Poszczuć cycem!
Ach, te wszystkie piękne renesansowe Matki Boskie, gotyckie i smukłe święte Anny Samotrzecie, z błyskającym jasnym ciałem, gdzieś pomiędzy kształtną głową niemowlaka zwanego Jezus – ileż ich w życiu widziałam w albumach, muzeach, katedrach! Polacy modlą się pod nimi, biorą śluby, chrzczą swe dzieci, zawierzają im swą ojczyznę. Jak to możliwe? Jak to możliwe? Gołe piersi? W kościele?
05.08.2016 | aktual.: 05.08.2016 20:31
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Odważnie poczynali sobie ci malarze w dawnych wiekach, dajmy na to taki Hans Memling, malując w wieku XV obraz „Matka Boska Karmiąca” albo Michele de Valona, który pokazuje na swym pochodzącym z początku XVI wieku obrazie, jak Matka Boska swym mlekiem karmi przechodzących przez czyściec.
Szaleństwo, powiedzą niektórzy, ale wyobraźmy to sobie, że przez wieki, doprawdy WIEKI, kobieta karmiąca niemowlę, była nie tylko czymś tak naturalnym, jak mężczyzna jedzący chleb, koza skubiąca trawę na łące, czy pies goniący za kością, ale – o zgrozo – bywała potężną inspiracją dla artystów. W Polsce roku Pańskiego 2016 rzecz nie do pomyślenia.
Laktacja, defekacja – dziś jest nam wszystko jedno.
Bo czytam sobie właśnie wpisy pod tekstem o procesie w sprawie dyskryminacji kobiety karmiącej dziecko piersią w restauracji (och, założę się o całe opakowanie mleka modyfikowanego, że i tu sporo takich odnajdę, gdy ten tekst zostanie opublikowany) i mam ochotę napisać tym ludziom którzy piszą na przykład: „Karmienie piersią choć konieczne jest obrzydliwe, ZAKAZAĆ W MIEJSCACH PUBLICZNYCH” lub „Karmienie piersią jest BARDZO nieestetyczne. To jest ostatnia rzecz jaką życzyłabym sobie widzieć przy jedzeniu. Publiczne karmienie piersią jest dla mnie objawem braku kultury. Skoro można dostać mandat za opalanie się topless to nie wiem czemu wywalanie nieestetycznej, obwisłej piersi przy ludziach miałoby być uznawane za normalne. Są alternatywne rozwiązania i zawsze można udać się w ustronne miejsce. Życzę przegranej sprawy. Może, gdy Pani dostanie po kieszeni, nauczy się kultury.” - aby wzięli teraz duży rozpęd i nie zatrzymując się pobiegli w stronę najbliższej ściany. Najlepiej zaś, by była to ściana zdobna w jeden z tysięcy billboardów reklamujących blachodachówki, napoje gazowane albo gładź szpachlową, wszystkie zdobne w wielkie GIGANTYCZNE CYCE.
Cyce, które sprzedają blachodachówkę nie wadzą wam? Nie czujecie dyskomfortu patrząc na cyce wywalone w co drugiej reklamie? Nie męczy Was ich widok? Nie obrzydza? Nie piszecie protestów do producenta? A może – ci zwłaszcza, co polecacie, by pójść karmić głodne niemowlę do najbliższej dostępnej ubikacji – radzi bylibyście spożywać waszego wykwintnego kotleta w aromacie czyjejś kupy? Nie? Nie bylibyście? Bądźcie twardzi! Niemowlę może, a wy nie?
Przyznaję uczciwie – nie cierpiałam karmić publicznie moich dzieci piersią. Zawsze szukałam miejsca, w którym można by się schować, by uniknąć kontrowersji i nachalnych spojrzeń osób patrzących na matkę karmiącą jak na lądowanie UFO. Nie dałam się jednak nigdy wepchnąć do żadnego śmierdzącego kibla. Co nie zmienia faktu, że tych ustronnych cichych miejsc, stosownych „pokoików do karmienia” w przestrzenni publicznej po prostu nie ma. No, chyba że w Ikei. Ale oni są ze Szwecji, wiadomo.
Tak się zaś składa, że matka karmiąca miewa czasem tę fanaberię, by wyjść z domu. Czasem życie się dziwnie układa, braknie w domu pieluch, braknie kontaktu z ludźmi, tymczasem nagle nasze nieodchowane wciąż przecież dziecko zaczyna domagać się cyca. A tu wtorek, Warszawa, środek miasta. Jak żyć? Może po prostu nie wychodzić?
Na koniec zaś chciałabym dodać, że karmić piersią wolno bez żadnych przeszkód w samym sercu Watykanu, czyli w Kaplicy Sykstyńskiej. I że zezwolił na to osobiście papież. No, ale oni tam akurat mają dość dużo kontaktu z wizerunkiem nagiej piersi karmiącej dziecko. W końcu to siedziba władz Kościoła, który czci kobietę przedstawianą jako Maria Lactans.