Olga Frycz pokazała zdjęcie bawiącej się córki. Zwróciła uwagę na kwiaty
Choć Olga Frycz dopiero raczkuje w świecie instamam, już ma pokaźne grono obserwatorek, które bacznie przyglądają się jej poczynaniom. Zainteresowanie rośnie zwłaszcza wtedy, gdy aktorka zaliczy rodzicielską "wpadkę" – nawet tę najdrobniejszą.
23.01.2019 | aktual.: 24.01.2019 06:53
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Olga Frycz we wrześniu ubiegłego roku została mamą. Od tamtego czasu aktywnie prowadzi na Instagramie dwa profile, jeden z nich poświęcony macierzyństwu. Nie wszystkim podoba się jednak jej podejście do życia – chodzenie na co dzień w dresie, promowanie naturalności, wychowywanie córki pod jednym dachem z psami, które dla niej i jej narzeczonego są pełnoprawnymi członkami rodziny.
Nie tak dawno internautki zarzuciły Frycz, że naraża dziecko na niebezpieczeństwo, bo pozwala "psu-mordercy" przebywać w pobliżu Helenki. Mimo krytyki aktorka nie wyrzeka się tego, w co wierzy, a przy tym udowadnia, że ma do siebie dystans. Pokazała to w jednym z ostatnich postów na Instagramie.
Przy zdjęciu Helenki bawiącej się na macie pojawił się opis: "Tak, tak, wiem, wiem. Kwiatki, kwiatki, kwiatki". W komentarzach padło pytanie, o chodzi z tymi kwiatkami.
– Za każdym razem, jak są na zdjęciu, to dostaję mnóstwo komentarzy, że powinnam uważać, bo może trujące. Oraz że zaraz na bank wylądują w innym pokoju, bo mi dziecko będzie wyjadać ziemię z nich – odpowiedziała aktorka. Rzeczywiście – mimo jej wyjaśnienia i zapewnienia, że wie o trujących roślinach, pod zdjęciem i tak pojawiły się komentarze zaniepokojonych internautek.
– Kwiatki piękne, ale trzeba uważać, bo niestety niektóre są trujące. Będzie trzeba postawić gdzieś, gdzie mała nie dosięgnie – napisała jedna z obserwatorek.
– Nie chcę być jedną z tych upierdliwych, ale kwiatek, który stoi na tej fotce na samym tyle, to zamiokulkas trujący. Trujący dla dzieci, trujący dla kotów, a tak się składa, że mam i to, i to od niedawna. Nie wiedziałam o tym, ale gdzieś się natknęłam na artykuł w internetach i aż się przeraziłam – dodała kolejna.
W większości przypadków takie komentarze wynikają z troski, nie złośliwości i czasem rzeczywiście mogą uświadomić młodej mamie, że popełnia błąd. Frycz jednak zapewniła, że wie, że niektóre rośliny mogą być trujące. Czy w takim razie ta krytyka była potrzebna?
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl