Blisko ludzi"Nie chodzi o fejm, ale o Polskę". Narzeczona posła PiS promuje polskie "brandy" w USA

"Nie chodzi o fejm, ale o Polskę". Narzeczona posła PiS promuje polskie "brandy" w USA

Poseł PiS Dominik Tarczyński pochwalił się w sierpniu na Twitterze zdjęciami swojej partnerki pozującej w skąpym bikini. Agnieszka Migoń, narzeczona polityka zasłynęła w sieci jako "Aga '72 w formie". Teraz ponownie daje o sobie znać. Zdaje się, że pani Migoń pretenduje do tytułu ambasadorki polskich "brandów". Zobaczcie, co kryje się za tymi słowami.

"Nie chodzi o fejm, ale o Polskę". Narzeczona posła PiS promuje polskie "brandy" w USA
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Marta Dragan

06.11.2017 | aktual.: 06.11.2017 15:52

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

- Teraz będzie bez skromności - zaczęła swój post Agnieszka Migoń. Brzmi tak, jakby do tej pory narzeczona posła PiS nie obnosiła się z bogactwem. Tylko brzmi, bo wszyscy doskonale pamiętamy ich luksusowe wakacje w pięciogwiazdkowych hotelach i podpisy "skromnie, ale razem". Za przykład można podać chociażby głośne wczasy w Azerbejdżanie i zdjęcia z hotelowego basenu "Agi '72 w formie".

Wróćmy jednak do ostatniego wpisu narzeczonej posła Tarczyńskiego. Para przebywa właśnie na kolejnych wakacjach (od Azerbejdżanu minęły zaledwie 3 miesiące!). Kierunek, który obrali, to Stany Zjednoczone. Migoń opublikowała zdjęcia, na których pozuje - jak sama podkreśliła - w ubraniach z polską metką. - Jestem ubrana w skórzaną granatową sukienkę i kamizelkę imitującą futro z Patrizia Aryton, mam też torebkę i buty Deni Cler - napisała i dodała, że informuje o tym, bo podobno Polacy wciąż nie doceniają polskich marek.
Bez skromności (jak zaznaczyła na wstępie) pochwaliła się, że jej strój zrobił furorę w Santa Monica. - Mijające kobiety a nawet kilku panów otwarcie komentowało i komplementowało, pytając co to za Brand? - czytamy. Czy to nie paradoks, że Polka pisząc do Polaków i przekonując, by docenili polskie marki, zamiast słowa marka pisze "Brand" (wielką literą oczywiście, by trafiło do wszystkich!)?

- Gdy popołudniem na Rodeo Drive kilka mega wystylizowanych pań zatrzymało mnie, a jedna z nich wychodząca od Chanel, chciała odkupić kamizelkę i torebkę, uznałam, że to jest pora, by się z wami podzielić tą historią - dodała. W ramach ścisłości warto podkreślić, że narzeczona Tarczyńskiego nieprzypadkowo promuje właśnie te marki. To jej chleb powszedni i źródło utrzymania, więc nie dziwne, że wykorzystała okazję do promocji marki. Migoń od lat działa w świecie mody jako promotorka producenta odzieży Deni Cler. Na koniec dodała głośny apel o docenianie tego, co polskie. - Beverly Hills dziś doceniło. Nie chodzi tu o fejm, ale o Polskę. Polskie firmy i nasz talent. Bez kompleksów - napisała.

Brzmi bardzo szlachetnie, ale zastanawiamy się, czy osoba związana z tak kontrowersyjną postacią w polskiej polityce, jak poseł Tarczyński, może pomóc w promowaniu marki czy zaszkodzić. Przypomnijmy, że jej ukochany znany jest z prowokowania nieprzychylnych PiS-owi internautów. Na wakacjach pozuje w jacuzzi, na jachcie, z drinkami. Dodaje zdjęcia partnerki w bikini i zachęca użytkowników Twittera, by brali z niego przykład. Kiedy poseł pochwalił się wakacyjnym lotem, informując przy okazji, że korzysta z usług biznes klasy niemieckiej Lufthansy, w komentarzach posypały się pytania: "Lufthansą?! A co z polską linią lotniczą LOT?". Poseł znalazł wyszukaną odpowiedź: "LOT jest w Star Alliance Members czyli grupie wspólnej przewoźników. A ja lecę odwiedzić przyjaciół, których matka umiera. Zamknąć gęby, pozerzy" - napisał na Twitterze. W ubiegłym roku Tarczyński pokazał się z futrem jenota, wartym kilka tysięcy złotych. Zaproponował też Lechowi Wałęsie na Twitterze "pójście na solo". - Zapraszam cię na solo, bydlaku - pisał. Była to odpowiedź dla Wałęsy, gdy stwierdził, że PiS należy wyrwać z korzeniami.

Na profilu polityka bardzo często pojawia się jakaś sensacja. Poseł ceni dobrą zabawę i luksusowy wypoczynek, ale lubi odwracać kota ogonem pisząc na przykład, że spędza wakacje "skromnie". Przyjęło się, że dewiza posła Tarczyńskiego brzmi: nieważne co mówią, ważne, żeby poprawnie pisali nazwisko. Czy na takim gruncie apel jego narzeczonej ma jakikolwiek oddźwięk? Czujecie się przekonani?

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (94)