Szybka akcja
- Dyrektorka spytała, czy zadzwonić po karetkę - Diane kontynuuje opowieść. - Odmówiłam, bo stwierdziłam, że to nic poważnego. Spacerowałam akurat po korytarzu, kiedy poczułam się naprawdę dziwnie. Dzieci wkrótce miały przyjść do szkoły. Nie chciałam, żeby zobaczyły mnie w takim stanie, mogłyby się przestraszyć. Weszłam więc do klasy, która nie była używana.
Diane mówi, że usiadła na komputerowym krześle, a jej skurcze przybrały na sile. Dołączyły do niej trzy nauczycielki. Nadal nie chciała jednak wezwać karetki. Planowała poczekać na swojego męża, który miał odwieźć ją do szpitala.
- Byłam pewna, że nie chcę urodzić w szkole. Jednak wkrótce było już po wszystkim! - wspomina Diane.