Nie mówił po polsku. Nauczył się go w pięć lat

Dzisiaj Piotr Polk wysławia się przepiękną polszczyzną, a w jego rękach spoczywa nawet tytuł "Mistrza Mowy Polskiej". Nie zawsze tak było. Jako dziecko używał niemieckiego albo śląskiego. Polskiego nauczył się, by spełnić wielkie marzenie.

Piotr Polk
Piotr Polk
Źródło zdjęć: © AKPA

Piotr Polk otrzymał tytuł "Mistrza Mowy Polskiej". Tym większe zaskoczenie budzi fakt, że jako dziecko wcale po polsku nie mówił. Opowiedział o tym w programie "Dzień dobry TVN".

- Moi dziadkowie mówili po niemiecku, moi rodzice często mówili po niemiecku, szczególnie przed okresem Bożego Narodzenia. Wtedy wszyscy przechodzili na niemiecki. I wtedy chodziłem do dziadka, pobierając pierwsze takie lekcje języka niemieckiego, żeby wiedzieć przynajmniej, co to znaczy geschenk (niem. prezent), schrank (niem. szafa) i tak dalej - wspomina Piotr Polk.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Sceptyczny Strasburger: "Nie wierzę w szamanów. Nie chcę mieć z nimi do czynienia"

- Oczywiście pomiędzy nami rodzice rozmawiali w gwarze śląskiej, podobnie zresztą jak na ulicy, na podwórku, w przerwach między lekcjami. I tylko lekcje, te 45 minut, były takim językiem polskim, z dużą ilością śląskich akcentów. Wszyscy mówili w gwarze śląskiej. Nawet pani w sklepie, kiedy kupowało się żymły (w gwarze śląskiej bułki) - opowiadał aktor w "Dzień dobry TVN".

Gwara "wpija się w skórę"

Współprowadząca program, która sama jest Ślązaczką, podkreślała, że gwara jest elementem tożsamości, który "wpija się w skórę". Zwróciła uwagę, że przyszłemu aktorowi nie było łatwo pożegnać się z nią, gdy trafił na studia do Łodzi. Polk przyznał, że już jako dziecko marzył o poznaniu świata.

- Będąc już nastolatkiem, kiedy sprecyzowały się moje marzenia, i postanowiłem pójść w stronę, która była dla mnie zakazana przez język, przez gwarę, przez akcent, przez tę gardłowość śląską, czyli w stronę bycia aktorem, dla którego język jest podstawowym narzędziem pracy, ja zrobiłem jakiś skok na Księżyc. Ale żeby ten pierwszy skok zrobić, musiałem nauczyć się języka polskiego, musiałem nauczyć się mówić. Wtedy byłem uczniem technikum elektrycznego - powiedział Polk. Prowadzący zaczął żartować, pytając go, co poszło nie tak, że nie został przy tak solidnym zawodzie.

- Okazało się, że prezydentem już nie będę, bo jeden elektryk już był, już byłem skreślony. Mówiąc poważnie, tylko jedna moja nauczycielka, polonistka, zrozumiała, że chyba nie ma co na siłę Polka w elektryczność włączyć, żeby żarzył i świecił, bo chyba jego marzenia są zupełnie gdzie indziej - żartował aktor.

- To ona zaproponowała mi, że żeby posiąść znajomość języka polskiego i jednocześnie móc się w tym języku pięknie wysławiać, potrzebuję dużo pracy i ta praca polegała na tym, że po każdych lekcjach ja chodziłem do niej do domu na dwie godziny i po prostu ze sobą rozmawialiśmy. Ja jej czytałem, z korkiem między zębami i tak dalej. To trwało pięć lat! Pięć lat, żeby pozbyć się akcentacji języka i wyciągnąć głos na zewnątrz- wspomina Piotr Polk.

- Do głowy by mi nie przyszło, żeby wyplenić ten język. To jest mowa moich dziadków, moich rodziców. Ja nadal potrafię przejść na język śląski. Ja jadę tam do siebie. Ponieważ wszyscy w koło mówią, więc wchodzę w to jak w masło. Łapię inną dźwięczność języka, aczkolwiek teraz trochę dłużej mi to zajmuje, bo wyszedłem z tego osłuchania się, niektóre rzeczy mnie zaskakują, choć nie są nowe, tylko trochę zapomniane. To nie jest jazda na rowerze, którą pamięta się całe życie - wyjaśnia aktor.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (8)