Otworzyło mu dziecko. Wtedy usłyszał, co robi ojciec

Otworzyło mu dziecko. Wtedy usłyszał, co robi ojciec

Tradycyjna wizyta duszpasterska odbywa się co roku
Tradycyjna wizyta duszpasterska odbywa się co roku
Źródło zdjęć: © East News | Dariusz Bloch, Polska Press
oprac. SPP
13.01.2023 10:10, aktualizacja: 13.01.2023 11:37

Ksiądz Janusz Koplewski z parafii św. Kazimierza w Szczecinie od 40 lat chodzi po kolędzie. W rozmowie z "Faktem" przyznał, że wizyty duszpasterskie bywają zaskakujące. "Jakaś pani zareagowała na mój widok furią. I to do tego stopnia, że aż jej niebezpiecznie ciśnienie podskoczyło" - wspominał.

Zdaniem księdza Janusza Koplewskiego, nazywanego spowiednikiem i przyjacielem gwiazd, obecny system wizyt duszpasterskich w domach wiernych zdaje egzamin. Jest prosty i pozwala zainteresowanym zgłosić potrzebę spotkania z księdzem pisemnie lub przez internet. W ten sposób Koplewski dociera tylko do praktykujących osób i "nie jest intruzem w niczyim domu".

Wizyty księdza Koplewskiego u wiernych przebiegają w miłej atmosferze. "Dzieci pokazują zeszyty, dostają obrazki, modlimy się. Oczywiście, jest też słynna koperta. Ale z niej 1/3 idzie na kościół, 1/3 na kurię, a 1/3 dla księdza. Nie jest obowiązkowa w moim przypadku" - wskazuje duchowny w rozmowie z "Faktem". Nie zawsze tak było. Do niedawna ksiądz trafiał do miejsc, w których nie był mile widziany.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Tak chodzenie po kolędzie wspomina ksiądz Janusz Koplewski

Ksiądz Koplewski został wpuszczony do jednego z domów przez dziecko. Od razu zapytał, gdzie są jego rodzice. Chłopiec odpowiedział, że ojciec zamknął się w łazience. - Mówię mu: "Poczekamy na tatę", bo myślałem, że tam na chwilę tylko poszedł w wiadomym celu. A chłopiec mi odpowiada: "Proszę księdza, on tam będzie siedział całą kolędę" - wspomina.

Duchowny przyznał, że zdarzały mu się także nieprzyjemne spotkania z wiernymi. Jedno z nich odbył na oddziale kardiologii. - Jakaś pani zareagowała na mój widok furią. I to do tego stopnia, że aż jej niebezpiecznie ciśnienie podskoczyło. Były wyzwiska. Pielęgniarka poprosiła, żebym poszedł, bo pacjentka im zejdzie. A wystarczyło powiedzieć normalnie, że widok księdza jest dla kogoś trudny i że prosi się o opuszczenie oddziału - opowiadał, dodając, że właśnie dlatego woli zostać zaproszony, niż pojawiać się bez uprzedzenia.

"Zamknęła mnie w domu"

Wcześniejszy system odwiedzin duszpasterskich nie przygotowywał wiernych do wizyty księdza. Czasem ofiarą nieporozumień padali także niewinni ministranci. - Teraz chodzimy na zaproszenia i jest bardzo miło. Nie ma agresji i wyzywania ministrantów, jak było jeszcze niedawno. Przyjmują nas ludzie, którzy naprawdę tego chcą - podkreślił ksiądz.

Niektórzy parafianie wykazują się nadgorliwością podczas wizyt duchownego. Jedna z wiernych nie chciała wypuścić księdza Koplewskiego z domu i zmuszała go do jedzenia przygotowanych przez nią przysmaków.

- Ta kobieta zamknęła mnie w domu, bo chciała mnie godnie ugościć, oczywiście z życzliwości. Ten jej stół aż się uginał od pyszności. Powiedziała: "Ksiądz nie wyjdzie, dopóki każdej potrawy nie spróbuje". Cóż miałem zrobić, zjadłem, ale dla mnie... to był terror. A dla niej to był akt serca - kwituje.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta