Nauczyłam się żyć bez pieniędzy
Dosłownie ze śmieci czyli odpadów drewna, których w lesie nie brakowało. Nasz dobroczyńca - nie wstydzę się tak go nazwać - pewnego dnia zginął tragicznie. Założyłam własną firmę. Cały kapitał stanowiło kilka pomysłów i zamówienia. Nie miałam pieniędzy i maszyn. Z zaliczki, którą otrzymała na poczet przyszłej produkcji, kupiła dawną bazę SKR-u w Lipinkach. Uzyskała korzystny kredyt. Ruszyła produkcja domków dla ptaków.
- Nie chciałam zbytnio rozwijać mojej firmy i wpaść w obłędny rytm pogoni za coraz to nowymi zamówieniami. Postanowiłam, że w moim życiu najważniejsza będzie rodzina. Kiedy byłam potrzebna starszej córce, zajmowałam się moimi sklepami i barem i nigdy nie było mnie w domu. Moje dzieci chowały się z kluczem na szyi. Postanowiłam, że muszę mieć czas dla młodszej córki. Kiedyś i ja cierpiałam z powodu nieobecności mojej matki, którą "nosiło" po świecie w poszukiwaniu pieniędzy.