Blisko ludziOd nastoletniej żołnierki do gwiazdy światowego sportu

Od nastoletniej żołnierki do gwiazdy światowego sportu

Od nastoletniej żołnierki do gwiazdy światowego sportu
Źródło zdjęć: © BBC - screenshot
Magdalena Drozdek
09.11.2015 16:05, aktualizacja: 13.11.2015 18:57

W dzieciństwie dołączyła do bojówek, które walczyły z nepalskim rządem. By uniknąć represji, porzuciła dawne życie i zaczęła karierę w jednym z najbardziej ekstremalnych sportów na świecie. W pierwszych górskich zawodach wystartowała mając na sobie buty za 4 dolary.

W dzieciństwie dołączyła do bojówek, które walczyły z nepalskim rządem. By uniknąć represji, porzuciła dawne życie i zaczęła karierę w jednym z najbardziej ekstremalnych sportów na świecie. W pierwszych górskich zawodach wystartowała mając nosząc buty za 4 dolary.

W niewielkiej wiosce Sanu Duma we wschodniej części Nepalu nie działo się zbyt wiele. Chłopcy chodzili do szkół, dziewczynki zostawały w domach i opiekowały się zwierzętami. Mira Rai miała wyjść za mąż i być przykładną żoną. Inaczej zaplanowała sobie przyszłość. „Kobiety tutaj to przedmioty, kariera i wielkie osiągnięcia są zarezerwowane dla mężczyzn” – wspomina dziewczyna, która z niepozornej nastolatki wyrosła na mistrzynię sportów ekstremalnych.

Jej rodzice byli prostymi robotnikami. Ona dorabiała już jako dziecko, nosząc ważące kilkanaście kilo worki z ryżem. W 1995 roku maoistyczne bojówki sprzeciwiły się rządowi. Chcieli ustanowić w kraju nowy porządek. W konflikcie zginęły setki ludzi. Nastoletnia Mira przyznaje, że chętnie dołączyła do bojówek. Mamie miała powiedzieć, że jedzie na wycieczkę. Już nigdy się nie zobaczyły. Kobieta popełniła samobójstwo.

- Byłam zafascynowana ich przesłaniem. Mówili o lepszym społeczeństwie, poprawie sytuacji kobiet i nowych przygodach – mówi po latach w jednym z wywiadów.

Mira spędziła w ich obozie dwa lata. Głęboko w lesie szkolono ją i innych rekrutów w obsłudze broni, wpajano nową ideologię. Była przygotowana do walki i do oddania własnego życia w imię wyższego dobra. Nigdy nie znalazła się na froncie. To sport najbardziej ją pociągał. Najpierw sztuki walki, później pokochała bieganie.

Kiedy wojna w kraju się skończyła, wróciła do domu, ale nie chciała rozstać się z bieganiem. Pierwszym większym wyzwaniem miał być dla niej bieg na 21 km. Nie miała pieniędzy na jedzenie, więc pobiegła o pustym żołądku. Na 400 metrów przed linią mety zemdlała. Mira przeniosła się później do Katmandu. Trenowała na najbardziej zanieczyszczonym terenie w kraju. Jeszcze do niedawna nie słyszała o profesjonalnych biegaczach, teraz sama chciała zmienić stereotypowe postrzeganie sportsmenek w Nepalu.

Szybko odkryła tzw. ultra running, ekstremalne górskie biegi na ponad 80 km. Swój pierwszy zaliczyła w marcu 2014 roku. Przyjechała głodna, a na stopach miała buty za 4 dolary. Tuż przed startem pożyczyła od jednego z biegaczy 50 rupii, by kupić sobie makaron i kartonik soku. Ten wyścig wygrała i była jedyną kobietą na mecie. Organizator biegu, Richard Bull, zwrócił uwagę na dziewczynę i postanowił pomóc jej w dalszych treningach.

- Zapytałem ją, czego potrzebuje, by móc dalej biegać. Powiedziała mi tylko, że pieniędzy na jedzenie – wspomina mężczyzna.

Bull został jej menadżerem. Jeszcze w tym samym roku wygrała 10 kolejnych zawodów. Tak jak sportowcy z Kenii muszą wyjeżdżać za granicę, by móc trenować w komfortowych warunkach, tak i Mira musiała opuszczać rodzinny Nepal. Pierwszą wizę miał opłacić jej nowy trener. Skorumpowani urzędnicy zabrali pieniądze, ale dokumentu nie wydali. Rozmyślili się dzień przed zaplanowanym biegiem w Australii.

W maju tego roku zyskała pierwszy kontrakt sponsorski. Jak przyznaje, za jeden wyścig dostała 1,5 tys. dolarów, czyli tyle, ile kobieta w Nepalu może zarobić przez całe życie. Mira Rai stała się ikoną kobiecego sportu w kraju. Jest gwiazdą i coraz częściej można zobaczyć ją na prestiżowych zawodach, także w Europie. Po trzęsieniu w Nepalu społeczeństwo znalazło w niej swojego bohatera. Dziewczyna zdaje sobie sprawę, że nie jest już zwykłym sportowcem.

- Chcę sprowadzić na korty jeszcze więcej kobiet, tak by miały możliwość zrobienia w życiu czegoś więcej. Zawsze wiedziałam, że wszyscy są równi – dodaje Rai.

md/ WP Kobieta

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także