Brigitte Bardot
Z apelem wystosowanym przez Brigitte Bardot kilka lat wcześniej zetknął się rząd Japonii, któremu zarzucała zezwalanie na połów wielorybów i brak zaangażowania w pomoc zwierzętom porzuconym w pobliżu elektrowni atomowej w Fukushimie.
Słowami "to skrajna podłość" stanęła w opozycji do władz Egiptu, które nakazały w całości wybić trzodę chlewną w związku z rozprzestrzenianiem się świńskiej grypy.
W lipcu br. ostro zareagowała na wieść o decyzji australijskiego ministra ds. środowiska - Grega Hunta o konieczności odstrzału dwóch milionów dzikich kotów, które ranią i zabijają miejscową zwierzynę. Tępienie kotów miałoby się przyczynić do ochrony dzikiej przyrody na całym kontynencie. "Zabijanie zwierząt jest niehumanitarne i żałosne. Oprócz tego, że jest to okrutne, jest absolutnie zbyteczne, gdyż ich resztka i tak będzie się rozmnażać" - napisała Bardot.
"Wasz kraj tonie w krwi milionów niewinnych zwierząt, więc proszę, nie dorzucajcie kotów do tego patologicznego wyniku" - dopisała. Ten apel zapoczątkował dłuższą dyskusję, w której piłeczkę odbijają głównie ekolodzy i politycy, a także mieszkańcy Australii, przerażeni spustoszeniem sianym przez dzikie koty. Wielu zachęca równocześnie, by aktorka zajęła się kotkami i innymi zwierzętami, które rzeczywiście potrzebują pomocy. O to jednak nie trzeba się martwić. Fundacja Brigitte Bardot pracuje na pełnych obrotach, a jej założycielka walczy o to, w co wierzy. - Nie wiem, czy w jej sercu jest miejsce dla ludzi - powiedział Jeffrey Robinso, jej biograf. - Ta przestrzeń jest wypełniona zwierzętami. One kochają ją bezwarunkowo - dodał.