Blisko ludziPieniądze szczęścia nie dają?

Pieniądze szczęścia nie dają?

Pieniądze szczęścia nie dają?
26.07.2006 19:16, aktualizacja: 28.05.2010 13:38

Pieniądze szczęścia może nie dają, ale mogą mu pomóc lub też zaszkodzić. W świecie, w którym rządzi konsumpcja i materializm wiele zależy od nas.

Niby pieniądze szczęścia nie dają, ale jednak gdy ich nie ma, to jest źle. Gdy jest ich za dużo też bywa różnie – tak przynajmniej mówią ci, którzy mają ich mniej. Ale prawda jest niestety taka, że całe dorosłe życie kręci się wokół pieniędzy.

Wraz z wiekiem rosną nasze potrzeby i wtedy dopiero wyraźnie widzimy, że samą miłością za długo żyć się nie da. Czasem młodzieńcze ideały mogą runąć w momencie, gdy wyfruniemy z rodzinnego gniazda. Perspektywa życia na własną rękę jest oczywiście bardzo kusząca, jednak tak naprawdę dopiero wtedy odczuwamy problemy dorosłego życia. I jak się okazuje, najwięcej z nich wiąże się z pieniędzmi.

Na każdym etapie życia, to ile mamy pieniędzy, wpływa na nasze losy. Osoby bogatsze, mogą lepiej wykształcić dzieci. Mieszkają w lepszej okolicy, chroniąc siebie oraz najbliższych od patologii społecznej. Niestety z biedy najczęściej rodzi się również bieda. Bardzo trudno wybić się ze środowiska, z którego się pochodzi. Podobnie działa to w drugą stronę – osoby pochodzące z bogatych rodzin dążą do tego, by w przyszłości żyć co najmniej na takim samym poziomie co rodzina, w której się wychowywali. Niestety wszechobecność, siła i wpływ pieniądza są widoczne na każdym kroku naszego życia. Jednak dopiero, gdy staniemy się samodzielni, odczujemy to w wyjątkowo silny sposób.

Jeżeli za początek naszego dorosłego życia obierzemy ślub, czyli moment, w którym zakładamy nową komórkę społeczną, szybko zauważymy, że nawet (a może zwłaszcza) tego dnia trudno obejść się bez pieniędzy. Oczywiście pomijając temat samego wesela, którego koszt bardzo często przekracza cenę dobrego samochodu, cały dzień ślubu jest początkiem liczenia pieniędzy. Jako że sama uroczystość jej związana z wieloma wydatkami, co wymusza podejmowanie licznych decyzji, bardzo często młodzi po kilku miesiącach przygotowań, mają za sobą solidną szkołę życia. Jednak tego tematu chyba nigdy nie da się zostawić na boku, zatem nawet podczas ślubu, pamiętamy, że pieniądze niby szczęścia nie dają, ale są bardzo ważne. Zaczynając choćby od niewinnych zabaw związanych z tradycjami tej uroczystości. W dniu ślubu goście obrzucają wychodzącą z kościoła parę małżeńską drobnymi monetami. Zadaniem nowożeńców jest ich zebranie – kto uzbiera ich więcej, ten będzie rządził domowym budżetem i planował rodzinne wydatki. Podobnie wygląda
sytuacja z „płatnym tańcem”, gdzie należy „uiścić opłatę”, by zatańczyć z nowożeńcami. Oczywiście są to wyłącznie zabawy o wydźwięku symbolicznym, jednak wynika to przecież głównie z tego, iż wszyscy doświadczeni małżonkowie wiedzą, że finanse rodzinne niestety bardzo często są przyczyną wielu kłótni i nieprzyjemnych sytuacji.

Dlatego spojrzenie na te kwestie z przymrużeniem oka bardzo szybko mija. Wystarczy rozpocząć wspólne życie, by stanąć twarzą w twarz wobec problemów. Jeżeli para spotyka się od kilku lat i wydaje im się, że znają się na wylot, mogą się bardzo zdziwić, gdy w momencie podjęcia decyzji o wspólnym mieszkaniu, zaczynają pojawiać się problemy właśnie na tle finansowym. Młodzi przyzwyczajeni do mieszkania z rodzicami, często nie zdają sobie sprawy, że taka na pozór drobnostka związana z kupnem czegokolwiek, może stać się przyczyną poważnych konfliktów. Dlatego warto przed podjęciem decyzji o wspólnym zamieszkaniu lub o ślubie, dokładnie ustalić, jak tę kwestię najłatwiej rozwiązać.

Zaczyna się od pytania, kto ma opiekować się rodzinnym budżetem. Czy ten, kto więcej zarabia? A może osoba, która częściej robi zakupy lub jest bardziej gospodarna? Inni dzielą pieniądze, przeznaczając odpowiednią kwotę na dany cel. W niektórych rodzinach każdy się rządzi swoimi pieniędzmi lub małżonkowie korzystają z tego samego konta. Co małżeństwo, to inny podział budżetu. Niestety nie ma w tym przypadku złotego środka. Najmniejszy problem mają oczywiście ci, którzy nie mają żadnych ograniczeń finansowych.

Kolejne dylematy finansowe rozpoczynają się, gdy na świat przychodzą dzieci. Malutkie, nie mają specjalnych potrzeb, jednak gdy rozpoczyna się szkoła i kontakty z rówieśnikami, trzeba pomyśleć o kieszonkowym, modniejszych ubraniach i znów wszystko rozbija się o pieniądze. Dzieci jeszcze nie rozumieją wielu spraw, dlatego najfajniejszym kolegą wydaje się ten, kto ma lepsze zabawki i nie wyprawia urodzin w domu tylko w jakimś ciekawym miejscu z serią atrakcji dla dzieci.

Pieniądze szczęścia może nie dają, ale mogą mu pomóc lub też zaszkodzić. W świecie, w którym rządzi konsumpcja i materializm wiele zależy od nas. To jak zagospodarujemy nasz budżet czy nie staniemy się zaślepionymi maszynkami do produkcji pieniędzy, jest naszym wyborem. Warto przecież wytłumaczyć dziecku, że nie po portfelu ocenia się ludzi. Jednak przykład musi iść z góry. Jeśli tematem dominującym w domu są finanse i całą energię angażujemy w pomnażanie majątku, szybko wychowamy małego materialistę.