Blisko ludziNa jachcie, pomoście czy plaży. Jak zorganizować ślub w plenerze?

Na jachcie, pomoście czy plaży. Jak zorganizować ślub w plenerze?

Wyobraź sobie, że kroczysz po białym dywanie rozłożonym na piasku, a włosy rozwiewa ci morska bryza. Albo: sakramentalne ,,tak” mówisz na pomoście, w tle śpiewają ptaki, a potem bawicie się do białego rana w namiocie nad brzegiem jeziora. O ślubie w plenerze marzy coraz więcej polskich par. Sprawdzamy, jak się do niego przygotować i na co uważać!

Na jachcie, pomoście czy plaży. Jak zorganizować ślub w plenerze?
Źródło zdjęć: © Fotolia
Anna Moczydłowska

18.05.2017 | aktual.: 22.05.2017 22:59

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

NIEPEWNA POGODA
Pierwsze, co przychodzi do głowy jako warunek udanej uroczystości w plenerze? Oczywiście pogoda. Na tę jednak nie mamy żadnego wpływu, a co więcej, planując ślub z wielomiesięcznym wyprzedzeniem, nie mamy możliwości polegania na jakichkolwiek prognozach meteorologów. Czy to powód, aby zrezygnować z plenerowej ceremonii? Naszym zdaniem NIE!
Pocieszeniem może być jeden ze ślubnych przesądów: choć kiedyś miał być zwiastunem łez w małżeństwie, to obecnie deszcz w dniu zamążpójścia oznaczać ma szczęście i bogactwo. Pochmurne niebo i deszczowa pogoda to natomiast przepowiednia burzliwego związku, ale już delikatny deszczyk to podobno boże błogosławieństwo. Jeżeli uroczystości towarzyszyć będzie burza, po której pojawi się tęcza na niebie, oznacza to wstęp do szczęścia. Grzmoty to natomiast symbol gniewu bożego.W przypadku ślubu zimą – warto pamiętać, że obfite opady śniegu to również dobra wróżba.
Od mnogości ślubnych przepowiedni zakręcić się może w głowie. Może więc nie warto zwracać na nie uwagi i po prostu postawić na solidne przygotowanie i dobrą zabawę?

_– Niestety, pogoda jest najgorszą zmorą polskich nowożeńców. Nie da się w naszych warunkach jeden do jednego odtworzyć ślubów z np. Florydy, ale zawsze można mieć dobry plan B. Ślub plenerowy oznacza przecież nie tylko ceremonię na plaży czy w lesie, ale też na przykład w wersji "glamour", czyli w eleganckim dworku czy pałacyku – _mówi Katarzyna Gajek, właścicielka agencji Aspire, która zajmuje się organizacją ślubów.

Odpowiedni anturaż

Odkąd przepisy w 2015 roku uległy zmianie, zainteresowanie tego typu uroczystościami znaczne wzrosło. Taka możliwość – w teorii – istniała już wcześniej, jednak organizacja plenerowego ślubu musiala mieć "uzasadnione przyczyny". Urzędnicy często interpretowali je bardzo wąsko, ograniczając do poważnych wypadków życiowych, czyli pobytu w szpitalu czy w ośrodku karnym.
W końcu naprzeciw potrzebom przyszłych małżonków wyszło Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, uznając, że zasady te są przestarzałe. Obecnie, jedynym warunkiem, by wejśc w związek małżeński "pod chmurką" jest miejsce, które nie zakłóca powagi i dostojności ceremonii oraz gwarantuje bezpieczeństwo wszystkim jego uczestnikom. W końcu pary mogą wyjść z urzędu i zadbać o piękny anturaż bez nadmiernej walki z biurokracją.
– Śluby plenerowe dają duże pole do popisu. Nowożeńcy mają szansę zamienić często suchą formalność na wzruszające i emocjonalne wydarzenie. Łatwiej też wpleść w taką ceremonię indywidualne akcenty: oprawę muzyczną, fragmenty autorskie przysięgi czy czytanie poezji – wymienia wedding plannerka.

Kapryśni urzędnicy

Jednak nie jest tak, że po zmianie przepisów, na młodych nie czekają żadne przeszkody. Planowanie tego najważniejszego dnia zakłócić mogą... właśnie urzędnicy. Najpóźniej miesiąc przed ślubem urzędnik udzielający sakramentu musi bowiem wybrać się na wizję lokalną. Ocenia wówczas, czy miejsce nie urąga powadze urzędu, ale ma na uwadze też względy praktyczne. Nie wszystkie wnioski par są pozytywnie rozpatrywane. Choć po liberalizacji przepisów urzędnicy faktycznie częściej i chętniej udzielają ślubów poza murami urzędu, to potrafią być kapryśni.
– Najczęściej wymagają dachu nad głową. Nie chcą, by wiatr rozwiewał dokumenty. Mogą odmówić, bo będą obawiać się, że w dniu ślubu np. ktoś zorganizuje w pobliżu grilla, który zakłóci ceremonię swoim zapachem. Trzeba być przygotowanym na wszystko – _wylicza Gajek. _– Wszelkie warianty ekstremalne także odpadają. Śluby pod wodą czy w powietrzu? Na to w Polsce trzeba będzie jeszcze poczekać. _
Jednak, kiedy już uda się zaplanować ślub w okolicznościach przyrody, urzędnik zaakceptuje miejsce, a pogoda dopisze – wtedy można oddać się celebrowaniu chwili. Tak jak Karolina, która swój wielki dzień zorganizowała we wrześniu na Półwyspie Helskim. Wraz z mężem zaprosili 55 osób.
_– Był piękny pomost, nadmorska aura i otoczka elegancji. Sama uroczystość z urzędnikiem i jego przemowa trwały prawie 40 minut, czyli zdecydowanie dłużej niż "hurtrowy" ślub w urzędzie. Wszystko poszło sprawnie, a jedyną niespodzianką był pan, który stał nieopodal w samych slipkach i przyglądał się z zaciekawieniem –
śmieje się Karolina.

Obraz
© Fotolia

Kosztowne "tak"

A ceny? Wbrew pozorom takie rozwiązanie jest droższe od ślubu cywilnego w urzędzie lub ślubu kościelnego, gdzie koszty dekoracji są rozkładane na pary młode z danego dnia. Dla porównania, koszt przybycia urzędnika na miejsce to 1000 złotych, gdzie przysięga w urzędzie uszczupli portfel nowożeńców o niespełna 100 złotych. Idąc dalej, sale restauracyjne najczęściej same w sobie są eleganckie i wymagają niewielkiego "liftingu". Tymczasem ślubne okoliczności w plenerze trzeba "stworzyć" od zera. Ewentualna pomoc wedding plannera, która może okazać się niezbędna zwłaszcza przy organizacji dużych imprez, także kosztuje. Ile? Wszystko zależy od fantazji i budżetu zleceniodawców.
_– Różne są marzenia przyszłej pary młodej – _zaznacza Natalia Sobieraj z firmy Architekci Ślubów. _– Może być to plaża, pomost nad jeziorem czy nawet wierzchołek gór. Często są to okoliczności przyrody, dziedzińce zamku, parki. Na terenie Polski są nawet miejsca, gdzie można powiedzieć sobie sakramentalne "tak" pod ziemią. Im bardziej wymyślne miejsce i większa liczba gości, tym wyższa cena. _

Łebski pomysł

Ostatnio chęcią organizacji ślubów w plenerze zasłynęła nadmorska Łeba. Miejscowość chce maksymalnie ułatwić młodnym parom organizację ich wyjątkowego dnia. W tym celu dla nowożeńców przygotowano trzy różne odcinki plaży. W szczycie sezonu rekomendowany będzie odcinek mniej uczęszczany – nie będzie tam tłumów turystów, a jedynie piękne widoki i łebski piasek.

– Jesteśmy otwarci na nieszablonowe pomysły. Ślub w plażowym namiocie, na jachcie czy kutrze rybackim – to zależy od wyobraźni nowożeńców. We wszystkim pomożemy, doradzimy, ułatwimy dopełnienie formalności – mówi Julia Tomicka, podinspektor ds. promocji i turystyki miasta. _– Do każdego klienta chcemy podchodzić indywidualnie. _

Co ciekawe, "wynajem" takiej plaży na ceremonię ma być bezpłatny.

– Chcemy być drugim Las Vegas. Nie chodzi oczywiście o położenie, a o ilość udzielanych ślubów. Na naszym Wybrzeżu nie ma kurortu, który specjalizowałby się w organizacji ślubów i kompleksowej obsłudze nowożeńców. Zauważyliśmy niszę na polskim rynku ślubnym i chcemy ją wypełnić – wyjaśnia Tomicka.

To dobrze, bo jak wykazał sondaż z 2015 r. zlecony przez MSWiA, co trzeci Polak marzy o ślubie na łonie natury. A właśnie plaża znalazła się na pierwszym miejscu wśród najczęściej wymienianych miejsc do powiedzenia "tak" pod chmurką.

Komentarze (76)