Od nastoletniej żołnierki do gwiazdy światowego sportu

W dzieciństwie dołączyła do bojówek, które walczyły z nepalskim rządem. By uniknąć represji, porzuciła dawne życie i zaczęła karierę w jednym z najbardziej ekstremalnych sportów na świecie. W pierwszych górskich zawodach wystartowała mając na sobie buty za 4 dolary.

Obraz
Źródło zdjęć: © BBC - screenshot
Magdalena Drozdek

W dzieciństwie dołączyła do bojówek, które walczyły z nepalskim rządem. By uniknąć represji, porzuciła dawne życie i zaczęła karierę w jednym z najbardziej ekstremalnych sportów na świecie. W pierwszych górskich zawodach wystartowała mając nosząc buty za 4 dolary.

W niewielkiej wiosce Sanu Duma we wschodniej części Nepalu nie działo się zbyt wiele. Chłopcy chodzili do szkół, dziewczynki zostawały w domach i opiekowały się zwierzętami. Mira Rai miała wyjść za mąż i być przykładną żoną. Inaczej zaplanowała sobie przyszłość. „Kobiety tutaj to przedmioty, kariera i wielkie osiągnięcia są zarezerwowane dla mężczyzn” – wspomina dziewczyna, która z niepozornej nastolatki wyrosła na mistrzynię sportów ekstremalnych.

Jej rodzice byli prostymi robotnikami. Ona dorabiała już jako dziecko, nosząc ważące kilkanaście kilo worki z ryżem. W 1995 roku maoistyczne bojówki sprzeciwiły się rządowi. Chcieli ustanowić w kraju nowy porządek. W konflikcie zginęły setki ludzi. Nastoletnia Mira przyznaje, że chętnie dołączyła do bojówek. Mamie miała powiedzieć, że jedzie na wycieczkę. Już nigdy się nie zobaczyły. Kobieta popełniła samobójstwo.

- Byłam zafascynowana ich przesłaniem. Mówili o lepszym społeczeństwie, poprawie sytuacji kobiet i nowych przygodach – mówi po latach w jednym z wywiadów.

Mira spędziła w ich obozie dwa lata. Głęboko w lesie szkolono ją i innych rekrutów w obsłudze broni, wpajano nową ideologię. Była przygotowana do walki i do oddania własnego życia w imię wyższego dobra. Nigdy nie znalazła się na froncie. To sport najbardziej ją pociągał. Najpierw sztuki walki, później pokochała bieganie.

Kiedy wojna w kraju się skończyła, wróciła do domu, ale nie chciała rozstać się z bieganiem. Pierwszym większym wyzwaniem miał być dla niej bieg na 21 km. Nie miała pieniędzy na jedzenie, więc pobiegła o pustym żołądku. Na 400 metrów przed linią mety zemdlała. Mira przeniosła się później do Katmandu. Trenowała na najbardziej zanieczyszczonym terenie w kraju. Jeszcze do niedawna nie słyszała o profesjonalnych biegaczach, teraz sama chciała zmienić stereotypowe postrzeganie sportsmenek w Nepalu.

Szybko odkryła tzw. ultra running, ekstremalne górskie biegi na ponad 80 km. Swój pierwszy zaliczyła w marcu 2014 roku. Przyjechała głodna, a na stopach miała buty za 4 dolary. Tuż przed startem pożyczyła od jednego z biegaczy 50 rupii, by kupić sobie makaron i kartonik soku. Ten wyścig wygrała i była jedyną kobietą na mecie. Organizator biegu, Richard Bull, zwrócił uwagę na dziewczynę i postanowił pomóc jej w dalszych treningach.

- Zapytałem ją, czego potrzebuje, by móc dalej biegać. Powiedziała mi tylko, że pieniędzy na jedzenie – wspomina mężczyzna.

Bull został jej menadżerem. Jeszcze w tym samym roku wygrała 10 kolejnych zawodów. Tak jak sportowcy z Kenii muszą wyjeżdżać za granicę, by móc trenować w komfortowych warunkach, tak i Mira musiała opuszczać rodzinny Nepal. Pierwszą wizę miał opłacić jej nowy trener. Skorumpowani urzędnicy zabrali pieniądze, ale dokumentu nie wydali. Rozmyślili się dzień przed zaplanowanym biegiem w Australii.

W maju tego roku zyskała pierwszy kontrakt sponsorski. Jak przyznaje, za jeden wyścig dostała 1,5 tys. dolarów, czyli tyle, ile kobieta w Nepalu może zarobić przez całe życie. Mira Rai stała się ikoną kobiecego sportu w kraju. Jest gwiazdą i coraz częściej można zobaczyć ją na prestiżowych zawodach, także w Europie. Po trzęsieniu w Nepalu społeczeństwo znalazło w niej swojego bohatera. Dziewczyna zdaje sobie sprawę, że nie jest już zwykłym sportowcem.

- Chcę sprowadzić na korty jeszcze więcej kobiet, tak by miały możliwość zrobienia w życiu czegoś więcej. Zawsze wiedziałam, że wszyscy są równi – dodaje Rai.

md/ WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Posadź tę roślinę. Odporna na ślimaki i łatwa w uprawie
Posadź tę roślinę. Odporna na ślimaki i łatwa w uprawie
"Mówię stanowcze 'nie'". Architekt z programu Szelągowskiej grzmi
"Mówię stanowcze 'nie'". Architekt z programu Szelągowskiej grzmi
Maść z apteki za 7 zł. Jak żelazko na zmarszczki
Maść z apteki za 7 zł. Jak żelazko na zmarszczki
Stanęła na ściance w sukni z rozcięciem. Flesz zrobił swoje
Stanęła na ściance w sukni z rozcięciem. Flesz zrobił swoje
Nowy trend w randkowaniu. Czym jest "shrekowanie"?
Nowy trend w randkowaniu. Czym jest "shrekowanie"?
Joanna Krupa zasiadła na kanapie "DDTVN". Tylko spójrzcie na jej stopy
Joanna Krupa zasiadła na kanapie "DDTVN". Tylko spójrzcie na jej stopy
Kiedy po deszczu pojawią się grzyby? Tyle musisz odczekać
Kiedy po deszczu pojawią się grzyby? Tyle musisz odczekać
Pokazał się z żoną na ściance. Zaliczył małą wpadkę
Pokazał się z żoną na ściance. Zaliczył małą wpadkę
Tak przyszła do "PnŚ". Na stopach najmodniejsze buty sezonu
Tak przyszła do "PnŚ". Na stopach najmodniejsze buty sezonu
Róż na wojskowej uroczystości. Tak ubrała się żona Kosiniaka-Kamysza
Róż na wojskowej uroczystości. Tak ubrała się żona Kosiniaka-Kamysza
Przed śmiercią spotkała się z lekarką. Wiadomo, co jej powiedziała
Przed śmiercią spotkała się z lekarką. Wiadomo, co jej powiedziała
Nagminnie zalewają łazienki. Hotelarze na Podhalu wieszają ostrzeżenia dla turystów
Nagminnie zalewają łazienki. Hotelarze na Podhalu wieszają ostrzeżenia dla turystów