Blisko ludziPaweł Małaszyński od miesięcy pozostaje bez pracy. Sytuacja w branży jest tragiczna

Paweł Małaszyński od miesięcy pozostaje bez pracy. Sytuacja w branży jest tragiczna

W wyniku obostrzeń związanych z pandemią COVID-19 branża artystyczna, podobnie jak gastronomiczna, pozostaje zamrożona. Aktor przyznał w wywiadzie, że "sytuacja jest nieciekawa".

Paweł Małaszyński od miesięcy pozostaje bez pracy. Sytuacja w branży jest tragiczna
Źródło zdjęć: © AKPA

19.04.2021 13:49

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Paweł Małaszyński rzucił prawo, aby studiować aktorstwo. W teatrze zadebiutował 28 października 2003 roku w "Słudze dwóch panów" Goldoniego w reżyserii Waldemara Matuszewskiego w Teatrze Kwadrat. Serca widzów skradł jako Piotr Korzecki z serialu "Magda M.". Zyskał grono wiernych fanek i otrzymał nagrodę Viva Najpiękniejsi 2005.

Paweł Małaszyński o branży aktorskiej

Aktor od kilku miesięcy pozostaje bez pracy. W "Onet Rano" wyznał, że sytuacja w jego branży jest bardzo nieciekawa. Pozamykane teatry i inne ośrodku kultury uniemożliwiają artystom zarobkowanie. Dla niektórych praca na deskach teatru stanowiła jedyne źródło dochodu. Ci, którzy grali gościnnie w spektaklach pozostali np. bez jakiejkolwiek wypłaty i ubezpieczenia.

Małaszyński powiedział, że on przynajmniej ma podstawową pensję. "Od roku jestem bezrobotny, mówiąc szczerze. Moim podstawowym miejscem pracy jest teatr, gdzie już od godz. 17:00 byłem w blokach startowych. Teraz kompletnie się rozleniwiłem i odzwyczaiłem się od tego. Nagle, z dnia na dzień, zostaliśmy odcięci od dochodów. Ja jestem akurat na etacie, wiec dostaję tzw. podstawową pensję. Od roku zagrałem mniej więcej 10 spektakli, więc sytuacja nie jest ciekawa..." - powiedział.

Aktor podkreślił, że nie wszyscy mają możliwość pracy w reklamach. Z częścią znajomych zaczął więc wystawiać przedstawienia w sieci.

Na koniec rozmowy Paweł Małaszyński ocenił, jak może wyglądać rzeczywistość po pandemii, czyli tzw. normalność. Wyraził obawę, że nowa jakość może pozbawić teatr dawnej magii. "Nie wyobrażam sobie, że będę grał koncert czy spektakl dla 50 proc. Nie wyobrażam sobie, że w teatrze będziemy trzymać się w dystansie. Teatr jest czymś bardzo intymnym, gdzie się przytulamy, przeżywamy rozterki, całujemy się, jesteśmy spoceni. Nie jesteśmy w stanie trzymać dystansu. Nie wyobrażam sobie też, że ludzie gdzieś po stolikach będą rozsadzeni" – skomentował.

Komentarze (23)