Przy kawie o śmierci. "Spotkania w Death Cafe są pełne ciepła i przebiegają w przyjaznej atmosferze"
Czy można o śmierci rozmawiać w sposób wyważony, spokojny, czuły? – Wszystko, czym zajmuję się zawodowo, krąży wokół tego, żeby stworzyć przyjazną i wspierającą atmosferę rozmów o śmierci i żałobie – odpowiada Anja Franczak z Instytutu Dobrej Śmierci, podkreślając, że umieranie nie powinno być tematem tabu.
Ewa Podsiadły-Natorska: Nie ma pani wrażenia, że wciąż za mało mówimy o śmierci, unikamy tego tematu?
Anja Franczak, Instytut Dobrej Śmierci: Z jednej strony powstaje coraz więcej inicjatyw, które szukają nowego, dobrego i otwartego sposobu mówienia o śmierci. Mam na myśli również nasz instytut. Są osoby, które uważają, że takie rozmowy to dobry pomysł. Z drugiej strony niektórych ten temat zupełnie nie interesuje i nie chcą o tym rozmawiać. Uważam, że nikogo nie można zmusić do takich rozmów. Jeśli ktoś dokonuje świadomego wyboru, że z tematem śmierci nie chce się konfrontować, ma do tego pełne prawo. Natomiast jeśli ktoś ma potrzebę porozmawiania o śmierci, to uważam, że powinien mieć taką możliwość. Wszystko, czym zajmuję się zawodowo, krąży wokół tego, żeby stworzyć przyjazną i wspierającą atmosferę do kontaktu ze śmiercią i żałobą.
Mówi pani, że niektórzy nie chcą o śmierci rozmawiać – czy to jest związane z wiekiem? Temat śmierci zaczynamy oswajać dopiero wtedy, kiedy stajemy się dojrzali?
Moim zdaniem to nie jest związane z wiekiem. Wprost przeciwnie. Na nasze warsztaty przychodzi bardzo dużo młodych osób. Widzę wśród nich dużą świadomość, że śmierć od początku wpisana jest w nasze życie. Wręcz czasami mam wrażenie, że młodsze pokolenia są bardziej otwarte na rozmowę o różnych, również trudnych tematach w porównaniu do ich rodziców czy dziadków.
Może to skutek obecnej sytuacji na świecie? Pandemia, wojna w Ukrainie – młodzi, chcąc, nie chcąc, mają świadomość kruchości ludzkiego losu.
Oczywiście, a oprócz tego, co pani wymieniła, duże znaczenie ma również katastrofa klimatyczna. Młodzi widzą, jak wiele procesów umierania rozgrywa się obecnie na naszej planecie.
Czy można się przygotować do własnej śmierci? To jest w ogóle możliwe?
Patrząc na ten temat z perspektywy historycznej, to w wielu epokach myślenie o śmierci było mocno zaznaczone. Mam na myśli np. średniowieczną "ars moriendi", czyli "sztukę umierania". W kulturach i religiach świata istnieją różne ścieżki konfrontowania się z własną śmiertelnością. Moim zdaniem można i warto poszerzać wiedzę oraz świadomość, edukować się, np. o tym, jak wygląda proces umierania. Na ten temat w Instytucie Dobrej Śmierci prowadzimy warsztaty.
Do własnej śmierci można się przygotować, co nie oznacza, że będziemy mieć nad tym procesem kontrolę. Ale nie o to w tym chodzi; umieranie i śmierć to tematy większe od nas, a przygotowanie na własną śmierć w dużej mierze polega na akceptacji… braku kontroli. Nie na poddaniu się, tylko na zaakceptowaniu pewnych naturalnych procesów.
Dość znaczące moim zdaniem jest kupowanie miejsca na cmentarzu. I widzę, że robią to coraz młodsi.
Ludzie, którzy tak postępują, mają różne motywacje. Niektórzy tego potrzebują, bo chcą mieć wpływ na to, co stanie się z ich ciałem po śmierci. Może być to w ich przypadku próba zadbania o siebie, choć często stoi za tym troska o bliskich – żeby zaoszczędzić im trudów związanych z organizacją pochówku, trudnych decyzji, kosztów.
Wspomniała pani o warsztatach, które organizujecie w Instytucie Dobrej Śmierci. Tłumaczycie: "Uczestnicy warsztatów umierania w symboliczny sposób doświadczają straty. W bezpiecznych warunkach mogą zetknąć się z emocjami towarzyszącymi umieraniu, pożegnaniom i stracie".
"Warsztaty umierania" prowadzi reporterka i dziennikarka Katarzyna Boni, która nauczyła się tego od mnichów buddyjskich w Japonii. Celem warsztatów umierania jest uświadomienie sobie, że życie jest kruche i może się zakończyć w każdej chwili. A świadomość, że prędzej czy później się ono skończy, może pomóc nam podjąć pewne życiowe decyzje w zgodzie z własnymi wartościami. Bo tak naprawdę rozmowy o umieraniu są rozmowami o życiu. Odkrywamy, co jest dla nas ważne i w jaki sposób chcemy żyć, jakie są nasze priorytety.
Prowadzicie też Death Cafe. Co to za miejsce?
To inicjatywa, która istnieje od ok. 12 lat, a zaczęła się w Szwajcarii, gdzie socjolog Bernard Crettaz poprosił ludzi ze swojego miasteczka, żeby spotkali się w kawiarni na rozmowę o śmierci. Pomysł został przyjęty bardzo pozytywnie. Obce osoby zaczęły spotykać się w różnych miejscach i rozmawiać na tematy egzystencjalne. Inicjatywa rozszerzyła się na inne kraje. Powstała strona internetowa, na której znajduje się mapa świata; można na niej zobaczyć, gdzie odbywają się spotkania Death Cafe. A są ich setki!
Formuła jest bardzo prosta. W przestrzeni publicznej, najczęściej właśnie w kawiarni, spotykają się obce osoby, żeby poruszyć tematy związane ze śmiercią. Nie ma to charakteru terapii czy grupy wsparcia, to raczej klub dyskusyjno-filozoficzny. Wbrew pozorom te spotkania są pełne ciepła, przebiegają w przyjaznej atmosferze, mimo że pojawiają się treści, o których większość ludzi na co dzień nie rozmawia.
Z jakimi przemyśleniami przychodzą ludzie?
Czasami ktoś był na pogrzebie, o którym chce porozmawiać. Czasami ktoś był za granicą na pogrzebie w zupełnie innej kulturze i też chce to omówić. Ktoś może mieć chorą osobę w rodzinie i odczuwa niepewność, jak z nią rozmawiać. A czasami ludzie boją się śmierci i chcą o tym pomówić z innymi. Na nasze warsztaty i spotkania przychodzą jednak osoby, które mają otwarty umysł i dużą wrażliwość, chcą wymienić się swoimi myślami z innymi, poznać ich perspektywę.
Na spotkaniach Death Cafe obowiązuje reguła, że nie chodzi o to, aby przyjść i narzucić innym swój punkt widzenia, tylko żeby wysłuchać się nawzajem. Stwarzamy przestrzeń wymiany myśli oraz doświadczeń. Dzięki temu uczestnicy naszych warsztatów i spotkań często doświadczają ulgi, jasności, zrozumienia, a przede wszystkim zaskoczenia, że można mówić o śmierci w sposób czuły i wspierający.
I przede wszystkim nie bać się śmierci.
Akurat to jest bardzo ambitny cel, nie wiem, czy to w ogóle możliwe. Nie wiem, czy na pewno istnieją ludzie, którzy nie boją się śmierci; lęk przed śmiercią można złagodzić, ale myślę, że nie można się go pozbyć całkowicie, bo to najgłębszy ludzki lęk. Chodzi natomiast o to, żeby go oswoić i nauczyć się w tym lęku zadbać o siebie. A także o to, żeby odróżnić lęk przed śmiercią od lęku przed rozmową o śmierci. Tego drugiego zdecydowanie można się pozbyć, bo on nie jest naturalną częścią nas. Lęk przed rozmową o tematach tabu to wynik edukacji i socjalizacji. Można nauczyć się, jak o śmierci rozmawiać w sposób merytoryczny i wyważony. To jest jak najbardziej możliwe.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!