FitnessPoznaj swoje supermoce, czyli świat tenisowych wartości dla najmłodszych

Poznaj swoje supermoce, czyli świat tenisowych wartości dla najmłodszych

Fredzio Jakotaki to bohater książki Michała Filipiaka, dla którego tenis nie ma tajemnic. Do pracy nad publikacją zaprosił Mariusza Fyrstenberga – jednego z najbardziej utytułowanych polskich tenisistów w historii. Co z tego wyszło? O tym rozmawialiśmy z autorem.

Poznaj swoje supermoce, czyli świat tenisowych wartości dla najmłodszych
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne | Michał Filipiak
Julia Wiśniewska

05.10.2018 | aktual.: 05.10.2018 14:23

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Julia Wiśniewska, Wirtualna Polska: Jest pan zawodowo związany z tenisem od lat i z wielkim zapałem zachęca pan do niego najmłodszych. Czego uczy dzieci ten sport?
Michał Filipiak: Tenis to jeden z niewielu sportów na całe życie. Maluchy stawiające pierwsze kroki na korcie to często cztero-, pięciolatki. Najstarszy gracz, z którym miałem okazję odbijać piłki, liczył ponad 90 lat. Pomiędzy tymi "biegunami" istnieje wiele kategorii wiekowych, dla których organizowane są liczne turnieje – singlowe, deblowe, mikstowe na wszystkich poziomach zaawansowania. Gra w tenisa rozwija koordynację, wzmacnia serce, kości, uczy radzenia sobie ze stresem i rozwiązywania problemów. Z badań opublikowanych w 2013 r. przez USTA (Amerykańską Federację Tenisową) wynika, że dzieci uprawiające tenis są lepiej zorganizowane i regularnie dostają lepsze stopnie od tych prowadzących mniej aktywny tryb życia. Dzięki wprowadzeniu programu "Tenis 10" treningi dla najmłodszych odbywają się w przyjaznym środowisku, dostosowanym do wieku rozwojowego uczestników.

No właśnie, to metoda znana na całym świecie. Na czym polega?

Dzieci grają miękkimi, kolorowymi piłkami, krótkimi, dobranymi do ich wzrostu rakietami przez niskie siatki. Już po kilku treningach mogą uczestniczyć w uproszczonej rywalizacji, czerpiąc z niej taką samą przyjemność, jak doświadczeni gracze. Tenis to także sport bardzo towarzyski. Kilkulatki doskonale się bawią, trenując w grupach. Wymiar społeczny tej dyscypliny doceniają również dorośli, traktując spotkania na korcie, jako okazję do nawiązywania relacji zarówno osobistych, jak i biznesowych.

Skąd zrodził się pomysł napisania książki "Fredzio Jakotaki i świat tenisowych wartości Mariusza Fyrstenberga"? Przewodnikiem w tej publikacji jest jeden z najwybitniejszych polskich tenisistów - Mariusz Fyrstenberg, który również dzieli się swoimi doświadczeniami z dziećmi.

Pomysł narodził się w zeszłym roku podczas rozmów z Mariuszem w trakcie drugiej edycji akcji "Dzieciaki do Rakiet". Zakończenie jego kariery wydawało się doskonałą okazją do podsumowań. Początkowo rozważałem napisanie biografii dla dorosłych, ale Mariusz szybko odwiódł mnie od tego pomysłu. Fyrstenberg doskonale czuje się w roli ambasadora tenisa dla dzieci. Chętnie i cierpliwie rozdaje autografy, udziela odpowiedzi na najbardziej zaskakujące pytania młodych fanów. Z przyjemnością bierze udział w treningach, skupiając całą swoją uwagę na podopiecznych. Napisanie książki dla dzieci z elementami biograficznymi okazało się nie lada wyzwaniem. Chciałem uniknąć w niej katalogowania zwycięstw i przegranych, czy opisów kolejnych sezonów Mariusza. Obawiałem się, że zbyt wnikliwa analiza może zniechęcić młodych czytelników.

Obraz
© Archiwum prywatne | Michał Filipiak

Jak więc znalazł pan klucz do odpowiedniej narracji?

Po wielu spotkaniach z rodziną Fyrstenberga, jego trenerami, koleżankami i kolegami z kortów uświadomiłem sobie, że powinienem skupić się na tym, co zaprowadziło Mariusza na szóste miejsce w światowym rankingu, czyli na wyznawanych przez niego wartościach.
Głównym bohaterem książki uczyniłem dziesięcioletniego chłopca - Fredzia Jakotakiego, rówieśnika czytelników, który w magicznych okolicznościach zyskuje tenisowe supermoce. Mariuszowi przypadła rola trenera i przewodnika w karierze młodego zawodnika. Pomagając chłopcu radzić sobie nie tylko z porażkami, ale i z ciężarem sukcesów, odwołuje się do własnych doświadczeń. Dzięki temu w książce przeczytamy o mało znanych do tej pory faktach z tenisowej kariery Mariusza, jak na przykład wypadek samochodowy z udziałem byłego lidera rankingu ATP Juana Carlosa Ferrero, czy jednominutowe spóźnienie na weryfikację do turnieju w Stanach Zjednoczonych, skutkujące skreśleniem z listy uczestników.

To nie pierwsza pana książka związana z tenisem dla dzieci...

"Fredzio Jakotaki…" to już moja piąta książka o tenisie dla najmłodszych. Po chwili przerwy zapewne usiądę do kolejnej (śmiech).

Długo trwała praca nad tą książką?

Pracę nad tekstem rozpocząłem na początku tego roku. Wcześniej przez kilka miesięcy zbierałem materiały. Najwięcej czasu zajęło wymyślenie ostatecznej formuły. Książka trafiła do druku na dwa tygodnie przed rozpoczęciem challengera Sopot Open, którego dyrektorem był Mariusz Fyrstenberg. Premiera odbyła się 1 sierpnia podczas wydarzenia towarzyszącego turniejowi - KIDS DAY. Wzięły w niej udział dzieci z trójmiejskich klubów tenisowych.

Obraz
© Archiwum prywatne | Michał Filipiak

Jednym z bohaterów książki (jak i całej serii) jest redaktor Marchewka, który wprowadza najmłodszych w świat tenisa. Czy jest to zupełnie fikcyjna postać czy kimś się pan inspirował?

Redaktor Marchewka to postać fikcyjna. W książce o Mariuszu występuje gościnnie, wypowiadając zaledwie kilka kwestii. Główna rola przypadła mu za to we wszystkich dotychczasowych publikacjach. Wszystkie piłki tenisowe na świecie po zapadnięciu zmroku ożywają. Mają własne charaktery, zainteresowania, ulubione zabawy, a nawet Kodeks Piłki Tenisowej. Najważniejszą z zasad jest nieujawnianie swoich mocy ludziom. Redaktor staje się jedynym na świecie powiernikiem piłkowych tajemnic. Pomaga im rozwiązywać problemy (na przykład organizuje mecz charytatywny, podczas którego zbierane są pieniądze na pomoc choremu zawodnikowi). W książkach staram się poruszać ważne sprawy, nie unikając przy tym humoru i uwielbianych przez dzieci elementów magicznych.

Obraz
© Archiwum prywatne | Michał Filipiak

Organizował i organizuje pan wiele eventów związanych z tenisem, które skierowane były do najmłodszych. Bierze pan udział też w akcjach związanych z tym sportem, m.in. w programie "Dzieciaki do Rakiet", który powstał przy współpracy Banku BGŻ BNP Paribas i Polskiego Związku Tenisowego. Jak wyglądają takie spotkania z dziećmi?

Za hasłem "Dzieciaki do Rakiet" kryją się tak naprawdę dwie wspaniałe inicjatywy. Pierwszą z nich jest cykl eventów organizowanych latem w najchętniej odwiedzanych przez turystów miastach: na głównych placach, nadmorskich promenadach czy górskich kurortach. W tenisowych miasteczkach czekają na najmłodszych korty do mini tenisa, sprzęt oraz profesjonalna kadra trenerska. Przez cały dzień dzieci biorą udział w nieodpłatnych treningach, a po zajęciach mogą spędzać czas w strefie animacji, angażując się w ciekawe zadania ruchowe, grając w tenisowe gry karciane czy kolorując tenisowe kolorowanki.
W zeszłym roku akcja "Dzieciaki do Rakiet" trafiła również do szkół podstawowych. Aż pięćdziesiąt placówek oświatowych z całego kraju zostało wyposażonych w sprzęt do mini-tenisa. Nauczyciele wychowania fizycznego przeszli specjalne szkolenie, umożliwiające prowadzenie tenisowych "wuefów". Po kilku miesiącach regularnych zajęć przyszedł czas na sprawdzian – drużynowe zawody tenisowe.

I jaki był wynik?

Do ogólnopolskiego finału zakwalifikowało się dwadzieścia szkół, które w czerwcu w Warszawie walczyły o niezwykle atrakcyjną nagrodę – wycieczkę do Disneylandu. Najlepszą okazała się drużyna z Radzionkowa. W tym roku do akcji zostaną włączone kolejne szkoły. Już niedługo ruszy rekrutacja do kolejnej edycji akcji. Szczerze zachęcam do śledzenia strony www.dzieciakidorakiet.pl.

Materiał powstał przy współpracy z BGŻ BNP Paribas

Komentarze (1)