GwiazdyPaulina Sykut-Jeżyna o córeczce: mamy ziomka w domu

Paulina Sykut-Jeżyna o córeczce: mamy ziomka w domu

Paulina Sykut-Jeżyna jest dziś matką szczęśliwą, umiejącą zachować proporcje. Nie zawsze jednak tak było. Zdaniem celebrytki mówienie wprost o trudnych chwilach powinno być misją każdej matki. I ona tę misję uskutecznia.

Paulina Sykut-Jeżyna o córeczce: mamy ziomka w domu
Źródło zdjęć: © Instagram.com | Helena Ludkiewicz
Katarzyna Chudzik

29.07.2018 | aktual.: 30.07.2018 09:26

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Kiedy celebrytka zachodzi w ciążę, jej życie staje się podwójnie stresujące. Pierwszy pojawia się strach wiążący się z nową rolą życiową i zdrowiem dziecka, drugi – z reakcją i komentarzami opinii publicznej. "Kiedy zaszłam w ciążę, dużo o tym pisano, stresowało mnie to. Mierzono mi brzuch, zarzucano, że jest za mały, dokuczano mi. Doskwierało mi to bardzo" – opowiada Paulina Sykut-Jeżyna, która 1,5 roku temu powiła córeczkę Różę.

Na początku bała się również tego, że jej dziecko się zakrztusi - to była największa jej fobia. "Pierwsze 3 miesiące były dosyć trudne. Pojawił się baby blues. Z jednej strony wielkie szczęście, sielanka, bo Róża nie była kłopotliwym dzieckiem, z drugiej – wahania hormonów i popłakiwanie. Mój mąż wchodzi do domu, a ja w płacz. Pyta: Dlaczego płaczesz? Z taką troską. A ja: Bo przyszedłeś. W tym momencie uświadomiłam sobie, że go nie było i poczułam wielki brak, w momencie kiedy on wszedł. Totalny absurd" – tłumaczy celebrytka. Opowiada o tym nie dlatego, żeby się wyżalić, ale żeby inne kobiety, które będą na jej miejscu, wiedziały że ten etap minie. I nie pogrążały się w smutku.

Przyznaje, że "hormony robiły swoje", więc początkowo myślała wyłącznie "jak matka, jak samica". Miała wrażenie, że z mężem mówią w różnych językach, na szczęście jednak wszystko się prędko ustabilizowało. "Myślę, że gdy ludzie naprawdę się kochają, są w stanie przejść razem wszystko" – mówi Sykut-Jeżyna.

Dziś już pamięta o tym, że romantyczny spacer we dwoje też jest ważny. Że czasem trzeba spędzić czas tylko we dwójkę, choć we trójkę jest weselej. Bo jak twierdzi – córka jest nie tylko ich dzieckiem, ale przede wszystkim towarzyszką życia. "Często powtarzam: Zobacz Piotrek, jakiego mamy ziomka w domu" – podsumowuje celebrytka.

Źródło: Blog Baby by Ann

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (0)