Blisko ludziPolacy zmieniają plany urlopowe przez koronawirusa. "Jak do nas przyjdzie wirusik, to też zaczną uciekać. Nikt nie będzie jechał na wakacje"

Polacy zmieniają plany urlopowe przez koronawirusa. "Jak do nas przyjdzie wirusik, to też zaczną uciekać. Nikt nie będzie jechał na wakacje"

Koronawirus w Europie sieje postrach wśród turystów. – Jeżeli nadal będzie zagrożenie, to myślę, że raczej nie polecimy do Egiptu. Cały czas omawiamy z mężem ten temat – wyznaje Karolina. Wakacje Polaków stoją pod znakiem zapytania.

Polacy zmieniają plany urlopowe przez koronawirusa. "Jak do nas przyjdzie wirusik, to też zaczną uciekać. Nikt nie będzie jechał na wakacje"
Źródło zdjęć: © Getty Images

26.02.2020 | aktual.: 26.02.2020 17:14

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Według badań przeprowadzonych przez Mondial Assistance, w 2019 roku ponad 20 mln Polaków wybierało się na wakacje, z czego połowa planowała spędzić urlop w kraju. Chociaż pogoda za oknem nie sprzyja jeszcze planowaniu urlopu, to okazuje się, że wiele osób, korzystając z atrakcyjnych cen "first minute" zaplanowało już swoje zagraniczne wojaże. Niestety, w związku z rozprzestrzeniającą się epidemią koronawirusa, coraz więcej osób ma obawy, czy na takie wakacje powinni się wybrać. A mieszkańcy polskiego wybrzeża martwią się, co będzie, jeśli koronawirus dotrze do Polski.

Karolina planowała wakacje w Egipcie

Egipt jest niezmiennie jednym z ulubionych wakacyjnych kierunków Polaków. Karolina i jej mąż po namowach znajomych podjęli decyzję o spędzeniu tam wakacji. Kiedy w grudniu wykupywali zorganizowaną wycieczkę na lipiec, nie podejrzewali wtedy, że ich wakacyjne plany może zepsuć koronawirus.

Po raz pierwszy usłyszeli o epidemii miesiąc temu. Od tamtej pory cały czas zastanawiają się nad tym, czy z wakacji nie zrezygnować. – Jeżeli nadal będzie zagrożenie, to myślę, że raczej nie polecimy. Cały czas omawiamy z mężem ten temat – wyznaje.

Alternatywą są dla nich wakacje nad Bałtykiem. Chociaż nie znajdą tam palm, a temperatura wody może pozostawiać wiele do życzenia, czują że to będzie bezpieczniejsze. Od wielu lat z resztą jeździli nad polskie morze lub na Mazury. W tym roku mogą skończyć podobnie. Ich ulubionym nadmorskim miastem jest Sopot.

Żeby sprawdzić, jak wygląda sytuacja nad morzem, zadzwoniłam do hoteli w Ustce, Kołobrzegu, Mielnie i Władysławowie. Właściciele porównują obecny sezon do zeszłego roku, kiedy w związku z konfliktami zbrojnymi na świecie i obaw przed atakami terrorystycznymi 53 proc. Polaków wybrało wakacje w kraju.

– W zeszłym roku przez te wszystkie konflikty zbrojne, ludzie też wybierali wakacje w Polsce. Ciężko powiedzieć, czy tym razem powodem jest koronawirus – mówi Aleksandra Janiuk, która pomaga tacie w prowadzeniu pensjonatu "Willa Jack" we Władysławowie i zapewnia, że jeśli chodzi o ich obiekt, to ceny nie wzrosły od zeszłego sezonu.

Właścicielka jednego z pensjonatów w Mielnie natomiast obawia się, że wirus dotrze również do Polski i wtedy turyści niechętnie będą odwiedzać nadmorskie miejscowości. – To się dopiero zaczęło. Na razie zainteresowanie jest na podobnym poziomie, co w zeszłym roku, ale jak do nas przyjdzie wirusik, to też zaczną uciekać. Nikt nie będzie jechał na wakacje. Jak to się będzie działo, to zobaczymy – mówi.

W większych wakacyjnych kurortach też nie zauważono zmiany w podejściu turystów. – To jest taka typowa sytuacja. Powoli te pokoje się sprzedają. Nie ma jakiejś różnicy między 2020 rokiem, a poprzednimi latami – mówi pracująca w jednym z hoteli Ania. Wszyscy czekają na rozwój wydarzeń.

Kamila boi się, że wirus dotrze nad Bałtyk

Większą obawę widać wśród mieszkańców turystycznych miejscowości. Kamila mieszka nad polskim morzem. W tym roku nie planują rodzinnych wakacji. Boi się tego, że w trakcie wakacji w obcym kraju istnieje ryzyko trafienia do kwarantanny. Mają małe dziecko, więc lato spędzą w domu. – Gdybym miała wyjeżdżać, to na pewno dopiero, gdy wirus się trochę uspokoi. Póki co, jest go coraz więcej i więcej. Zaczyna być wszędzie – mówi zmartwiona.

Martwi się, że w związku z rosnącym zainteresowaniem polskim morzem wśród turystów, wirus dostanie się również nad Bałtyk. – Ludzie dużo podróżują i mogą tego wirusa przenieść wszędzie. Nie tylko do nadmorskich miejscowości. Mam nadzieję, że jednak nasza Polska w jakiś sposób się na tego wirusa przygotuje. Bo to kwestia czasu, żeby do nas dotarł – dzieli się obawami.

Chciałaby chronić swoje dzieci. Wyznaje, że w ich mieście krąży pogłoska, że znajomi koleżanki wrócili z ogniska choroby we Włoszech i nikt ich nie zatrzymał na lotnisku. – Polska sama na siebie tego wirusa ściąga – mówi. Dodaje również, że w przedszkolu jej syna nie podjęto żadnych środków ostrożności i że ma wrażenie, że problem jest u nas bagatelizowany.

Rezygnacja z zaplanowanych zagranicznych wakacji z powodu koronawirusa

Jak informuje rzeczniczka prasowa portalu wakacje.pl Klaudyna Fudala, coraz więcej klientów zastanawia się nad możliwością anulacji lub zmiany wcześniej wykupionej wycieczki. Odnotowano już przypadki rezygnacji z wyjazdu do Włoch, a niektórzy klienci odraczają w czasie wyjazd do Turcji czy Grecji. Turyści zgłaszają się do portalu z pytaniami dotyczącymi możliwości bez kosztowej anulacji, przesunięcia terminu wylot. Pytają też, jak wyglądają badania na lotnisku, jak wygląda kwarantanna i czy w przypadku kwarantanny zostaną zwrócone koszty noclegu.

Według Art. 47 ustawy o imprezach turystycznych istnieje możliwość rezygnacji wycieczki w przypadku wystąpienia nieuniknionych i nadzwyczajnych okoliczności w miejscu docelowym lub jego sąsiedztwie. Jednak Fudala podkreśla, że ponieważ nie ma oficjalnego stanowiska rządu o zakazie wyjazdu do krajów, w których wystąpiły przypadki zachorowania koronawirusem, ani orzecznictwa sądowego w tym zakresie, a w krajach tych nie została ogłoszona epidemia i nie zostały zamknięte granice, biura podróży indywidualnie rozpatrują każde zapytanie o rezygnację z wyjazdu.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (48)