Pokazała się w bieliźnie i napisała, że ma "boczki". Później był tylko hejt
Agnieszka Hyży stwierdziła, że na zdjęciu z wakacji widać jej boczki - pozostałości po zimie, których będzie musiała się pozbyć. "Ktoś tu ma pusto w garze!" - krytykowali internauci. Według wielu z nich, komentarz Agnieszki był przesadą i mógł stanowić zachętę dla innych kobiet do obsesyjnego dbania o wagę.
Boczki, które podzieliły internautów
Agnieszka Hyży pokazała zdjęcie z wakacji - widać na nim, jak biegnie po plaży w samym kostiumie kąpielowym. "Pocztówka z Raju. Czy może być piękniej? Tak, tak...'boczki' po zimie są, ale Anna Lewandowska coś z tym zrobi, prawda?" - skomentowała swoje zdjęcie dziennikarka.
Plotkarskie serwisy natychmiast podłapały temat, przyjmując podwójną narrację - Agnieszka mówi o sobie bardzo skromnie, a przecież w bikini prezentuje się fantastycznie! - grzmieli jedni. Inni pisali o "wyznaniu" i "ujawnieniu" szokującej prawdy na temat ciała, które przestało być perfekcyjne. Te artykuły wydają się przesadzone, ale są niczym w porównaniu z komentarzami internautów.
"Polecam badanie wzroku, albo psychiatryczne"
Użytkownicy Instagrama masowo wypowiadają się na temat magicznych boczków, które jedni widzą, a inni nie. "Ma boczki i duży tyłek. Pusta baba", "Pośladki jakieś mało żywe", "Ohyda" - pisali nieliczni. Większość postanowiła zaatakować dziennikarkę, ale zupełnie z innego powodu. "Jakie boczki?! Polecam badanie wzroku, albo psychiatryczne", "Nie ma żadnych boczków, ktoś tu ma pusto w garze!" - pisali. Jeden z najpopularniejszych komentarzy brzmi: "Rozwala mnie, jak jedna fałdka spowodowana ruchem jest nazywana 'boczkami ... przez takie głupoty tysiące kobiet na świecie popada w kompleksy, dążąc do wyidealizowanych figur!".
Wyluzujmy!
Dlaczego w ogóle poświęcać uwagę boczkom Agnieszki Hyży? Ano dlatego, że na jej zdjęcie, w bardzo emocjonalny sposób, zareagowało nie sto, a kilka tysięcy osób. I dlatego, że mieliśmy już dyskusję o hejcie na kobiety, które były za chude, za grube, za nieśmiałe i za śmiałe, ale nie było dyskusji o zwykłej samokrytyce szczupłych kobiet.
Myślę, że napisanie przez Agnieszkę o boczkach nie ma żadnego związku z jej kompleksami. Każda z nas ma pewien stosunek do swojego ciała, pokazanie się w samym bikini niesie za sobą skrępowanie, nawet jeśli zdjęcia publikuje się celowo. I niezależnie, czy ważymy 50, czy 90 kg, każda z nas ma prawo powiedzieć: "Ojej, ale mam boczki!".
Wierzę, że zanim w gorący sposób skomentujemy w internecie kolejne zdjęcie, powinniśmy zastanowić się, czy dana rzecz warta jest naszych emocji? Czy to, co widzimy, jest szkodliwe i naprawdę może doprowadzić "setki kobiet do anoreksji"? Boczki, o których napisała Agnieszka, były luźnym komentarzem szczupłej dziewczyny, który mógł wynikać z samokrytyki, ze skromności, z fałszywej skromności... albo z czegoś jeszcze zupełnie innego. Nieważne. Agnieszka napisała o boczkach, bo miała do tego prawo.
Trochę dystansu. Do siebie, do boczków, swoich i cudzych i do zdjęć publikowanych w sieci.