Przemoc wobec kobiet. „Wiedzą jak bić, żeby nie było siniaków”
- „Świadomi” mężczyźni wiedzą jak bić, żeby nie było siniaków, żeby obdukcja nic nie wykazała - mówi prezes Stowarzyszenia na Rzecz Kobiet „Baba” Anita Kucharska-Dziedzic. Jak jej stowarzyszenie pomaga kobietom, które doświadczyły przemocy? O tym jak dać nadzieje komuś, kto został skrzywdzony przez najbliższą osobę, opowiedziała w studiu „Dzień dobry TVN”.
27.05.2016 12:38
Kobiet, które zgłaszają się do organizacji pozarządowych o pomoc, jest coraz więcej. Zdaniem Kucharskiej-Dziedzic wynika to z tego, że kobiety rozumieją, że to ich jedyna nadzieja i nie boją się już zaufać działaczom. – Same muszą dokonać wyboru, co chcą zrobić ze swoim życiem i rodziną, a my im tylko doradzamy. Pokazujemy różne opcje. Bardzo często nie widzą przed sobą żadnej drogi. Przychodzą do nas, by opowiedzieć swoją historię, bo nie mają pojęcia, że można coś zmienić – mówi.
Zgłaszają się więc nie tylko kobiety z biedniejszych rodzin, ale też te, które wydaje się, że mają w życiu wszystko.
- W dobrych domach przemoc wygląda zazwyczaj tak, że bardzo trudno ją udowodnić. Sprawcy są bardziej świadomi jak używać przemocy, żeby jej nie było widać, żeby nie można jej było udowodnić. Przemoc psychiczna, fizyczna, taka, która nie zostawia siniaków. „Świadomi” mężczyźni wiedzą jak bić, żeby nie było siniaków, żeby obdukcja nic nie wykazała. Jest przemoc moralna, ekonomiczna, seksualna. Tych odmian przemocy jest naprawdę dużo, a w każdej chodzi tak naprawdę o władzę. O to, żeby osoba pokrzywdzona była od nas zależna i żeby robiła dokładnie to, co od niej chcemy – mówi Kucharska-Dziedzic.
W 2013 roku policja zanotowała 87 tys. ofiar przemocy dokonanej przez członka rodziny oraz 61 tys. podejrzanych o jej stosowanie. Skazanych zostało 11 890 sprawców przemocy domowej. W 86 proc. takich przypadków skazani otrzymują karę więzienia w zawieszeniu, a 4 proc. skazanych otrzymuje nakaz wyprowadzenia się z miejsca, w którym mieszka z ofiarą przemocy.
- Wiele kobiet myśli tylko o ucieczce i o bezpieczeństwie swoich dzieci, a niekoniecznie o ukaraniu sprawy – dodaje prezes stowarzyszenia.