ModaPierwsza Polka, która trafiła na okładkę "Vogue". "To jak podbicie Mount Everest dla alpinisty"

Pierwsza Polka, która trafiła na okładkę "Vogue". "To jak podbicie Mount Everest dla alpinisty"

Anna Jagodzińska to pierwsza polska modelka, która trafiła na okładkę magazynu "Vogue". I choć taka współpraca zostaje zapamiętana na zawsze, nie zawsze miała w modelingu lekko. Kilka miesięcy temu przyznała się do stosowania głodówek, gdyż branża nie akceptowała tego, jak się zmienia z dziewczynki w kobietę. Od tamtej pory wiele się zmieniło. Jest bardziej świadoma, otworzyła wegańską restaurację i lepiej wie, czego chce od życia. O tym wszystkim opowiedziała w rozmowie z WP Kobieta.

Pierwsza Polka, która trafiła na okładkę "Vogue".  "To jak podbicie Mount Everest dla alpinisty"
Źródło zdjęć: © Instagram.com
Paulina Ermel

Paulina Ermel: Jak się czujesz jako pierwsza Polka, która trafiła na okładkę "Vogue'a"?
Anna Jagodzińska: Bycie pierwszą Polką na okładce amerykańskiego "Vogue" jest dla mnie nadal wielkim zaszczytem. To była fantastyczna przygoda – praca z najlepszą ekipą w branży modowej – fotografem Stevenem Meiselem, makijażystką Pat Mcgrath. Wielki zaszczyt. Dla każdej modelki jest to spełnienie marzeń. To jak podbicie Mount Everest dla alpinisty.

Zadebiutowałaś w wieku 17 lat. Dzisiaj masz 30. Co w modelingu zmieniło się od tamtej pory? Wolisz dzisiejszy świat modelingu czy wróciłabyś do tego ze swoich początków?
To tak jak w aktorstwie – rynek modowy żyje trendami. Zmieniły się techniki komunikacji, pojawiły się social media. Świat modelingu stał się bardziej otwarty dzięki Instagramowi i Snapchatowi. Jest teraz większe zapotrzebowanie na projekty komercyjne. Modelki muszą wybierać prace, które będą najlepsze dla ich rozwoju. Cieszę się, że mogę nadal pracować w zawodzie i zdobywać kolejne doświadczenia. Których już i tak mi nie brakuje. To, co podobało mi się na początku, to to, że wyczekiwało się na okładki, kampanie, edytoriale. Nikt nie domyślał się tak szybko, kto został twarzą znanej marki. Dzisiaj dużo rzeczy jest bardziej przewidywalnych.

Kim była Anna Jagodzińska, kiedy zaczynała karierę, a kim jest dzisiaj? Jakbyś mogła pokrótce opisać, jak debiutowałaś i co się w tobie zmieniło?
Przede wszystkim wzrosła wartość mojego "ja". Pozbyłam się wielu kompleksów, nauczyłam się słuchać siebie, a także podejmować decyzje bez wyrzutów sumienia. Nauczyłam się kochać siebie. Wszystkie podróże, osoby, które poznaję, sytuacje, w których się znalazłam, pozwoliły mi na przekraczanie swoich barier. Miłość zaczyna się od siebie samego.

Mam większą świadomość świata, zagrożeń, więcej odwagi do czerpania z życia tego, co najlepsze. Dlatego dzielę się z ludźmi moimi doświadczeniami i stworzyłam autorską restaurację Think Love Juices & Vegan Food w Warszawie. Już od roku funkcjonuje restauracja we Wrocławiu.

Obraz
© Materiały prasowe

W wywiadzie dla "Gali" mówiłaś, że branża nie była w stanie zaakceptować twojego przeobrażenia ze szczupłej dziewczynki, która nic nie musi robić dla figury, w kobietę. Katowałaś się rygorystyczną dietą? Dużo mówi się o głodówkach. Jak to wygląda z perspektywy jednej z najsłynniejszych polskich modelek?
Dieta na pewno musi być utrzymana, ale trzeba mieć w sobie coś, co przyciągnie klienta. Z wiekiem i doświadczeniem odnalazłam złoty środek, którym jest przede wszystkim zaakceptowanie i pokochanie siebie. Pierwszą lekcją samoakceptacji było pozbycie się negatywnych myśli, słuchanie swojego ciała i intuicyjne podejście do niego. Później zaczęłam w końcu wybierać odpowiednie składniki diety, które budują mój organizm. I dostarczają mi energii. Dużo na ten temat czytałam, jeździłam na wykłady uczące, jak dbać o organizm.

Dziś w Think Love Juices & Vegan Food dzielę się tą pozytywną energią, którą zdobywam w pracy. Osobiście zatwierdzam wszystkie propozycje, które oferujemy.

*Jak dzisiaj wygląda twoja dieta? *
Jest bardzo zbilansowana. Jem regularnie, wybieram naturalne produkty, zwracam uwagę na składniki.

*Masz jakieś tajemne sposoby na utrzymanie doskonałej kondycji i zdrowego organizmu? *
Uwielbiam jogę, która pozwala zachować harmonię i kontrolę nad ciałem i umysłem. Gram w tenisa, staram się dużo śmiać. Do pełni szczęścia potrzebuję jeszcze rodziny i przyjaciół. I psa Salwadora.

Słyszałam, że uwielbiasz oczyszczające soki.
Zaczynam swój dzień od ciepłej wody z cytryną. Później piję gorącą herbatę. Uwielbiam soki, smoothies. Moja dieta jest tak naprawdę bardzo prosta – lubię awokado z zieleniną, odrobiną oliwy z pestek słonecznika i orzechami. W Think Love Juices proponuje aż 14 rodzajów soków.

Staram się wsłuchiwać w swój organizm i wybierać produkty, na które faktycznie mam ochotę. A przede wszystkim nie mam wyrzutów sumienia, kiedy jem.

Czy fakt, że na planie zdjęciowym musisz być perfekcyjnie umalowana i uczesana odbija się na tym, że po godzinach pracy stawiasz na naturalność? Czy masz swoje "urodowe grzeszki", z których nie jesteś w stanie zrezygnować?
Oczywiście. Nie tylko pracuję, ale też bardzo dużo podróżuję prywatnie – nie wyobrażam sobie w samolocie pełnego makijażu. Moim "urodowym grzeszkiem" są na pewno sen i naturalne kosmetyki.

Obraz
© Instagram.com

Urodziłaś się w Sierpcu. Na co dzień mieszkasz w Nowym Jorku. Nie tęsknisz za domem?
Lata spędzone "na walizkach" nauczyły mnie, jak nie tęsknić . Zaczynałam karierę w czasach, kiedy napisanie maila równało się z pójściem do kafejki internetowej. Kiedy nie miało się komórki, kiedy rozmowy międzynarodowe uczyły dyscypliny. I sprawiały, że człowiek stawał się bardziej odporny na rozłąkę.

Dzisiaj nie ma problemu, aby w kilka godzin dostać się do domu. Tęsknię za rodziną i przyjaciółmi, ale staram się doceniać to, co mam.

*Wróciłabyś do małej miejscowości? *
Małe miejscowości to pojęcie względne. Spokój jest bardzo cenny i szukam go nawet w Nowym Jorku. Czy innych miastach. Myślę o sobie jak o obywatelu świata. Nie ograniczam szczęścia do pogody, architektury danego miasta czy szerokości geograficznej.

Często wracam do rodziców na 2-3 dni, aby naładować baterie, bo, jak to się mówi, u mamy jest zawsze najlepiej. Ale po 15 latach podróży praktycznie co tydzień, nie jestem w stanie usiedzieć w jednym miejscu.

Jak godzisz bujną karierę zawodową z życiem prywatnym? Do Warszawy zaglądasz ze względu na rodzinę, przyjaciół, restaurację, a dodatkowo twój chłopak też pochodzi z zagranicy. Całe życie w rozjazdach?
Moj chłopak jest pół Grekiem, pół Polakiem urodzonym w Nowym Jorku. Tak naprawdę podróżuje tak często, jak ja. Świetnie dogadujemy się, jeśli chodzi o planowanie naszych wyjazdów. Jesteśmy bardzo zorganizowani, ale także bardzo wyrozumiali, jeśli plany się zmieniają. Są pewne rzeczy, na które nie mamy wpływu i świetnie to rozumiemy. Szanujemy swój czas razem i osobno.

Jak radzisz sobie ze stresem? Podczas sesji zdjęciowych ktoś non stop patrzy i ocenia twoje ciało.
Bardzo dużo medytuję. Nie wyobrażam sobie dnia, w którym nie byłabym za coś wdzięczna. Pomaga mi to spojrzeć na świat, sytuacje i ludzi z rożnych perspektyw. Zawsze staram się być wyrozumiała, ale jednocześnie twardo stąpać po ziemi i mieć swoje zdanie.

A krytyka? Bierzesz wszystko do siebie i musisz następnie to "przetrawić"?
Zależy oczywiście od sytuacji. Mam wokół siebie świetne osoby, których się radzę. Dużo z nimi rozmawiam i dzięki temu łatwiej mi to "przetrawić". Niektóre rzeczy puszczam mimo uszu i nie zaprzątam sobie nimi głowy, a nad niektórymi potrafię siedzieć całym dniami i je analizować.

Obraz
© Instagram.com

Jakimi wyrzeczeniami okupiona jest jeszcze praca modelki?
Jestem osobą, która patrzy na szklankę do połowy pełną. Dla jednych życie na walizkach jest wyrzeczeniem, a dla mnie jest wyzwoleniem. Cieszę się bardzo, że zaczynając jako 15-latka, musiałam szybko dorosnąć. Dzięki temu mam przyjaciół o wiele lat starszych ode mnie.

W trakcie kilkunastoletniej kariery zrobiłaś sobie kilka lat przerwy. Dlaczego?
Nigdy nie chciałam, aby moja kariera była oparta na chwilowym fenomenie. W tym czasie działo się równie dużo w innych obszarach mojego życia. Liczyła się jakość, a nie ilość.

Przyjaźnisz się z innymi znanymi Polkami z branży modelingu? Wspieracie się czy to raczej konkurencja?
Kolegujemy się i wspieramy.

Z którym z projektantów współpracowało lub współpracuje ci się najlepiej?
Jest ich bardzo dużo. Każdy to indywidualny artysta, który wniósł w moje kreatywne życie bardzo dużo. Nocne przymiarki u Johna Galliano czy poranne u Balenciagi pamiętam, jakby to było wczoraj.

Jaki jest Karl Lagerfeld w rzeczywistości?
Karl to żyjąca, chodząca legenda. Jego kreatywność jest nie do doścignięcia. Jest "nocnym markiem" (śmiech). Jego wizje są imponujące.

Obraz
© Instagram.com

Skąd pomysł na otworzenie restauracji? Co możemy u ciebie przekąsić? Nie sądzisz, że rynek gastronomiczny jest tak nasycony, że to ryzykowny strzał?
Pomysł zrodził się z inspiracji innymi miejscami, ale przede wszystkim z własnego doświadczenia. Zawsze jak przylatywałam do Polski, brakowało mi na mapie miejsca ze zdrowa żywnością, sokami, smoothies, z nowymi innowacyjnymi pomysłami, które nie ograniczają się do jedzenia tylko sałatki czy warzyw gotowanych na parze. Praca modelki także nauczyła mnie, a może bardziej pokazała pasję do świadomego wyboru produktów, które dodają energii, wpływają na układ nerwowy i hormonalny. Jak wybierać produkty, jak patrzeć na daty ważności czy składniki produktu. Jeździłam na wykłady, które pokazały mi, jak dbać o siebie od wewnątrz. Wszystkie te zdobyte doświadczenia pomogły mi i doprowadziły do otworzenia restauracji.

Myślisz, że nazwisko pomogło ci ją wypromować?
Nazwisko dodało wiarygodności. Menu i atmosfera muszą bronić się same. Mam wspaniały zespół, który dba o to, by klienci spędzali czas jak najmilej i najsmaczniej.

A co na tę restaurację - zaproszona na otwarcie - Magda Gessler?
Z podziwem obserwuję, jak pani Gessler rozwinęła swój biznes. Mam nadzieję, że dopinguje mnie tak samo, jak ja jej restauracje. Znamy się i cenimy z Larą Gessler, córką Magdy. Restauratorzy to tak naprawdę jedna wielka rodzina.

Idą święta - spędzasz je tradycyjnie z rodziną? Czy zagranicą?
Tradycyjnie z rodziną. Jeszcze nigdy nie spędziłam ich poza domem. Oczywiście zdarzyło mi się przylatywać w Wigilię i odlatywać już 27. grudnia, ale nadal były to święta z rodziną.

Co podczas takich świąt je modelka? Stosujesz dietę, czy pozwalasz sobie na wszystko?
Szczerze mówiąc, pozwalam sobie na wszystko. Są to dla mnie dni bardzo magiczne i święte. Spędzone w gronie najbliższych. Staram się wtedy sobie odpuścić, ale przede wszystkim nie mieć wyrzutów sumienia.

Kocham, kiedy moja mama, z ogromnym sercem, przygotowuje dla całej rodziny to, co najlepsze. Nie mogłabym sobie odmówić uczestniczenia w tym. Wraz z moją przyjaciółką - zawsze u niej w domu (nasze mamy też się przyjaźnią) - otwieramy wino i nadrabiamy czas, w którym się nie widziałyśmy.

Obraz
© Instagram.com

Jak po takich świętach "dojść do siebie"? Sposób na poświąteczny detoks?
Ja stosuję detoks sokowy. Piję bardzo dużo wody i soków. Po świętach jestem tak najedzona, że jem przez kilka dni mniejsze porcje i na pewno lżejsze - sałatę z awokado, smoothies, owoce, surowe warzywa. Jest to jedzenie, które jem na co dzień i które mi bardzo smakuje, więc nie stanowi to dla mnie żadnego problemu.

Jakie plany na Sylwestra?
Sylwester jest bardzo symboliczną chwilą. Będzie pełen radości, szczęścia, ale i szaleństwa – to na pewno. Nie może też zabraknąć miłości. Kiedy wybije północ, podziękuję za 2017 rok, nakreślę plany na kolejny. Będę wtedy w górach, a dokładnie w Alpach.

Źródło artykułu:WP Kobieta
anna jagodzińskamodelkavogue

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (3)