GwiazdyNiezwykła historia miłosna niewidomej pary

Niezwykła historia miłosna niewidomej pary

To prawdziwa i wzruszająca historia miłosna niewidomej pary, która swój finał miała na ślubnym kobiercu. Ich labradory wzięły udział w kursie dla psich przewodników i od razu przypadły sobie do gustu. Później swoisty wirus miłości zaatakował właścicieli, którzy postanowili się pobrać. Biszkoptowe labradory trzymały w pyskach obrączki na ślubie pary!

Niezwykła historia miłosna niewidomej pary
Źródło zdjęć: © dailymail.co.uk
Katarzyna Gruszczyńska

25.03.2014 | aktual.: 26.03.2014 09:27

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

To prawdziwa i wzruszająca historia miłosna niewidomej pary, która miała swój finał na ślubnym kobiercu. Ich labradory wzięły udział w kursie dla psich przewodników i od razu przypadły sobie do gustu. Później swoisty wirus miłości zaatakował właścicieli, którzy postanowili się pobrać. Biszkoptowe labradory trzymały w pyskach obrączki na ślubie pary!

50-letnia Claire Johnson i 51-letni Mark Gaffey mieszkali w sąsiedztwie, w miejscowości Stoke-on-Trent w Wielkiej Brytanii. Los zetknął ich ze sobą, gdy zapisali czworonogi na kurs przewodników. Szybko okazało się, że ich biszkoptowe labradory Venice i Rodd bardzo się polubiły. Cały czas się bawiły, nie odstępowały się na krok.

Ich właściciele szybko zorientowali się, że też zapałali do siebie uczuciem.

"Nie mam wątpliwości, że mój pies pozwolił mi znaleźć prawdziwą miłość. My naprawdę jesteśmy bratnimi duszami. Na ironię zakrawa fakt, że mieszkaliśmy w odległości dwóch kilometrów od siebie i nawet się nie znaliśmy" - opowiada Claire na łamach "Daily Mail".

Kobieta straciła wzrok, gdy miała 24 lata. To był efekt powikłań po cukrzycy. Z kolei Mark nie widział od urodzenia. "Nigdy nie wierzyłem w przeznaczenie, ale widocznie to musiało się stać" - podkreśla mężczyzna.

"W odpowiednim czasie znaleźliśmy się w odpowiednim miejscu" - dodaje.

W Walentynki postanowił oświadczyć się swojej wybrance. Oczywiście usłyszał słowo "tak". Psy z przywieszonymi do uprzęży kokardkami trzymały w zębach pojemniczek z obrączkami ślubnymi.

Dziś Mark żartuje, że z każdym psem przewodnikiem dostaje się w pakiecie żonę. Małżonkowie dodają też, że są najszczęśliwsi na świecie i jeszcze nigdy się nie pokłócili.

(kg)/(mtr), kobieta.wp.pl

POLECAMY:

Komentarze (0)