UrodaNie używa szamponu i ma piękne włosy

Nie używa szamponu i ma piękne włosy

W internecie hula historia dziewczyny, która rzuciła…szampon do włosów i jest zachwycona z rezultatu swojej decyzji. Od kilkunastu miesięcy się nie złamała i jak twierdzi - włosy lepiej rosną, błyszczą się, a skóra głowy nie przetłuszcza się tak często jak kiedyś. Ile w tym prawdy, ile legendy i jakie są konsekwencje takich decyzji - sprawdzamy.

Nie używa szamponu i ma piękne włosy
Źródło zdjęć: © Instagram.com
Maria Kowalczyk

Pół godziny do wyjścia do pracy, a ty masz tak zwany „olej na głowie”. Gdyby było lato, mogłabyś zawiązać turban i wmawiać wszystkim, że to hit sezonu, ale w listopadzie możesz co najwyżej nie ściągać wełnianej czapki przez cały dzień. Czego nikomu nie polecam, zwłaszcza jeśli czas spędzasz podobnie jak ja w ogrzewanym pomieszczeniu. Co robić? Oczywiście są na to sposoby domowe i te rodem z salonów fryzjerskich. Oprócz najprostszego przy długich włosach związania włosów w kucyk i ulizania ich na gładko i spryskania lakierem (dzięki niemu nie widać przetłuszczonych nasad włosów), można też użyć przy nasadach suchego szamponu, a jego nadmiar wyczesać gęstym grzebieniem lub szczotką. Oczywiście wizualnie da to efekt świeższych włosów, ale niestety nie zmieni uczucia przetłuszczonej skóry głowy. Inni nie będą więc zwracać uwagi na twoje brudne lub nie do końca czyste włosy, ale ty nadal będziesz o nich myśleć.

Dlatego kiedy tylko słyszę lub czytam, że można włosy myć rzadziej niż codziennie lub co drugi dzień, zagłębiam się w temat po same uszy i nasady włosów i momentalnie testuję nowe patenty na własnej skórze. Ale nie myć włosów wcale? To kojarzy mi się z czasami kiedy chodziłam do liceum i najbardziej szalone koleżanki i koledzy sami robili na włosach dready. Proces ich „wytwarzania” był dość prosty: nie myć włosów szamponem (rzadko tylko samą wodą) i nie czesać ich wcale. Po kilku dniach robił się kołtun, a po kilku tygodniach kołtun zamieniał się w prawdziwe dready w stylu Boba Marleya. Marzyłam o takich, ale myśl o tym, że miałabym mieć nieświeżą i swędzącą skórę i włosy z kołtunem przeważyła i nigdy się na taki szał nie zdecydowałam.

Ale wróćmy do bohaterki @kayleigconners i jej historii niemycia włosów szamponem. Dziewczyna twierdzi, że jej włosy wyglądały odkąd pamięta fatalnie. Brakowało im blasku, często się przetłuszczały i choć stosowała kosmetyki z górnej półki (niestety nie podaje które), włosy po umyciu były jak snopek siana, a kolejnego dnia - wyglądały na oklapnięte i przetłuszczone. Zaczęła więc czytać etykiety na szamponach, żeby znaleźć przyczynę takiego stanu. Twierdzi, że to wina siarczanów (SLS oraz SLES) i parabenów (konserwantów, pochodnych ropy naftowej), a także silikonów dodawanych do dobrych kosmetyków do włosów. Ich działanie podobno polega na tym, że włosy po zastosowaniu produktu wyglądają dobrze, ale od nadmiaru składników są oblepione, ciężkie i mają tendencję do częstszego się przetłuszczania.

Podobne historie a propos chemicznych składników w tradycyjnych szamponach, słyszałam już kilka razy w życiu od producentów kosmetyków naturalnych i ekologicznych. Używały podobnych co @kayleighconners argumentów, aby nie stosować popularnych lub profesjonalnych szamponów i odżywek do włosów. Wysłuchałam i na własnej skórze głowy przetestowałam chyba wszystkie dostępne w Polsce ekologiczne szampony. Efekt - szybko wracałam i to za każdym razem do tych zwykłych, z dłuższą listą składników chemicznych. A to dlatego, że kosmetyki eko, bio i naturalne do mycia włosów bardzo słabo się pienią, zawierają masę olejków eterycznych i dla osoby z tendencją do przetłuszczania się skóry głowy oznacza to niestety kiepskie połączenie. Miałam wrażenie, że moja skóra i włosy są niedomyte. Kompletnie straciły blask i objętość, a obietnice, że będę mieć piękne, błyszczące, zdrowe włosy musiałam wsadzić między bajki. @kayleighconners opisuje ich używanie i efekt stosowania dość podobnie, więc albo mamy podobny typ włosów i skóry głowy: tłuste u nasady, suche na długości, albo akurat te produkty nas nie porwały.

– Oprócz szamponów ze składnikami chemicznymi są również szampony z wyciągami roślinnymi. Te nie zdzierają z powierzchni skóry głowy wszystkiego, łącznie z dobroczynną warstwą lipidową, a na przykład kwasy owocowe świetnie złuszczają i oczyszczają, więc są alternatywą dla szamponów z siarczanami. Ale można jak najbardziej żyć bez używania szamponu w ogóle. Znam osoby, które używają tylko odżywek do mycia włosów (sam przez 5 miesięcy tak robiłem i bardzo podobał mi się efekt), znam też ludzi, którzy stosują zupełnie nietypowe mikstury do oczyszczania skóry głowy. Mam kolegę, który nakłada na skórę głowy mąkę żytnią. Można myć ją też sodą oczyszczoną, a następnie nakładać na włosy płukankę z octu jabłkowego – mówi stylista fryzur Grzegorz Smoderek, z warszawskiego salonu Garaż.

W moim przypadku chodziło z szamponami o coś jeszcze. Gros z nich mnie uczulało. Wywoływały pokrzywkę kontaktową na powiekach i na skroniach. Co było nieestetyczne, bolesne i długotrwałe w leczeniu. Okazało się, że winowajcą takiego stanu skóry był składnik dość popularny w większości kosmetyków do włosów, czyli Quaternium 10. Konserwant, który kiedy zaczęłam przeglądać szampony i odżywki w salonach fryzjerskich, plus te w drogeriach, nie był obecny jedynie w dwóch czy trzech przypadkach. W pozostałych stu - był. I to gdzieś na początku listy składników INCI. I żeby było śmieszniej, akurat nie występował w tych najtańszych. Używałam więc przez rok szamponu za 7 złotych. Włosy nie wyglądały zjawiskowo, ale przynajmniej uczulenia z twarzy zniknęły.

I zastanawiałam się przez ten rok wysypek, prób i błędów kosmetycznych, co by było gdyby w ogóle zrezygnować z szamponu? Mój dziadek przez całe życie mył swoje bujne włosy szarym mydłem… Spróbowałam więc i tego sposobu, ale nie dość, że nie mogłam Białego Jelenia spłukać (mam dość gęste włosy), to jeszcze włosów nie dało się w ogóle rozczesać (bardziej przypominałam żubra niż jelenia), a po wysuszeniu wyglądały jak słomiany chochoł. A w dodatku były bardzo matowe i wyglądały na zniszczone.

Więcej eksperymentów z substytutami szamponów już nie podjęłam, tym bardziej zaciekawiło mnie co w tej sprawie zrobiła nasza bohaterka, która obraziła się na szampony? Myślałam że w ogóle przestała je myć czymkolwiek i płukała tylko wodą. Ale okazało się nieco inaczej. Otóż najpierw sięgnęła po naturalną glinkę, którą oczyszczała raz w tygodniu skórę głowy. Jednak to jej nie wystarczało, więc poszukała blogów w internecie, na których inne dziewczyny opisują alternatywne produkty do mycia włosów. Tam dowiedziała się o pudrze pozyskiwanym z orzechów Shikakai (stary hinduski sposób), który miesza z innymi wyciągami z orzechów zmielonymi na proszek i wodą różaną, aby lepiej i dokładniej oczyścić skórę głowy. Już drugi rok nie wraca do tradycyjnych kosmetyków do mycia i pielęgnacji włosów i twierdzi, że jej włosy nie dość, że się ładniej błyszczą, to w dodatku szybciej rosną. Dużo rzadziej je myje i ma mniej z nimi kłopotów. Na dowód tego wrzuciła zdjęcie, na którym rzeczywiście jej włosy wyglądają na zdrowe i o ładnym, naturalnym odcieniu.

–Świetnie sprawdzają się do oczyszczania glinki - jeśli używałaś kiedyś maseczki z glinką, wiesz jak doskonale oczyszcza pory i jak pięknie odświeża skórę. Ale jeśli już podejmujesz wyzwanie, żeby odstawić szampon i zastąpić go innymi, naturalnymi produktami, to pamiętaj aby robić to świadomie. Nie bezsensu, nie szybko, tylko się do tego dobrze przygotować. Podstawą używania glinek czy sproszkowanych orzechów jest to, aby je dokładnie aplikować i równie dokładnie - spłukiwać. Kiedy używasz kosmetyków z konserwantami i ich nie spłuczesz, mogą cię podrażnić. Natomiast kiedy nie wypłuczesz ciepłą wodą, przebierając między włosami opuszkami palców - włosów i skóry głowy, naturalnych mikstur bez konserwantów - po kilku dniach mogą zjełczeć, zaczną się rozkładać i psuć. Wrogiem dokładnego spłukiwania są tak zwane deszczownice, których strumień jest zbyt delikatny, żeby wypłukać szampon, nie mówiąc o glinkach, które przyklejają się do skóry. Dlatego polecam używanie słuchawki prysznicowej, którą bierzesz w rękę i przykładasz kawałek po kawałku do skóry i do włosów – radzi stylista.

Brzmi super! Ale kiedy czytam, że aby umyć głowę musi przeczesać internet w poszukiwaniu glinek, wyciągów, proszków, orzechów i wody różanej, a następnie to wymieszać, aby później nakładać na skórę głowy (z moimi zdolnościami łazienka byłaby po takiej miksturze do remontu), a następnie wmasować, zostawić na jakiś czas i poczekać aż zadziałają i dopiero - spłukać, to rozumiem czemu większość z nas tego sposobu się nie podejmie. Szkoda nam na to czasu. To zabawa, do której naprawdę trzeba się solidnie przygotować. Odstawienie zwykłego szamponu może wiązać się z fatalnym stanem włosów i skóry głowy.

–Skóra przez pierwszy okres odstawienia tego produktu wchodzi w fazę przejściową. Odzwyczaja się, gruczoły łojowe produkują więcej sebum. Włosy mogą być ciężkie i przetłuszczone. A na skórze można mieć uczucie, że jest nieświeża, niedomyta. Taki stan trwa około miesiąc i wiele osób w jego trakcie polega i rezygnuje. Natomiast sposób naturalnego oczyszczania włosów i skóry głowy zaczyna być efektywny dopiero po trzech miesiącach. Gruczoły łojowe przestawiają się na inny tryb, ponieważ kiedy nie używamy substancji powierzchniowo czynnych, które znajdują się w szamponach, nie zdzieramy warstewki ochronnej (lipidowej) z naskórka i nie mają sygnału, żeby produkować więcej sebum. I po tych kilku miesiącach włosy zaczynają naprawdę wyglądać pięknie, lepiej rosnąć, a okres pomiędzy kolejnym myciem wydłuża się od kilku dni nawet do dwóch tygodni (w międzyczasie można przemyć skórę głowy samą ciepłą wodą). Teraz coraz bardziej popularny staje się trend, jeśli nie nurt związany z powrotem do korzeni i tradycyjnych metod oczyszczania skóry, ale także prania czy sprzątania. Zamiast chloru, można używać do mycia łazienki octu, zamiast wybielaczy do prania - sody oczyszczonej. Oczywiście wymagają one większego nakładu pracy, ale znajdują coraz większe grono osób świadomych, które wolą używać mniej toksycznych środków. Szampon jest oczywiście wygodny w użyciu. Nakładasz go na głowę, robisz pianę, spłukujesz i po problemie. Natomiast kiedy się przestawisz na naturalne produkty, nie musisz myć włosów tak często, jak wtedy kiedy używasz szamponu. Przy naturalnym oczyszczaniu głowy i włosów nie trzeba używać za każdym razem kiedy je myjesz - odżywek. Wystarczy codziennie szczotkować szczotką z naturalnego włosia, np. dzika. Wówczas rozprowadzasz na nich swoje sebum i nie potrzebujesz odżywki. A jeśli włosy wydają się zbyt przetłuszczone - zawsze możesz je spłukać ciepłą wodą– mówi Grzegorz Smoderek.

Czyli da się żyć bez szamponu i można myć włosy co kilka dni, a nawet raz w tygodniu. Kim Kardashian w jednym z miliona wywiadów na temat swoich rytuałów pielęgnacyjnych wyznała, że tajemnicą piękna jej włosów - są zjawiskowe, nie da się temu zaprzeczyć - jest to, że myje je dość rzadko - co pięć dni. To właśnie mój sposób, o którego walorach przekonałam się przy dwójce dzieci. Nie mam już czasu na codzienne nakładanie masek i odżywek i zamiast myć włosy co drugi dzień, myję co trzeci lub co czwarty. Włosy o dziwo nie przetłuszczają się tak bardzo jak kiedyś, są jeszcze gęstsze, a blasku niestety - jak im brakowało tak brakuje. Nikt nie jest doskonały i nie warto wszystkiego zrzucać na zły szampon. A może jednak warto się przemęczyć i sięgnąć po glinki?

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (5)