyk całkowicie się załamał. - Z dnia na dzień jego stan się pogarszał. W nocy często nie mógł spać i trząsł się z niepokoju, a w ciągu dnia dużo pił i uspokajał się marihuaną – pisał Tom Doyle w biografii McCartneya zatytułowanej „Man On the Run”, opowiadającej o życiu muzyka w latach 70., od momentu rozpadu grupy, do morderstwa Johna Lennona.
- Po raz pierwszy w życiu czuł się całkowicie bezwartościowy. Przeżywał skrajny kryzys tożsamości… gdy wstawał z łóżka, to zaraz sięgał po whisky, tak że około trzeciej po południu był już zwykle zamroczony – relacjonował Doyle. Kto wie, czy bez Lindy udałoby się mu wyjść z depresji. Przenieśli się na szkocką farmę i tam postanowili wychowywać swoje dzieci. W całym domu walały się pieluchy, butelki i instrumenty muzyczne. – Razem z Lindą wyglądaliśmy jak para hippisów – przyznawał McCartney.
Dzięki Lindzie Paul wrócił do życia. Pisał dla niej piosenki, a po jakimś czasie wrócił na scenę. Razem śpiewali i walczyli o prawa zwierząt. I choć muzyka wszyscy kochali, to Linda nie raz musiała zmierzyć się z okrutnymi komentarzami na swój temat. Dla wielu była tylko żoną gwiazdy. O tym, jak świetną jest fotografką, fani Paula przekonali się dopiero po jej śmierci.