Blisko ludziNadieżda Krupska – czy żona Lenina zagrażała Stalinowi?

Nadieżda Krupska – czy żona Lenina zagrażała Stalinowi?

Nienawidziła Stalina za krzywdy – rzeczywiste i urojone, jakie wyrządził jej mężowi, a także grubiaństwa pod swoim adresem. Stalin rewanżował jej się równie silną niechęcią.

Nadieżda Krupska – czy żona Lenina zagrażała Stalinowi?
Źródło zdjęć: © Eastnews

28.02.2016 | aktual.: 28.02.2016 19:38

Nienawidziła Stalina za krzywdy – rzeczywiste i urojone, jakie wyrządził jej mężowi, a także grubiaństwa pod swoim adresem. Stalin rewanżował jej się równie silną niechęcią. I w końcu to on zwyciężył. Miał argumenty, bo miał władzę i siłę. Mógł nie tylko tworzyć przyszłość, ale i zmieniać przeszłość. Kiedyś w gniewie powiedział jej: „Nie wtrącaj się! Bo inaczej powiemy partii i narodowi, kto naprawdę był żoną Włodzimierza Iljicza! Milcz głupia! Bo zaraz mianujemy Fotijewą albo Artuchinę wdową po Leninie”.

Fotijewa była jedną z sekretarek Lenina. Artuchina też należała do bliskiego kręgu jego technicznych współpracowniczek. Choć obie panie, albo raczej towarzyszki, nie odgrywały w ZSRR żadnej politycznej roli, to Nadieżda Krupska, żona zmarłego wodza rewolucji, dobrze zrozumiała słowa Josifa Wissarionowicza. Zrozumiała i zamilkła. Dzięki milczeniu nadal była czczoną oficjalnie żoną wielkiego Lenina. I miała do powiedzenia w Związku Sowieckim dokładnie tyle samo, co jej zmarły, od lat leżący w mauzoleum, mąż.

Zabił ją tort, czy może raczej truskawki?

Przeżyła Lenina o prawie 15 lat. Zmarła pod koniec lutego 1939 roku, w dzień po swoich 70 urodzinach, na które Stalin podarował jej 25 lutego smakowity tort. Staruszka, znana z łakomstwa, zjadła go od razu. Wieczorem z silnymi bólami żołądka trafiła do szpitala. Po 48 godzinach już nie żyła. Wersja oficjalna mówiła, że przyczyną śmierci Nadieżdy Krupskiej było zapalenie otrzewnej wynikające z krwiaka w jelitach.
Nieoficjalnie szeptano jednak, ze wdowa po nieśmiertelnym Leninie została otruta trucizną opracowaną – na polecenie Stalina - w jednym z tajnych laboratoriów NKWD. Kwestią sporną było jedynie to, czy zatruty został tort urodzinowy, czy spożyte tego samego dnia przez Nadieżdę Krupską truskawki.

Stalin nią pogardzał, ale i bał się jej

Jakie powody miał Stalin (zakładając, że rzeczywiście zamordowano ją na jego polecenie), by pozbyć się Krupskiej? Czy powodem takim mogła być nienawiść? Nie. Stalin oczywiście nienawidził Krupskiej, ale nienawidził także wielu innych ludzi, z których nie wszystkich przecież zgładził. Z drugiej strony nienawiść wcale nie była mu potrzebna, by ktoś, kogo uznał za niewygodnego rozstał się z tym światem. Sporo w tym temacie mogliby powiedzieć: Maksim Gorki (zmarł w 1936 roku), Sergo Ordżonikidze (pożegnał się z tym światem w 1937 roku), czy Siergiej Kirow (odszedł na wieczną wartę jeszcze w 1934 roku). Każdego z nich Stalin lubił, a może nawet kochał. Niestety nieubłagana polityka kazała mu o tych uczuciach zapomnieć.

W przypadku Krupskiej Stalin połączył „przyjemne z pożytecznym”. Następca Lenina nie cierpiał jego żony, pogardzał nią, nie widział w niej kobiety (określając jej urodę powiedział kiedyś znanemu sowieckiemu pisarzowi Ilji Erenburgowi: „Wystarczy jeden rzut oka na Krupską, a zrozumiecie, że Lenin nie interesował się kobietami”), ale także bał się jej.

Jakie zagrożenie mogła stanowić staruszka dla przywódcy największego państwa na świecie? To proste – Krupska mogła zacząć mówić. Mówić o sprawach bardzo dla Stalina niewygodnych. Żona Lenina znała takich spraw wiele.

Stał za nią autorytet męża

Nadieżda Krupska związana była z Leninem przez 27 lat – od ślubu w 1897 roku aż do jego śmierci w 1924 roku. Towarzyszyła mężowi w wyjazdach zagranicznych, w trakcie których wspierała go jako sekretarka i rzeczniczka. Po rewolucji październikowej działała w sowieckiej oświacie.

To wszystko nie stanowiło bezpośredniego zagrożenia dla Stalina. Pośrednio jednak i to mu zagrażało, gdyż długoletni związek z Leninem i praca z nim czynił z Krupskiej, zwłaszcza w oczach starych bolszewików, bardzo duży autorytet.

O wiele groźniejsze, bo bezpośrednie zagrożenie stanowiła natomiast wiedza Krupskiej, jaką zgromadziła ona w ostatnich latach życia Lenina, będąc wówczas nie tylko jego najbardziej zaufaną sekretarką, ale i pielęgniarką.

Dla Krupskiej nie były tajemnicą napięte, a czasami wręcz wrogie relacje jej męża z ambitnym następcą. Stojący już praktycznie nad grobem wódz rewolucji, podyktował kilka krótkich artykułów, których krytyczna treść godziła w Stalina. Stalin, w owym czasie już sekretarz generalny partii bolszewickiej, bardzo za owe teksty zbeształ kiedyś Krupską, zarzucając jej, że „nie chroni należycie Lenina, któremu lekarze zalecili kompletny spokój i wypoczynek”. O awanturze tej dowiedział się Lenin i podyktował swój ostatni w życiu list, domagając się przeproszenia żony, gdyż w przeciwnym razie zerwie ze Stalinem wszelkie stosunki.

Staruszek się nie rozstrzeliwuje, tylko truje

Krupska znała też dobrze testament polityczny Lenina, w którym proponował on usunięcie Stalina ze stanowiska sekretarza generalnego partii bolszewickiej. Żona Lenina doprowadziła do odczytania tego dokumentu na zjeździe partii. Tylko krótkowzroczności Kamieniewa i Zinowiewa, najbliższych współpracowników wodza rewolucji, zawdzięczał Stalin kontynuowanie politycznej kariery. Odwdzięczył się im po latach – skazując i jednego, i drugiego na śmierć.

W drodze do wieczności Kamieniew i Zinowiew tylko o trzy lata wyprzedzili Nadieżdę Krupską, która w tym czasie (rok 1936) milczała.
Mogła jednak odzyskać mowę i, odwołując się do malejącego grona żyjących towarzyszy Lenina, przysporzyć Stalinowi sporo kłopotów.
Podobno żona wodza rewolucji szykowała się do uczestnictwa w XVIII zjeździe partii w 1939 roku. Gdyby rzeczywiście tam przybyła, to trudno by było jej odmówić prawa zabrania głosu z trybuny zjazdowej. A mogła z niej na przykład skrytykować represje wobec starych bolszewików, czy też politykę rolną w ZSRR, stanowiącą ulubiony konik towarzysza Stalina.

Dlatego Nadieżda Krupska nie mogła dotrzeć na zjazd. Gdy się odbywał, żona Lenina była już od dwóch tygodni martwa. Pogrzeb miała uroczysty. Za jej trumną szedł sam sekretarz generalny Józef Stalin.

Czy rzeczywiście ją otruł? Sam zainteresowany zachował w tej kwestii milczenie. Wypowiedział się natomiast sekretarz Stalina Aleksander Poskriobyszew, który w przypływie szczerosci stwierdził, że „staruszek się nie rozstrzeliwuje, lecz raczej morduje trucizną”.

Witold Chrzanowski

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (31)