Liza Minelli polskiego kina
"Niby zrobiła, co należało. Potańczyła, pośpiewała i była. Na aktorstwo nie starczyło już miejsca (...) A gdy zaczyna śpiewać i grać ("Rozkwitały pąki białych róż"), jest tak źle, że miałam ochotę znaleźć się w jarze, obok Jasieńka i kwiatów" - opisywała recenzentka miesięcznika "Film".
Niezrażona krytyką Natasza przekonywała jednak, że udział w polskiej superprodukcji był dla niej wspaniałym doświadczeniem. "To była wielka przygoda i ogromny zaszczyt. I nie mam poczucia porażki. Wielu znakomitych aktorów gratulowało mi tej roli, brytyjski krytyk napisał, że jestem Lizą Minneli współczesnego polskiego kina. I tej wersji będę się trzymać!" - zapewniała w wywiadzie dla "Vivy".