Płaska czy okrągła? Szczotki do zadań specjalnych

Twój zestaw do pielęgnacji włosów ogranicza się do małej okrągłej szczotki lub grzebienia i suszarki? Zapewne doskonale sobie z nim radzisz i nawet nie myślałaś o tym, by w twoim fryzjerskim arsenale pojawiły się nowe gadżety. Jeśli jednak przekonasz się do kilku ulepszeń, włosy odwdzięczą się o niebo lepszą kondycją, a fryzury będą bardziej dopasowane. Nie na darmo w każdym salonie fryzjerskim szczotek i grzebieni jest cztery razy więcej, niż nożyczek. W końcu to one pomagają nam ułożyć fryzurę idealną. I choć niektóre z nich są ogromne i mogą nieco onieśmielać, warto się z nimi zaprzyjaźnić.

Kształtem przypomina nieco wiosło. Jest duża, najczęściej prostokątna, z dość długim włosiem wykonanym z tworzyw sztucznych. To idealna szczotka dla posiadaczek półdługich lub długich włosów, którym zależy na prostowaniu kosmyków bez sięgania po prostownicę. Użyta podczas suszenia wyprostuje pasma włosów i dodatkowo je wygładzi. Dla jak najlepszego efektu warto wybierać szczotki z naturalnego włosia, np. dzika, które są na tyle delikatne, aby nie zniszczyć włosów a jednocześnie chronią przed elektryzowaniem.

Płaska szczotka TIGI, ok. 35 zł

Mała okrągła szczotka kupiona w drogerii, z plastikowymi włóknami zakończonymi kuleczkami powinna zostać już wysłana na emeryturę. Jeśli zależy ci na perfekcyjnej objętości i gładkości włosów, sięgnij po dużą szczotkę z naturalnego włosia, najlepiej ceramiczną. Daje świetne rezultaty podczas suszenia, choć wymaga nieco wprawy. Szczotki ze sztucznym włosiem powinny mieć dodatkowo dziurki, aby gorące powietrze było lepiej rozprowadzane. Wówczas włosy są suszone szybciej i maleje ryzyko elektryzowania się czy puszenia.

Okrągła szczotka Moroccan Oil, ok. 65 zł

Choć na rynku jest teraz wiele opcji, moim numerem jeden pozostaje nadal Tangle Teezer. Dwa rzędy elastycznych włókien sprawiają, że nawet mokre kołtuny rozczesuję w mig. Jest poręczna, niewielka i dostępna w wielu kolorach. Podstawowy gadżet w każdej łazience i kosmetyczce.

Szczotka Tangle Teezer, ok. 32 zł

Grzebień z blisko rozstawionymi, gęstymi ząbkami doskonale sprawi się przy tapirowaniu. Na co dzień nie polecam tej metody dodawania włosom objętości, bo bardzo je niszczy, ale od czasu do czasu, gdy chcemy zaczerpnąć inspiracji od Amy Winehouse, mocny tapir jest niezbędny. Wówczas przyda się grzebień z metalowym szpikulcem, który ułatwi rozdzielanie sekcji włosów czy tworzenie idealnych przedziałków. Uwaga! Takiego grzebienia nie stosujemy do rozczesywania włosów, zwłaszcza mokrych, bo połowa zostanie na grzebieniu.

_ Grzebień do tapirowania, ok. 5 zł_

Sprawdzi się przy rozczesywaniu włosów, ale przede wszystkim, przy rozprowadzaniu na nich masek, odżywek i innych specyfików. Sprawia, że kosmetyk jest nałożony równomiernie. To dobra alternatywa dla grzebienia do tapirowania, jeśli zależy ci na bardziej subtelnym uniesieniu włosów, tak jakby zostały nieco rozwiane wiatrem. Słowem, sięgaj po niego wtedy, gdy zależy ci na efekcie a’la "Wichrowe wzgórza", a nie stylu wczesnej Madonny.

Grzebień The Body Shop, ok. 20 zł