Niezwykła historia siostry zakonnej z Ukrainy. Zgłosiła się do wojska i służy w brygadzie pancernej
Natalia jest siostrą zakonną, na co dzień pracowała w szpitalu jako położna. Gdy wybuchła wojna, zgłosiła gotowość do walki. Zaproponowano jej służbę w 1. Samodzielnej Brygadzie Pancernej. Wzięła udział między innymi w obronie Czernichowa, czyli jednej z najcięższych walk pancernych w czasie rosyjskiej inwazji.
Wywiad z siostrą Natalią pojawił się na instagramowym koncie dokumentalisty Mateusza Lachowskiego. Kobieta promienieje dobrą energią i pogodą ducha. Trudno uwierzyć, że niedawno przeżyła prawdziwy wojenny koszmar. Na co dzień Natalia pracowała jako położna w jednym z ukraińskich szpitali. Gdy wybuchła wojna w mgnieniu oka podjęła decyzję, że chce się zaangażować. Nie sądziła jednak, że zostanie od razu rzucona na głęboką wodę.
"Zapytałam, czy wezmą mnie do wojska"
Gdy wybuchła wojna w Ukrainie, nie tylko mężczyźni poczuli się w obowiązku, by chwycić za broń. Do wojska zgłosiły się także setki kobiet.
- Na drugi dzień poszłam do wojenkomatu (placówki mobilizacyjnej - przyp. red.) i zapytałam, czy wezmą mnie do wojska. Powiedzieli, że okej, medyk sanitariusz jak najbardziej i zapytali, czy pójdę z pierwszą brygadą czołgową - wspomina kobieta w rozmowie z Mateuszem Lachowskim.
Okazało się, że jest to brygada oddelegowana do obrony Czernihowa, jednej z najcięższych walk pancernych.
- Zaczynało się około 4 rano. Samoloty, później artyleria, czołgi. Wszyscy siedzieliśmy w ukryciu, wychodziliśmy w odpowiednim momencie, odbijaliśmy ataki i znowu się chowaliśmy. Trochę taka wojna partyzancka - dodała.
Układ sił był nierówny: na 50 czołgów rosyjskich przypadało siedem ukraińskich, z czego trzy okazały się niesprawne.
Mimo okrucieństwa, które oglądała siostra Natalia na polu bitwy, nie zamierza rezygnować ze służby wojskowej.
- W wojsku zostanę do czasu, aż skończą się walki, aż zwyciężymy. A potem wrócę do dawnej pracy. Jestem położną, bardzo lubię życie - stwierdziła.
"Ja wiem, że Pan Bóg tam jest"
Natalia uważa, że Bóg nie opuścił jej, ani jej współtowarzyszy na polu bitwy, nawet na chwilę. Wierzy w zwycięstwo Ukrainy i bardzo dziękuje Polakom za wsparcie. Wyznała też, czy wybaczyła okupantom liczne zbrodnie, których była świadkiem.
- Przebaczać trzeba zawsze. O przebaczeniu możemy mówić, kiedy zwyciężymy, nie kiedy gwałcą i mordują - stwierdziła.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!