"Nie idę na jogę, bo mam nieogolone nogi". Życie Polek zależy od włosów na ciele
Wydaje nam się, że takie jesteśmy nowoczesne… Tymczasem, nie ma się co oszukiwać, każda z nas pozbawia się jakichś przyjemności i przywilejów z powodu kilku małych włosków na łydce.
01.02.2018 | aktual.: 08.02.2018 13:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nie golisz się, więc o siebie nie dbasz. Nie golisz się, więc jesteś wojującą feministką (dla niektórych to obraza). Nie golisz się, więc nie jesteś sexy. To przekonania, które kiełkują w głowach Polek i przeradzają się w represyjny kodeks tego, co wolno, a czego nie wypada. Zapytałyśmy dziewczyny z redakcji, z czego rezygnują z powodu włosów na ciele. Czasem nawet nie dłuższych niż milimetrowe… Od wniosków włos się na głowie jeży.
Nie goliłam nóg, zakładam spodnie
- Przez minimalny zarost nie jestem w stanie nosić spódnicy. Nawet zimą. Na upały też mam zestaw ubrań, które zakładam, gdy nie zdążę ogolić nóg przed wyjściem z domu. Spodnie, w których nie czuję przez włosy dyskomfortu psychicznego – mówi Kasia.
Jak się okazuje, minimalny zarost na nogach może też irytować w sensie fizycznym. Wiem to z autopsji. Nie jestem w stanie znieść sytuacji, w której ocieram nogę o nogę i czuję zarost. W krótkich spodenkach mogę spać tylko, jeśli rano lub przed snem się depilowałam. Kolejnego wieczoru wybieram piżamę z długimi nogawkami. Nawet latem.
Chowam zarost nawet sama przed sobą. Dlaczego? Trudno to opisać. Po prostu czuję, że je mam. Tak jak pierwszego dnia po drastycznym ścięciu włosów na głowie, mamy wrażenie, że jesteśmy łyse.
Nie golisz – nie dbasz
Dla Moniki włosy na ciele nie są problemem dopóki nie musi ich pokazać obcym ludziom. Wszystko przez surową ocenę otoczenia. - Sama ze sobą czy wśród przyjaciół i bliskich mi osób nie mam problemu z nieogolonymi nogami czy innymi częściami ciała. Nie zawsze mam czas, by na co dzień idealnie usunąć każdą cebulkę włosa na moim ciele, jednak faktycznie, nie chciałabym się pokazać na siłowni czy fitnessie z widocznymi włoskami na łydkach. Nie dlatego, że się wstydzę, ale w obawie przed osądem innych, szczególnie obcych towarzyszek płci żeńskiej. Takie szybkie oceniają i mogłyby bez zastanowienia stwierdzić, że na przykład o siebie nie dbam.
- Gładkie nogi czy pachy wpływają też na moją pewność siebie – kontynuuje Monika. - Ubrana w sukienkę czy krótkie spodenki mogłabym czuć lekkie zawstydzenie, jeśli nie zdążyłabym wszystkiego doprowadzić do porządku. Nie podchodzę do tego obsesyjnie, jednak co fakt to fakt – społeczeństwo ocenia innych na podstawie regularności depilacji, a płeć piękna jest w tej kwestii szczególnie złośliwa.
Być może poczucie Moniki, że inni ją negatywnie ocenią wynika z faktu, że po prostu wie, jak jest – gładka, bezwłosa skóra na ciele jest zaliczana do absolutnego minimum pielęgnacji. A jak wiadomo, nie dbać o siebie to dziś obciach. – Nie ma problemu, żebym była bez makijażu, nie uczesana, rozczochrana i generalnie w starym podkoszulku, ale owłosione nogi w takim miejscu, jak basen czy siłownia – zdecydowanie nie – mówi z kolei Lidka.
O włos od pasji
- Uwielbiam pływać. Od lat walczę o wolny czas, który pozwoliłby mi regularnie chodzić na basen. Na studiach udawało się niemal codziennie. I nogi goliłam też codziennie. Nie wyobrażałam sobie, żeby pójść na basen z nieogolonymi nogami. No bo jak – opowiada Magda.
- Wyobrażałam sobie, że idę przy krawędzi basenu, do drabinek, a wszyscy, dosłownie wszyscy, pływający wynurzają się z wody, zdejmują okularki i patrzą na moje nogi. Z uporem maniaka, przed każdym wyjściem na basen, sięgałam po maszynkę, by osiągnąć idealną gładź. Z czasem, kiedy coraz więcej czasu zaczęłam spędzać w swojej pierwszej redakcji, a nie na studiach, pojawił się problem. Czas na pójście na basen może bym jeszcze znalazła, ale spontanicznie. Golenie nóg nie wchodziło w grę. Trochę to trwało, zanim doszłam do jedynego słusznego moim zdaniem w tej sytuacji wniosku – idiotyzmem jest poświęcać coś co się kocha z tak błahego powodu, jak nieogolone nogi. Chodzę na basen, po maszynkę sięgam, kiedy mam czas. Scenariusz z mojego koszmaru ze studiów nigdy się nie ziścił. Szczerze powiedziawszy nie sądzę, żeby ktokolwiek odkrył mój włochaty sekret – podsumowuje.
Nie goliłam nóg, nie idę z tobą do łóżka
Mimo że od kilku lat trend ucieczki od perfekcjonizmu ma się świetnie, standardy współczesnego piękna zakodowane są w nas mocniej niż mogłybyśmy przypuszczać Rezygnowanie z jogi, basenu czy siłowni z powodu nieogolonych nóg, to jednak nie najgorsze, co sobie robimy. Mimo że to zmienia nasz plan dnia, czasem wybija z rytmu tygodnia, czy pozbawia nas przyjemności i relaksu na najbardziej podstawowym poziomie, każda z nas z powodu owłosionych łydek odmawia sobie seksu.
Dla Kasi nieogolone nogi w sytuacjach intymnych są gorsze niż nieumyte zęby. – Dla mnie to powód do wstydu – wiem, że mój mąż nie jest perfekcjonistą, ale wiem też, że lubi gładkie ciało i to powoduje, że wolę go nie rozczarowywać – mówi Ola.
- Moja przyjaciółka, która wiedzie aktywne seksualnie życie, gdy obawia się, że po alkoholu zdecyduje się przespać z facetem, na którego na trzeźwo by się nie zdecydowała, nie goli nóg. Owłosione nogi są dla niej najskuteczniejsza antykoncepcja. Po prostu wie, że nawet jeśli wypije za dużo, ma w sobie tak silną barierę przed bliskością bez depilacji, że do zbliżenia na pewno nie dojdzie – opowiada Malina.
Tego typu historii jest cała masa. Nie chcemy pokazywać owłosionego ciała z różnych powodów, ale wszystkie mają te same korzenie – wstyd i strach przed oceną. To smutny wniosek. Zwłaszcza, że na ulicach i w mediach społecznościowych z zapałem walczymy o swoje prawa. Warto poluzować tam, gdzie naprawdę nas ciśnie.