Jak to jest z tymi torebkami?
Znalazłam też paczkę orzeszków i kilka zgniecionych ulotek, których nie było gdzie wyrzucić, dwa rachunki do opłacenia na poczcie, kilka starych zdjęć z wakacji, które wypadły z kalendarza oraz tabletki przeciwbólowe i tusz do rzęs. W końcu sięgam po leżącą na dnie torebki płócienną torbę na zakupy, a z niej… wypada mój telefon. Oczywiście dawno już przestał dzwonić.
Sprawdzam, kto był sprawcą tego całego zamieszania. No tak. Oczywiście - szanowny małżonek. Oddzwaniam więc zła jak osa i już mam na końcu języka zgrabne kłamstewko, którym zamierzam wytłumaczyć, dlaczego nie mogłam odebrać, kiedy on rzuca lekko: „oczywiście nie mogłaś znaleźć telefonu, prawda koteczku?”. Skąd wiedział?