Blisko ludzi"Odczepcie się od mojej chustki". Polki w hidżabie

"Odczepcie się od mojej chustki". Polki w hidżabie

Kobieta w hidżabie to jeden z kilku symboli islamskiego świata. Budzi lęk, złość, współczucie. Na ulicach w Polsce można zobaczyć coraz więcej kobiet w hidżabie, część z nich to polki część z nich emigrantki. Każda z nich ma swoją historię związaną z chustką.

"Odczepcie się od mojej chustki". Polki w hidżabie
Źródło zdjęć: © 123RF
Ewa Kaleta

05.12.2015 | aktual.: 17.12.2015 09:58

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Kobieta w hidżabie to jeden z kilku symboli islamskiego świata. Budzi lęk, złość, współczucie. Na ulicach w Polsce można zobaczyć coraz więcej kobiet w hidżabie. Część z nich to Polki, reszta to emigrantki. Każda z nich ma swoją historię związaną z chustką. Każda na wstępie rozmowy zaznacza, że nie zgadza się na zdjęcia.

- Chusta jest potrzebna, nie tylko mnie, ale też innym muzułmanom, im jestem starsza, tym bardziej widzę jej wspólnotowy charakter - mówi Ola, 32-letnia muzułmanka, która na islam przeszła 13 lat temu.

Odczepcie się od mojej chustki

Ola chustę założyła od razu po przyjęciu nowej religii, akurat przed studiami. - Pomyślałam, że to najlepszy pomysł, nowe środowisko, nikomu nie będę musiała się tłumaczyć, taką zobaczą mnie od razu, więc nie będzie szoku ani konsternacji - tłumaczy.
Na głowie miała już rodziców i starszego brata, których trudno było przekonać, że decyzja o konwersji na islam nie była podyktowana chwilową fascynacją po dwutygodniowych wakacjach w Egipcie znudzonej dziewczyny z dobrego domu.

- Są dwa wymiary noszenia hidżabu. Społeczny, dzięki któremu wszystkim nam jest lżej. Możemy się wzajemnie rozpoznać. Dziś ma to wymiar wzajemnego wsparcia, myślę, że tym początkującym konwertytkom albo emigrantom i uchodźcom, którzy do nas przyjadą, będzie lżej, kiedy zobaczą kogoś „swojego” na ulicy. No i wymiar osobisty, ja i moja relacja z Bogiem. Mimo wszystko mam wrażenie, że od kilku lat ludzie oszaleli na punkcie chustki.

Ola mieszka w Warszawie, przyzwyczaiła się do spojrzeń, komentarzy, ale zaznacza, że gdyby noszenie chustki zagrażało jej bezpieczeństwu, nie zastanawiałaby się zbyt długo i zdjęłaby ją. - Nie ma przymusu noszenia chustki, to sprawa indywidualna. Oczywiście nie chciałabym tego, ale jeśli będę się bała wyjść na ulicę, zdejmę ją.

Jednak hidżab to nie tylko chusta, zgodnie z zasadami Koranu hidżab to też skromne ubranie, zakrycie rąk do nadgarstka, dekoltu, nóg oraz skromne zachowanie wobec mężczyzn. - Ci, którzy nie znają się na islamie, ulegają złudzeniu, że chodzi tylko o zakrytą głowę, tymczasem mogę przestrzegać zasad hidżabu na wiele sposobów. Dziewczyny często robią z chust różne turbany, czasem trudno się zorientować, że to hidżab. Czasem to wygląda jak orientalny styl.

Największym problemem muzułmanek związanym z hidżabem od czasu ataku na WTC w 2001 roku jest znalezienie pracy. O zatrudnieniu, gdzie w grę wchodzi kontakt z klientem, od tamtego czasu nie ma mowy. Większość muzułmanek, zarówno konwertytek jak i emigrantek z krajów muzułmańskich pracowało i nadal pracuje w biurach call center.
- Trudno było znaleźć pracę gdzie indziej, z wykształcenia jestem historyczką sztuki, ale szybko pogodziłam się z pracą „na słuchawce”, mówiłam bardzo dobrze po angielsku. Więc dostałam bardzo dobrą stawkę. Niemniej jednak miałam świadomość sytuacji, w jakiej są wszystkie muzułmanki - albo call center, albo nic. Ale nie warto iść ze światem na wojnę o chustkę na głowie. To nie jest najważniejsze. Czasem mam ochotę powiedzieć: ludzie odczepcie się od mojej chustki!.

Teraz hidżab jest światu potrzebny

- Chusta jest potrzebna, szczególnie dziś, w tak niespokojnych czasach - mówi 29-letnia Anna, córka Afgańczyka i Polki, działaczka na rzecz praw człowieka w jednej z organizacji NGO w Krakowie. Po atakach terrorystycznych ludzie chcą, abyśmy się tłumaczyli za terrorystów. Nie mam zamiaru się tłumaczyć. Włożyłam chustę ponownie, kiedy ISIS walczyło z Kurdami o Kobane. Po to, żeby stanąć po stronie prawdziwych muzułmanów, żeby wzmocnić pozytywny przekaz, żeby pokazać, że islam to my, dobrze ludzie.

Anna wychowała się w domu, gdzie stykały się dwie religie - mama katoliczka i tata muzułmanin. Rodzice pozwolili jej i jej siostrze wybrać religię, jako mała dziewczynka modliła się z tatą po muzułmańsku i z mamą po katolicku. Święta obchodzono podwójnie. - Mój dom to kwintesencja tolerancji religijnej, to największa wartość, jaką wyniosłam z domu. Czuję, że powinnam się tym dzielić. Pierwszy raz założyłam chustę w liceum, z tych samych powodów co ostatnio, chciałam bronić prawdziwej twarzy islamu po ataku na WTC, tata uważał, że jeśli chcę być muzułmanką, to chusta jest moim osobistym wyborem i nic mu do tego.
Jestem muzułmanką, wybrałam tą religię wcześnie, w podstawówce modliłam się raz z mamą, raz z tatą. Ale mniej więcej w piątej klasie już wiedziałam, że bliżej mi do islamu. Zakładałam chustkę do modlitwy z mamą, mimo że nie trzeba było i któregoś razu mama, patrząc jak modlę się z nią w hidżabie, powiedziała, że ja już podjęłam decyzję. Do dziś zdarza mi się też wejść do kościoła i uklęknąć.

Anna od zawsze żyła w schizofrenii kulturowej, nie widzi jednak w tym nic złego, a raczej naturalną konsekwencję emigracji. Sama nigdy nie miała problemu z tą podwójnością, nie czuła wstydu, kiedy jako muzułmanka wchodziła z mamą do kościoła i zdarzało jej się pomodlić.
- Uważam, że to normalne, każdy człowiek, który naprawdę wierzy w Boga, powinien to rozumieć. Poza tym w Starym Testamencie jest napisane, że kobiety powinny zasłaniać włosy. Tak naprawdę wiele nas, muzułmanów, łączy z katolikami. Muzułmanie przecież uznają Jezusa jako proroka.

Anna była ofiarą przemocy z powodu chusty, dlatego zdecydowała się zdjąć ją na kilka lat.
- Wracałam do domu z siostrą, pobito nas w bramie niedaleko domu, przyszłam do domu i postanowiłam ją zdjąć, wystraszyłam się, miałam 17 lat, a siostra 14. Ojciec opowiadał nam o tym, jak w Afganistanie kobiety mogły studiować, chodzić normalnie ubrane i jak pewnego dnia wszystko się zmieniło i nie mogły już nawet same wyjść po zakupy na targ, bo nowa władza, składająca się z mężczyzn, o tym zdecydowała.
- Zdjęłam chustę ze względu na młodszą siostrę, na wystraszoną mamę i na doświadczonego ojca, który uciekł do Europy przed światem przemocy i niekończącej się wojny. Teraz mieszkam sama i nie zdecydowałabym się na to, teraz hidżab to symbol mojej wolności.

Przez wiele lat ojciec Anny, Achmed, był okoliczną atrakcją, Anna była przyzwyczajona do pytań, dlaczego jej tata jest inny. Kiedy nadszedł pierwszy trudny czas dla islamu, zaczęły się wyzwiska, że jej tata to Bin Laden. Dziś zdarza jej się, że pijany mężczyzna zaczepia ją na ulicy i krzyczy, że jest terrorystką. - To wszystko wymaga zrozumienia, hidżab uczy pokory, spokoju, ale też stania przy swoim, skupienia na tym, co najważniejsze, czyli na życiu wewnętrznym, na swoim systemie wartości. Mnie jest potrzebny, jest elementem mojego życia, częścią mojej postawy religijnej. Zasłaniam to, co zewnątrz i mówię tym samym: patrzcie na to, co mam w środku, jakim jestem człowiekiem, bo nad tym pracuję najmocniej.

Kiedy pojechała do Afganistanu do rodziny kilka lat temu, zobaczyła kobiety, które są zmuszone do chodzenia w burkach, zobaczyła dokładnie odwrotny świat. Ale ten sam terror. - Tu nie możesz nosić hidżabu, tam nie możesz nie nosić burki. Ani jedno, ani drugie nie jest dobre. I w jednym, i w drugim świecie to inni chcą podejmować decyzję za kobiety. I te decyzje stają się polityczne, a są religijnym indywidualnym wyborem, o który właściwie każdy, kto chciałby zapytać, powinien się dwa razy zastanowić, czy wypada. Czy ja pytam, jak często chodzisz do spowiedzi? Czy przestrzegasz postu? Czym jest dla ciebie adwent? Więc ty nie pytaj mnie o hidżab.

Hidżab założyłam w Polsce

- Przyjechałam do Polski z rodziną po wojnie z Iraku, gdzie spędziłam całe swoje życie. Któregoś razu wyszliśmy wspólnie na spacer po rodzinnym obiedzie, miałam na szyi chustę i założyłam ją na głowę, wszyscy byli zaskoczeni. I tak zostało. Wcześniej słuchałam wykładów na YouTube, przygotowywałam się do tej zmiany - opowiada 30-letnia Lubna, córka Irakijczyka i Polki. Jako jedyna z trzech sióstr nosi chustę. Jest lekarzem. W czasie studiów borykała się z problemem z noszeniem hidżabu, nie chciano jej wpuścić na salę operacyjną. - Wtedy nie wykluczałam, że zdejmę hidżab, chciałam być chirurgiem. Wiedziałam, że ratowanie ludzkiego życia jest większą modlitwą niż noszenie chustki.

Lubna nie musiała rezygnować z chustki. "Kobieta w hidżabie powinna być skromna, ale nie niezauważalna albo niewidoczna, wręcz przeciwnie, staje się widoczna w pozytywny sposób. Pokazuję, że można być muzułmanką i mieć normalne, fajne życie. Nie jestem zniewolona. Jestem wolna. A tak naprawdę wolna czuję się, odkąd założyłam chustę - mówi Lubna.

Polują na białe twarze w chustkach

- W hidżabie chodziłam przez 4 lata, brakuje mi go, musiałam go zdjąć, bo tu, w Europie, nie spełnia swojej funkcji, zamiast skromności zapewniał mi coś zupełnie odwrotnego, stałam się atrakcyjną partią dla arabskich emigrantów, którzy polują na białe twarze w chustkach - opowiada 27-letnia Ola, konwertytka na islam.
Pracuje w małej firmie kurierskiej w Warszawie, nosi krótkie włosy, ścięła je zaraz po zdjęciu hidżabu w te wakacje. - Dostawałam propozycje małżeństw od nieznanych mężczyzn z meczetu, przez Facebooka, przez wspólnych znajomych, esemesowo. To było po prostu żenujące. Czułam się jak na polowaniu. Coś, co miało zapewnić mi ochronę, zadziałało wręcz odwrotnie. Zrozumiałam to, co opowiadały mi koleżanki, które nie nosiły chust, że w Polsce hidżab to brak hidżabu.

Dopóki mieszkała w mniejszym mieście, gdzie nie było meczetu, przyciągała wzrok gapiów, czasem ktoś rzucił głupi komentarz na ulicy, potem z czasem wszyscy wiedzieli, że jest tą „arabką”. Rodzice na początku byli przerażeni, awanturowali się. - Potem przyzwyczaili się, nie pytali, a ja nie opowiadałam o mojej religii. Kiedy przyjechałam do Warszawy i pojawiłam się w meczecie, dosłownie trafiłam na rynek panien do wzięcia.

Ola przeszła na islam na studiach. Swoją fascynację islamem tłumaczy zrządzeniem losu, pierwszy raz o tej religii usłyszała w telewizji po ataku na WTC, chciała poznać najbardziej znienawidzoną religię świata, a potem było już z górki, czytanie Koranu, dociekanie, po co kobiety zasłaniają włosy, czy aby na pewno dlatego, że muszą, czy dlatego, że chcą?
- Zaczęłam się modlić, a do modlitwy zakładałam chustkę. Wsiąkłam. Po prostu stało się to naturalną częścią mojego życia. Pod chustą miałam długie włosy. Kiedy postanowiłam zdjąć chustę, ścięłam włosy na krótko. Chyba w ramach buntu, złości na tą nachalną adorację. Kiedyś wrócę do chustki, z Bożą pomocą.

Ewa Kaleta/(gabi)/WP Kobieta

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (180)