Dla brodacza
Moda na zarost na szczęście nie przemija. To najszybszy sposób, by twarz (i jej właściciel) nabrała charakteru. O ile zapuszczenie brody nie wymaga żadnego wysiłku, trzeba po prostu powstrzymać się przed sięganiem po maszynkę, o tyle jej utrzymanie w dobrym stanie jest już zadaniem bardziej czasochłonnym. Kluczowa jest szczotka, najlepiej z naturalnego włosia, którą codziennie należy szczotkować brodę – pozwala to usunąć włoski, które wypadły, sprawia, że broda jest lśniąca, a zarost bardziej podatny na stylizację. Totalnym hitem jest szczotka polskiej marki ZEW, wykonana ze szczeciny dzika (w zestawie z mydłem do brody, 69 zł), która nadaje się do krótkiej, jak i dłuższej brody. Oprócz szczotki przyda się produkt do pielęgnacji zarostu. Olejek do brody i wąsów (ok. 12 zł) z linii Cameleo Men nawilża zarówno włosy jak i skórę , koi i minimalizuje łuszczenie się skóry, regeneruje ją, zapewnia połysk i sprawia, że włosy nie plączą się. A do tego szybko się wchłania! Gdy broda jest już zadbana, trzeba dopieścić fryzurę. I tu wchodzi Pan Drwal ze swoją pomadą Steam Punk (70 zł). Produkt nie zawiera silikonów, pachnie obłędnie, szyprowo, z nutą przypraw, czarnego pieprzu i ziół. Doskonale utrwala każdą fryzurę, ale nie robi betonu na włosach – można je przeczesywać w ciągu dnia, poprawiać po jeździe motocyklem czy wyprawie na siłkę. A do tego bardzo męska srebrna puszka, która skrywa dużą ilość produktu. Nic dziwnego, że barberzy pokochali Pana Drwala!